Wpływ "wolnej woli" ludzi na losy całej cywilizacji ziemskiej
(2-języcznie po angielsku
i polsku )
Uaktualizowano:
12 grudnia 2012
Kliknij "X" lub "No" na np. planszy rzekomych błędów, lub na reklamie, jeśli te usiłują przeszkodzić w oglądnięciu tej strony.
Oto
wykaz wszystkich stron które powinny być
dostepne pod niniejszym adresem (tj. na
tym serwerze), w zestawieniu językowym -
w 8 językach. Jest on częściej aktualizowanym
powtórzeniem stron zestawionych też w "Menu 1".
Wybierz poniżej interesującą Cię stronę
manipulując suwakami, potem kliknij na nią
aby ją uruchomić:
(Ten sam wykaz daje się też wyświetlić
z "Menu 1" poprzez kliknięcie tam na
"Menu 2".)
Oto
wykaz adresów wszystkich totaliztycznych
witryn działających w dniu aktualizacji
tej strony. Pod każdym z owych adresów
powinny być dostępne wszystkie totaliztyczne
strony wyszczególnione w "Menu 1" i
"Menu 2",
włączajac w to również ich odmienne wersje językowe
(tj. wersje w językach: polskim,
angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim,
włoskim, greckim i rosyjskim).
Najpierw więc w poniższym okienku wybierz
adres serwera z każdego masz zamiar
skorzystać manipulując suwakami, potem
kliknij na jego adres, kiedy zaś otworzy
się strona reprezentująca ów serwer
wówczas wybierz sobie z "Mednu 1" lub z
"Menu 2"
interesującą cię stronę i kliknij na nią
aby ją uruchomić i przeglądnąć:
(Niniejszy wykaz daje się też wyświetlić
z "Menu 1" poprzez kliknięcie tam na
"Menu 4".)
W nauce nazywa się to "symulacja".
Mianowicie jeśli naukowcy chcą lepiej
poznać co faktycznie się dzieje w jakiejś
rzeczywistej sytuacji, wówczas budują
dający się badać tzw. "model" owej
sytuacji oraz procesów w niej zachodzących.
Potem obserwują na owym modelu co
faktycznie się tam dzieje. W dzisiejszych
zaś czasach dzieje się coś dziwnego z
całą naszą cywilizacją. Wielu ludzi zaczyna
więc wypytywać: "a co czyni
Bóg
że sprawy zaszły aż tak źle?" Zbudujmy
więc na niniejszej stronie "model" Boga
i "zasymulujmy" tu postawienie się w sytuacji
Boga, a zapewne zobaczymy co naprawdę
się dzieje. Da to nam odpowiedź, czy Bóg
utracił nad nami kontrolę, czy też raczej to
co widzimy wokoło wynika właśnie z Jego
żelaznej kontroli oraz z jednoznacznie
zdefiniowanych dla nas zadań i celów.
Część #A:
Informacje wprowadzające tej strony:
#A1.
Jakie są cele tej strony:
Główny cel tej strony jest bardzo prosty.
Polega on na naszej próbie postawienia
się w sytuacji
Boga.
Poprzez zaś postawienie się w sytuacji Boga
(albo poprzez owo "zasymulowanie położenia
Boga"), będziemy próbowali razem zrozumieć
co właściwie dzieje się w obecnym świecie,
a stąd i jaka powinna być nasza rola w
dzisiejszych wydarzeniach, jak powinniśmy
pomagać Bogu poprzez przejęcie na siebie
właściwej roli do realizowania, a także czego
powinniśmy się spodziewać że najprawdopodobniej
czeka to nas wszystkich w najbliższej przyszłości.
Dodatkowym celem tej strony jest uświadomienie
czytającym kilku faktów na temat Boga, jakie
to fakty bezpośrednio wynikają z naukowego
zasymulowania tutaj sytuacji Boga. Ponieważ
uświadomienie tych faktów jest wynikiem
zasymulowania sytuacji Boga, wcale nie
odbiera ono wolnej woli ludziom którzy
poznają te fakty. Z drugiej strony taka
naukowa symulacja daje poziom poprawności
podobny do poprawności którą by stwarzało
osobiste pokazanie się Boga i Jego osobiste
ujawnienie nam tych faktów. Jednocześnie
jednak nie jest ona aż tak jednoznaczna ani
aż tak przerażająca jak by było ewentualne
otrzymanie przekazu od samego Boga. Wszakże
naukową symulację każdy może przyjmować,
odrzucać, lub interpretować jak tylko zechce -
czyli zgodnie z posiadnym światopoglądem
i wolną wolą.
#A2.
Co zamotywowało mnie do przygotowania tej strony:
Motto:
"Rozwój techniczny minus moralność równa się
makabryczny świat jaki dotychczasowa nauka
ludzka stworzyła dla nas na początku 21 wieku."
Praktycznie każdy z nas zachodzi w
głowę czy Bóg istnieje, czy mamy duszę,
jaki jest cel naszego istnienia, co
czeka ludzkość w najbliższej przyszłości,
jak powinniśmy postępować w swoim życiu,
itd., itp. Ja też należę do grupy zadających
sobie tego typu pytania. Istnieje jednak
różnica pomiędzy mną i innymi pytającymi.
Wszakże będąc zawodowym naukowcem
ja zdołałem znaleźć nie tylko odpowiedź
na owe pytania, ale także zidentyfikować
całe zatrzęsienie naukowego materiału
dowodowego który potwierdza że moja
odpowiedź jest tą poprawną.
Prawdopodobnie jestem jedynym badaczem
na Ziemi, który znalazł klucz do naukowego
zrozumienia
Boga
oraz do rzeczowego poznawania tej nadrzędnej
istoty nowoczesnymi metodami naukowymi.
Kluczem tym okazała się
teoria wszystkiego
nazywana
Konceptem Dipolarnej Grawitacji.
To właśnie dzięki owej "teorii wszystkiego"
zdołałem ustalić gdzie, kiedy i w jaki sposób
miała miejsce samo-ewolucja Boga. Wyniki
tych ustaleń opisałem w punkcie #B1 strony
evolution_pl.htm - o naturalnej ewolucji.
To także dzięki owej "teorii wszystkiego" zdołałem
sformułować owe formalne dowody naukowe
na istnienie Boga, duszy, innego świata, itp.
Te formalne dowody opisane są:
w punkcie #B3 strony
god_pl.htm - o świeckim i naukowym zrozumieniu Boga
(patrz tam "formalny dowód naukowy na istnienie Boga"),
w punkcie #C1.1 strony
nirvana_pl.htm - o totaliztycznej nirwanie
(patrz tam "formalny dowód naukowy
na istnienie duszy ludzkiej"), w punkcie
#D3 strony
dipolar_gravity_pl.htm - o Koncepcie Dipolarnej Grawitacji
(patrz tam "formalny dowód naukowy na istnienie
innego przeciw-świata"), oraz na kilku innych
stronach
totaliztycznych.
To także tylko dzięki ustaleniom owej "teorii
wszystkiego" byłem w stanie wskazać innym
ludziom całe zatrzęsienie empirycznego materiału
dowodowego na istnienie Boga, który to materiał
dotychczas był albo przeaczany, albo też celowo
ukrywany, przez oficjalną naukę ziemską.
(Opisy tego materiału przytoczone zostały
w całej poświęconej mu stronie internetowej o nazwie
god_proof_pl.htm,
a także w punktach #F1 do #F3 totaliztycznej
strony internetowej noszącej nazwę
biblia.htm - o autoryzowaniu Biblii przez samego Boga.)
Formułując dowody formalne na istnienie Boga
oraz badając Boga metodami naukowymi,
miałem wiele okazji aby dokładnie się
przyglądnąć co by się stało gdyby wszyscy
ludzie jednogłośnie uznali moje dowody
i nagle zaczęli wierzyć równie mocno jak ja sam
że Bóg faktycznie istnieje. Pozytywnym następstwem
nagłego nawrócenia wszystkich ludzi do wiary
w Boga byłoby oczywiście, że wszyscy nagle
zaczęliby postępować moralnie. Znaczy, że
zanikłaby przestępczość, kłamstwa, oszukiwanie,
zabijanie, wyzysk, wojny, itd., itp. Jednakże
w dzisiejszej sytuacji naszej cywilizacji, kiedy
to ludzie nadal jedynie "uwielbiają Boga" oraz
ograniczają się jedynie do "schlebiania Bogu" -
zamiast Go badać i zamiast przestrzegać
ustanowionych przez Niego praw, pojawiłyby
się i niekorzystne następstwa takiej powszechnej
wiary w Boga. Mianowicie niemal całkowicie
zaniknęłoby wówczas gromadzenie wiedzy
i poznawanie wszechświata. Wszakże dla tzw.
"typowych zjadaczy chleba" następstwem
pewności istnienia Boga w dzisiejszych
okolicznościach na Ziemi jest upadek motywacji
aby dociekać i badać świat wokół siebie -
patrz punkt #C3 z dalszej części tej strony.
Na każde bowiem pytanie o czymkolwiek,
dla owych silnie wierzących w Boga ludzi jest
tylko jedna odpowiedź, mianowicie "bo Bóg tak to
stworzył i tak tym kieruje". Wierzący w Boga
notorycznie ignorują doskonale wszystkim
znaną zasadę, że "Bóg pomaga tylko tym
ludziom którzy pomagają sobie sami",
oraz że poprzez unikanie działania nawet
święci niczego nie osiągają. Reasumując powyższe
typowymi następstwami
zwiększania się wiary w Boga w dzisiejszych
okolicznościach są: wzrost moralności
ludzi, któremu jednak towarzyszy równoczesny
spadek wiedzy, zanik badań naukowych, oraz
brak zainteresowania w poszukiwaniach twórczych.
Oczywiście, gdybyśmy to my postawili się na
miejscu Boga, wówczas wcale NIE cieszyłaby
nas sytuacja kiedy wszyscy ludzie w nas wierzą
i wszyscy nas uwielbiają i nam schlebiają, wszyscy
ludzie postępują moralnie, jednak inicjatywa ludzka,
a stąd i postęp wiedzy oraz techniki raptownie
upada. Wszakże w takiej sytuacji cywilizacja ludzka
nigdy by nie awansowała na wyższy poziom rozwoju.
W naszym więc interesie jako Boga, leżałoby aby
w jakiś sposób zmusić ludzi do podjęcia poszukiwań
twórczych oraz do powiększania swojej wiedzy. Jak
zaś się okazuje sposób ten polega na nakłonieniu
ludzi do tzw. "ateizmu". Wszakże ateiści z samej
definicji zmuszeni są do ustalenia jakie mechanizmy
kryją się za tym co wokół nich się dzieje. Wszakże
negują oni Boga jako źródła dla owych mechanizmów.
Jako taki, "ateizm" jest więc mechanizmem napędowym
postępu wiedzy i rozwoju technicznego danej cywilizacji.
Niestety, "ateizm" ma to do siebie że powoduje on także
upadek moralny. Wszakże nie wierząc w istnienie
Boga ani nie wierząc w istnienie wieczystej duszy,
ateiści starają się uzyskać od życia tak dużo jak tylko
mogą i tak tanio jak tylko im to ujdzie na sucho.
Skoro zaś moralność stoi temu na drodze, to
do diabła z moralnością. Reasumując powyższe
typowymi następstwami
"ateizmu" jest wzrost wiedzy i postępu technicznego,
któremu jednak towarzyszy równoczesny spadek
moralności ludzi.
Każda z opisanych powyżej jednorodnych sytuacji
na Ziemi posiada swoje wady. Mianowicie, gdyby
wszyscy ludzie wierzyli w Boga, wówczas upadłyby
na Ziemi nauka, postęp i motywacje poprawiania
sytuacji ludzkości, za to moralność ludzi by rosła.
Gdyby natomiast wszyscy ludzie na Ziemi byli
ateistami, wówczas nauka i technika by się szybko
rozwijały, jednak upadłaby moralność. Głównym
powodem jest, że kiedy coś niekorzystnego dotyka
wierzących, wówczas typowo stwierdzają oni że to
"wola Boga" i NIE czynią niczego aby poprawić swoją
sytuację. Kiedy jednak coś niekorzystnego dotyka
ateistów, wówczas ci starają się ustalić tego przyczyny
i z tym jakoś walczyć. Cóż więc Bóg powinien uczynić
aby ludzkość trwała przy moralności jednak
utrzymywała motywacje aby kontynuować badania,
postęp i poprawianie swojej sytuacji. Ano, na obecnym
poziomie świadomości ludzkiej jedynym wyjściem
jest, że na Ziemi utrzymywany musi być balans
pomiędzy liczbą ludzi wierzących w Boga oraz
liczbą ateistów. (Jednak na przyszłość i
docelowo należy dążyć do stworzenia takiej sytuacji
na Ziemi, że "w sprawach fizykalnych ludzie
postępowaliby jak ateiści, jednak w sprawach
moralności i filozofii - postępowaliby jak wierzący".)
Wyrażając to innymi słowami, jeśli któryś z nas
postawiłby się w miejscu Boga (czyli mówiąc
naukowo: jeśli "zasymulowałby sytuację Boga")
wówczas by łatwo stwierdził że Bóg w takim samym
stopniu jest zainteresowany w dobrze zbalansowanym
propagowaniu wśród dzisiejszych ludzi zarówno
"ateizmu" jak i "wiary w Boga". Jednym zaś z
dowodów na owo zainteresowanie Boga w
zbalansowanym propagowaniu zarówno ateizmu
jak i wiary w Boga, jest tzw. wolna wola ludzi,
a także tzw. kanon niejednoznaczności
którym Bóg się kieruje we wszystkim co czyni.
"Wolna wola" którą Bóg nadał wszystkim ludziom
powoduje, że każdy z nas ma prawo interpretować
wszystko co zechce na sposób na jaki tylko zechce.
Z kolei tzw. "kanon niejednoznaczności" (także
czasami zwany "kanonem nieokreśloności") którym
Bóg się kieruje, polega na takim dokonywaniu
wszystkiego co Bóg zdecyduje się dokonać,
aby każdy człowiek mógł to potem interpretować
zgodnie ze swoim własnym światopoglądem,
znaczy w dowolny sposób na jaki dany człowiek
zechce to sobie zinterpretować. (Odnotuj że
opisy "kanonu niejednoznaczności" zawarte
są w podrozdziale JB7.4 z tomu 7
monografii [1/5].)
Niestety, utrzymywanie właściwego balansu na
Ziemi pomiędzy liczbą ateistów i liczbą wierzących,
jest ogromnie trudne. Wszakże ludzie wykazują
tzw. "owcze pędy". Poza tym na Ziemi działa inercja,
moda, tradycja, itp. Dlatego co jakiś czas ów zdrowy
balans ulega zakłóceniu. Co wówczas czyni Bóg.
Ano musi podejmować kroki zaradcze. Jakie to są
kroki, widzieliśmy to już raz w okresie średniowiecza,
zaczynamy to też widzieć wokół siebie i w chwili
obecnej. Wszakże właśnie niedawno, podobnie
jak to uprzednio miało miejsce w starożytności,
ponownie nastąpiło zachwianie owego zdrowego
balansu. W rezultacie owego zachwiania
balansu liczba ateistów wrosła do poziomu że
zagraża to moralnemu postępowi ludzkości.
Bóg znowu musi więc zainterweniować i faktycznie
już interweniuje. Nie może jednak pojawić się
otwarcie na niebie i zacząć wybijać ateistów
piorunami. Wszakże zniszczyłoby to "wolną
wolę" ludzi - a stąd zmusiło każdego ateistę aby
stał się wierzącym. W rezultacie w przyszłości
na Ziemi miałby miejsce upadek postępu
wiedzy i techniki. Dlatego Bóg wybrał inną
metodę przywrócenia balansu. Opiera się
ona na odwiecznym ustaleniu wyrażonym
najlepiej za pośrednictwem przysłowia
kiedy trwoga to do Boga. Metoda
ta reprezentuje zresztą jedynie niewielką
modyfikację metody którą Bóg już raz użył
na ludzkości w okresie średniowiecza. Krótkoterminowo
okaże się ona być bardzo bolesna dla indywidualnych
ludzi. Jednak w długim terminie działania
okaże się korzystniejsza dla całej ludzkiej cywilizacji.
Niniejsza strona postara się systematycznie
i naukowo wyjaśnić jaka to metoda. Ponadto
strona ta dzieli z czytelnikiem moje odpowiedzi
na pytania które zadałem na początku tego punktu.
Część #B:
Cele które
Bóg
postawił sobie do osiągnięcia:
#B1.
"Wolna wola" - dlaczego Bóg dał ją ludziom:
Jeśli dobrze się zastanowić, to ludzie mają
dostęp do kilku wskazówek które pozwalają
im wydedukować intencje Boga. Jedną z
owych wskazówej jest tzw. "wolna wola" którą
ludzie otrzymali od Boga. (Odnotuj że "wolna
wola" po angielsku nazywa się "free will" - to
więc od niej wywodzi się nazwa niniejszej strony
will_pl.htm.)
"Wolna wola" jest to prawo do formowania
w sobie i do wyznawania dowolnej opinii na
każdy temat i do podjęcia działania zgodnego
z tą opinią.
Nie trudno wydedukować, że prawo "wolnej woli"
dane ludziom przez Boga stanowi jednocześnie
bardzo poważne ograniczenie jakie limituje metody
działania samego Boga. Wszakże aby NIE złamać
u ludzi owej wolnej woli, Bóg zmuszony jest postępować
w określony sposób. Znaczy cokolwiek Bóg czyni,
zmuszony jest to czynić w taki sposób aby każdy
człowiek mógł potem to sobie zinterpretować na
własny sposób - czyli jak tylko zechce.
(Ta zasada niejednoznacznego działania Boga
nazywa się "kanonem niejednoznaczności" i jest
ona omawiana szerzej w punkcie #C2 tej strony.)
Przykładowo, jeśli jakiś pogląd upowszechniający
się wśród ludzi wcale NIE jest na rękę długofalowym
zamiarom Boga, z powodu dania ludziom owej
"wolnej woli" Bóg wcale nie może pojawić się w
chmurach i spalić piorunami tych ludzi którzy
upowszechniają ów niekorzystny pogląd. Wszakże
gdyby Bóg pojawił się ludziom i tak zadziałał,
wówczas wszyscy ludzie ze strachu straciliby
"wolną wolę" a zaczęliby czynić dokładnie to
co Bóg im nakazał. Oczywiście, musiał istnieć
bardzo ważny powód dla którego Bóg uznał
za korzystne dla swoich własnych interesów
narzucenie sobie samemu dodatkowych ograniczeń
dla swego działania w zamian za danie ludziom
owej "wolnej woli". Jeśli dobrze się zastanowić,
powód ten daje się wydedukować. Mianowicie
ludzie otrzymali od
Boga
owo prawo "wolnej woli", ponieważ Bogu potrzebna
jest inspirująca Go różnorodność ludzkich opinii
na każdy temat. Z kolei owa różnorodność opinii
może być dla Boga wyjątkowo cenna tylko w przypadku
jeśli jednym z najważniejszych celów Boga jest
'przysparzanie wiedzy".
#B2.
Podnoszenie swej wiedzy i rozwój intelektualny
wszechświata - czyli jeden z najważniejszych celów które
Bóg
stara się osiągnąć poprzez stworzenie człowieka:
Nasza symulacja intencji Boga dokonana
w poprzednim punkcie #B1 pozwoliła na
ustalenie, że "jednym z najważniejszych
celów Boga jest powiększanie wiedzy",
a stąd intelektualny rozwój wszechświata.
Co nawet ciekawsze, ów cel wyjaśnia także
dokładnie dlaczego Bóg stworzył świat
fizyczny oraz człowieka. Wszakże gdyby
starał się on samotnie powiększać swoją
wiedzę o wszechświecie, w owym samotnym
powiększaniu wiedzy przeoczyłby On ogromną
liczbę interesujących aspektów. Z wiedzą
jest bowiem tak jak z dyskusją na dowolny
temat. Znaczy kiedy samotnie rozważa się
jakiś temat, wówczas wygląda on znacznie
ubożej niż kiedy temat ten zacznie się
dyskutować z innymi ludźmi.
Jeśli więc istnienie człowieka rozpatruje się z
punktu widzenia owego intelektualnego rozwoju
wszechświata jako jednego z najważniejszych
celów Boga, wówczas człowiek okazuje się rodzajem
"boskiego laboranta" który przygotowuje przyszłe
obiekty badań. Oczywiście, owa rola człowieka
w boskich planach nakłada na ludzkość cały
szereg wymogów. Z kolei aby wymogi te mogły
zostać sprostane, Bóg zmuszony jest do kierowania
rozwojem człowieka w ściśle określony sposób.
Przysparzanie wiedzy jako cel stworzenia człowieka
omawiane jest też aż na całym szeregu totaliztycznych
stron. Po przykład takich właśnie stron warto zaglądnąć
do punktu #B4 na stronie o nazwie
tornado_pl.htm.
Oczywiście, powiększanie wiedzy wcale NIE jest
jedynym celem dla którego Bóg stworzył człowieka.
Cały szereg niemal tak samo istotnych celów
stworzenia człowieka zestawionych i wyjaśnionych
zostało w punkcie #C5 totaliztycznej strony
soul_proof_pl.htm.
#B3.
Ludzkość - czyli pracowite mrówki którym
Bóg
zlecił oczyszczanie zakamarków wiedzy z ukrywających je "cieni przeoczenia":
Gdybyśmy zadali sobie pytanie dlaczego
starożytni nie zbudowali strzelby czy lotni,
wówczas najważniejszym powodem okazałby
się brak świadomości że strzelba czy lotnia
mogą zaistnieć. Innymi słowy, aby powiększyć
swoją wiedzę w jakimkolwiek obszarze,
najpierw trzeba zdawać sobie sprawę
że taki obszar wiedzy wogóle istnieje.
Jeśli więc ustalenie to zasymulujemy
dla pozycji w której Bóg się znajduje, aby Bóg
mógł nieustannie rozwijać swoją własną wiedzę,
najpierw muszą istnieć ludzie którzy uświadomią
owemu Bogu nowe obszary w których Bóg ten
może powiększać swoją wiedzę.
Wyjaśnijmy powyższe w bardziej obrazowy sposób.
Jeśli popatrzeć np. oczami Boga na ciągle jeszcze
niezbadany obszar niewiedzy, wówczas obszar ten
przypomina sobą czarną masę we wnętrzu której
ukrywa się bardzo skomplikowany szkielet wiedzy.
Aby więc ów szkielet wiedzy ujawnić oczom Boga,
potrzebna jest chmara pracowitych mrówek, które
rzucą się na ową ciemną masę niewiedzy i stopniowo
"pozjadają" wszystkie cienie które wiedzę tą zakrywają.
Ludzie pełnią dla Boga właśnie ową funkcję chmary
pracowitych mrówek które stopniowo odsłaniają
złożony szkielet wiedzy ukryty poza ciemną masą
niewiedzy.
#B4.
Jaki materiał dowodowy potwierdza ustalenie
filozofii totalizmu
sformułowane na bazie
Konceptu Dipolarnej Grawitacji,
że "celem dla którego
Bóg
stworzył ludzi jest łatwiejsze, bezpieczniejsze,
dokładniejsze i szybsze powiększanie wiedzy
i doskonałości Boga zarówno poprzez poznawanie
przez Niego Siebie Samego jak i poznawanie
rzeczywistości i mechanizmów reszty wszechświata":
Motto:
"Dla poszukujących prawdy,
Bóg
postwarzał dobrze ukryty materiał
dowodowy który prawdę tą im ujawni."
W punkcie #C1 totaliztycznej strony internetowej
god_pl.htm - z naukowymi odpowiedziami świeckiej filozofii totalizmu na podstawowe pytania o Bogu
zostało wyjaśnione, że poznawanie
siebie samego i powiększanie wiedzy jest
głównym celem dla którego Bóg stworzył
świat fizyczny i człowieka. Oczywiście,
totalizm ma to do siebie, że cokolwiek on
stwierdza, zawsze przytacza ku temu
materiał dowodowy i dedukcje logiczne
które wskazują w jaki sposób i na jakiej
podstawie totalizm doszedł do danego
wniosku. Tylko bowiem poprzez ujawnienie
logiki swoich dedukcji i dowodów na poparcie
swoich twierdzeń, totalizm jest w stanie
dać swoim zwolennikom możliwość zweryfikowania
prawdy jego stwierdzeń. Dokonajmy więc teraz
przeglądu logiki i materiału dowodowego
stojącego poza twierdzeniem filozofii totalizmu,
że "Bóg stworzył człowieka dla przysparzania
wiedzy Boga - szczególnie zaś wiedzy
Boga na temat Siebie samego".
1.
Totaliztyczne poszerzenie i ekstrapolacja "Teorii
Nadistot" genialnego Polaka o nazwisku Adam
Wiśniewski. Niemal wszystko co jest nieco
bardziej kompleksowe, Bóg usystematyzował w
rodzaje piramidalnych struktur i organizacji. Ich
przykładami mogą być tzw. "Tablica Mendelejewa" -
wraz z obrazowaną nią budową poszczególnych
pierwiastków chemicznych, czy tzw. "Tablica
Cykliczności" opisana w rozdziale B z tomu 2 mojej najnowszej
monografii [1/5]
zaś skrótowo omówiona w punktach #B1 do #B4 strony o nazwie
propulsion_pl.htm -
wraz z ilustrowanymi ową tablicą regularnościami
w rozwoju napędów ziemskich. Regularności
zawarte w takich piramidalnych strukturach
odnotowywali i wykorzystali już liczni badacze -
włączając w to genialnego naszego rodaka
o nazwisku Adam Wiśniewski (używającego
pseudonimu "Snerg"). Ów Adam Wiśniewski
(1/1/1937 - 23/8/1995) odnotował, że istnieje
wysoka regularność z jaką uformowane są
poszczególne poziomy istot. Ta odkryta przez
niego regularność nazywana jest obecnie
"Teorią Nadistot" Adama Wiśniewskiego.
Stwierdzenia tej ogromnie istotnej teorii omawia
już sporo polskojęzycznych publikacji - chociaż
(podobnie jak niemal wszystko co z powodu
polskiego pochodzenia NIE jest doceniane
przez samych Polaków i stąd NIE jest przez
nich propagowane po świecie - po szczegóły
patrz punkty #I1 do #I6 odrębnej strony o nazwie
mozajski.htm),
w zachodnich krajach ta teoria ciągle pozostaje niemal
nieznana lub ignorowana. A szkoda - bowiem genialność
tej teorii i jej znaczenie dla "nauki totaliztycznej" wymagają
aby energicznie popularyzowana ona była po całym świecie -
do czynienia czego ja już ochoczo się włączyłem (np.
patrz niniejszy punkt, publikacje do których punkt ten referuje,
a także punkt #I6 na w/w stronie o nazwie "mozajski.htm").
Ta genialna teoria ujawnia np., że każdy wyższy poziom
istot "żywi się" produktem wypracowywanym przez niższy
od siebie poziom istot. Przykładowo, my ludzie mamy
okazję obserwować na codzień w działaniu aż kilka
takich poziomów które nas otaczają. Można do nich
zaliczyć: (1) minerały oraz pierwiastki chemiczne
z których składa się nasza planeta, (2) rośliny,
(3) zwierzęta, oraz (4) istoty rozumne - czyli ludzi.
Jak też wiemy, każdy niższy z owych poziomów
istot nie jest w stanie odnotować swymi zmysłami
istnienia poziomu od siebie wyższego. Dlatego,
przykładowo, minerały i pierwiastki chemiczne
z poziomu (1) nie są świadome istnienia roślin
z poziomu (2), zaś rośliny z poziomu (2) nie są
świadome istnienia zwierząt z poziomu (3), itp.
Ale pierwiastki chemiczne z poziomu (1) formują
najróżniejsze związki i substancje którymi następnie
"żywią się" rośliny z poziomu (2). Z kolei owe rośliny
z poziomu (2) formują złożone związki organiczne
które następnie "są zjadane" przez zwierzęta z
poziomu (3). Itd., itp. Jeśli więc ekstrapolować
dalej powyższą regularność odkrytą przez polskiego
geniusza Adama Wiśniewskiego - tak jak czyni to
totaliztyczna nauka,
wówczas wynika z niej że ludzie (4) też coś
wypracowują - co jest następnie "zjadane" przez
jakąś "nadistotę" z jeszcze wyższego poziomu
(której istnienia ludzie też nie są w stanie odnotować
swymi zmysłami). Oczywiście, tym wyższym poziomem istnienia jest
Bóg.
Z kolei jedynym
produktem który Bóg jest w stanie alegorycznie "zjadać",
jest "wiedza" którą ludzie generują w trakcie swojego
życia. Wszystko inne, poza wiedzą, Bóg jest
w stanie sam stwarzać - aby więc to uzyskać wcale
nie potrzebował w tym celu powoływać do życia
ani ludzi, ani świata fizycznego. Innymi słowy,
zaprezentowane powyżej totaliztyczne poszerzenie
genialnej "Teorii Nadistot" Polaka, Adama Wiśniewskiego,
w zrozumieniu logiki reprezentuje tzw. "teoremat", który stwierdza
iż "jeśli Bóg istnieje, wówczas alegorycznie żywi się
On wiedzą generowaną przez ludzi". W połączeniu więc
z formalnymi dowodami że "Bóg faktycznie istnieje",
jakie już opracowane zostały i opublikowane przez
totaliztyczną naukę,
omówiona powyżej "Teoria Nadistot" genialnego Polaka,
Adama Wiśniewskiego, przekształca się w procedurę
logiczną która formalnie dowodzi, że "Bóg stworzył
ludzi w celu efektywniejszego przysparzania wiedzy".
Chociaż więc owa procedura dowodzeniowa wyjaśniona
tutaj została z użyciem raczej prostych pojęć
i narzędzi dedukcyjnych, ciągle jednoznacznie
dowodzi ona swoją mocą, logiką i argumentacją,
omawiane w tym punkcie ustalenie filozofii totalizmu
i totaliztycznej nauki, że "przysparzanie wiedzy"
było właśnie owym głównym celem dla osiągania
którego Bóg oryginalnie postwarzał ludzi, zaś
obecnie nieustannie, umiejętnie, oraz dyskretnie
ich uczy i ochrania, a także podtrzymuje,
nadzoruje i kieruje ich losami - po więcej
szczegółów na ten temat patrz też strona o nazwie
antichrist_pl.htm.
Z uwagi na ogromną filozoficzną istotność omówionej
powyżej genialnej "Teorii Nadistot Wiśniewskiego", teoria
ta, wraz z dowodzonym przez nią ustaleniem nowej
"totaliztycznej nauki" (że "Bóg stworzył ludzi w celu
przysparzania wiedzy"), są omawiane też aż w
całym szeregu innych totaliztycznych opracowań,
np. w punkcie #B1 strony internetowej o nazwie
antichrist_pl.htm,
punkcie #F1 strony internetowej
wroclaw.htm,
punkcie #C2 strony internetowej o nazwie
humanity_pl.htm,
czy w podrozdziale A3.2 z tomu 1 oraz
podrozdziale NF5 z tomu 12 mojej najnowszej
monografii [1/5].
2.
Nasza znajomość tzw. "względnej niedoskonałości"
Boga. Owa "względna niedoskonałość" Boga
wyjaśniona jest dokładniej w punkcie #M1 strony
evolution_pl.htm - o procesie ewolucji
(np. patrz dyskutowany tam cytat z bibilijnej Księgi
Rodzaju 18:20-21, w której sam Bóg otwarcie się
przyznaje, że wcale NIE wie wszystkiego). Z kolei
fakt, że również Bóg niestannie się uczy i udoskonala
swoje metody działania, potwierdzają też dedukcje
i materiał dowodowy zaprezentowane w punkcie
#D5 totaliztycznej strony
newzealand_visit_pl.htm.
Ponieważ jednak dokładne zrozumienie tej
"względnej niedoskonałości" Boga jest też
wstępnym wymogiem zrozumienia i zaakceptowania
wyjaśnień niniejszej strony, w skrócie podsumuję
tutaj na czym polega esencja owej "względnej
niedoskonałości" Boga. Zacznijmy więc od
prymitywnego pojęcia-słowa "niedoskonałość". To
wysoce nieprecyzyjne pojęcie zostało wprowadzone
do użycia przez ludzi aby opisywało niektórych ludzi,
lub produkty niektórych ludzkich działań. Jako takie,
jest więc ono wysoce nieadekwatne dla opisywania
nadrzędnej istoty wszechświata, której wiedza
jest aż tak ogromna, że istota ta była w stanie
stworzyć każdy atom, każde ciało niebieskie
i każdą istotę żywą wszechświata. Niestety, jest
to jedyne słowo-pojęcie jakie mamy do swojej dyspozycji.
Wszakże ludzie nie wypracowali podobnego pojęcia-słowa
które by odnosiło się do Boga. Dlatego aby opisać
Boga używam zmodyfikowanego pojęcia "względna
niedoskonałość". Pojęcie to wcale więc NIE oznacza,
że Bóg jest niedoskonały - tak jak niedoskonali mogą
być niektórzy ludzie. Oznacza ono jedynie, że
wiedza Boga ciągle podlega udoskonaleniom w miarę
upływu czasu. Dlatego jeśli wiedza ta oszacowana
zostanie w porównaniu do (tj. "względem") wiedzy
tego samego Boga szacowanej powiedzmy po
upływie jednego miliona następnych lat, wówczas
się okaże że wiedza Boga w międzyczasie się
powiększyła. Innymi słowy, owa "względna
niedoskonałość" oznacza, że jeśli Boga porównamy
do człowieka, czy nawet do wszystkich ludzi razem
wziętych, wówczas Bóg okaże się nieskończenie
"doskonalszy" od ludzi. Jeśli jednak tego samego Boga
w stanie Jego wiedzy z dnia dzisiejszego porównamy
do tegoż Boga w stanie Jego wiedzy jaki wystąpi
za powiedzmy jeden milion lat, wówczas się okaże
że dzisiaj Bóg jest "względnie niedoskonały".
Następstwem więc owej "względnej niedoskonałości"
Boga jest potrzeba aby Bóg nieustannie powiększał
swoją wiedzę.
3.
Rodzaj wiedzy której Bóg jeszcze NIE poznał.
Gdybyśmy próbowali wyszczególnić co Bóg już
wie, wówczas nasz wykaz byłby nieskończenie
długi i ciągle zapewne brakowałoby na nim wielu
istotnych punktów. Nawet gdyby opisać tylko to
co Bóg wie na dodatek do tego (i ponad to) co
wiedzą wszyscy ludzie razem wzięci, ciągle
wiedza wyszczególniona np. w bibilijnej "Księdze
Hioba" 38:4-27 okazałoby się jedynie maleńką kroplą
w oceanie. Generalnie więc moglibyśmy stwierdzić,
że Bóg wie wszystko
co do czego jest On świadomy że można to
wiedzieć. Innymi słowy "Bóg NIE
wie tylko tego, co do czego jeszcze NIE wie że
mógłby to wiedzieć". Aby jednak dowiedzieć
się "czego jeszcze NIE wie", Bóg potrzebuje
kogoś kto by Mu uświadomił że owo coś też
można poznać. Tą funkcję "uświadamiaczy
czego Bóg jeszcze NIE wie" mają spełniać
ludzie. To właśnie po to Bóg stworzył ludzi,
aby ci Mu uświadomiali czego On nadal
NIE wie. Kiedy zaś (zwykle w niezamierzony
sposób - czyli "przez czysty przypadek") ludzie raz Mu
ujawnią coś czego Bóg nadal NIE wie, wówczas Bóg
znajduje metody i sposoby aby tego się dowiedzieć.
Po upływie więc określonego czasu Bóg już to
zaczyna wiedzieć. Taki proces uświadamiania
Bogu że coś wymaga poznania, oraz następnego
poznawania tego przez Boga, jest nieustanny.
W ten sposób, dzięki inspirującym funkcjom
ludzi, Bóg nieustannie powiększa swoją wiedzę.
4.
Ludzka wiedza na temat "modelowania i symulacji".
Kolejna grupa potwierdzeń, że "Bóg faktycznie
stworzył człowieka aby móc powiększać swoją
wiedzę - szczególnie zaś wiedzę o samym sobie",
są ustalenia jakie ludzie dokonali na temat tzw.
"eksperymentalnego modelowania i symulacji".
Mianowicie, jeśli ludzie chcą dokładniej poznać
cechy jakiegoś obiektu, wówczas typowo wykonują
tzw. "model" owego obiektu, potem zaś "symulują"
najróżniejsze sytuacje którym ów rzeczywisty obiekt
jest (lub będzie) poddawany w rzeczywistym życiu.
Następnie obserwują jak ów model się zachowa w
odpowiedzi na poszczególne rodzaje symulacji.
Z prawdziwego życia jest nam dokładnie wiadomo,
że "najtrudniej jest poznać siebie samego". Jeśli
więc odniesiemy to do Boga, wówczas staje się
oczywistym, że Bóg chce poznać dokładnie siebie
samego, jednak jest świadomym że poznanie siebie
samego jest ogromnie trudne. Dlatego Bóg stworzył
człowieka jako rodzaj "modelu" dla Siebie samego -
czyli stworzył człowieka "na swój wzór i podobieństwo".
Obecnie zaś poddaje ten "model Siebie samego"
najróżniejszym symulowanym sytuacjom, aby móc
lepiej poznać Siebie.
5.
Stwierdzenia Biblii. Jak to wyjaśnione zostało
na totaliztycznej stronie
biblia.htm - o tajemnicach Biblii autoryzowanej przez samego Boga,
Biblia jest rodzajem "autobiografii" którą Bóg dał
ludziom aby ci mogli lepiej Go poznawać. W owej
zaś "autobiografii" Bóg pośrednio potwierdza że
faktycznie celem stworzenia człowieka jest wiedza -
szczególnie poznawanie Siebie samego przez Boga.
Jednym z miejsc w Biblii, w którym Bóg potwierdza
ów fakt, są "Dzieje Apostolskie" 17:24-25, cytuję:
"Bóg który stworzył świat i wszystko na nim, On,
który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w
światyniach zbudowanych ręką ludzką i nie odbiera
posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował,
bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko."
Wyrażając esencję powyższego cytatu innymi słowami,
Bóg nie potrzebuje niczego materialnego od ludzi,
a wręcz przeciwnie, to ON daje ludziom wszystko
co ludzie potrzebują. Ponieważ jednak Bóg musiał
mieć powód dla którego stworzył człowieka, powód
ten jest innego rodzaju niż uzyskiwanie od ludzi
świątyń czy dóbr materialnych. Czym jest ów
powód? Bóg pośrednio to sugeruje w innym
fragmencie Biblii, mianowicie w "Księdze Rodzaju"
1:27 gdzie Bóg stwierdza, cytuję: "Styworzył więc Bóg
człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył:
stworzył mężczyznę i niewiastę." A więc jeśli ten
werset przetłumaczyć na dzisiejszy język naukowy,
okazuje się że Bóg stworzył "model Siebie samego"
w formie właśnie człowieka. Jedynym zaś powodem
dla którego istota inteligentna formuje "modele",
jest poznanie zachowania tych modeli w określonych
sytuacjach, oraz późniejsze wnioskowanie z
zachowania tych modeli, jak się zachowuje obiekt
którego cechy modele te naśladują i odzwierciedlają.
Model więc Boga w formie "człowieka" ma służyć owemu
Bogu do lepszego poznania mechanizmów zachowań
Siebie samego.
6.
Doświadczenia przy-śmiertne. W sporej proporcji
raportów z tzw. "doświadczeń przy-śmiertnych" (po
angielsku NDE - "Near-Death Experience") osoby
które przyżyły śmierć kliniczną opisują swoje spotkanie
i rozmowę z Bogiem - który po śmierci ukazuje im się
zwykle w formie promienia światła. W owej pierwszej
rozmowie z umierającą osobą Bóg niemal zawsze
podkreśla istotność i znaczenie uczenia się i gromadzenia
wiedzy. Raporty też które ujawniają nam wagę jaką Bóg
przykłada do wiedzy, zawarte są praktycznie w każdej
książce opisującej doświadczenia przy-śmiertne. Z
raportów tych jasno więc wynika, że dla Boga powiększanie
wiedzy jest najważniejszym powodem dla którego
stworzył On ludzi.
7.
Sytuacje i doświadczenia jakim poddawani są ludzie.
Jeśli dobrze przeanalizować to co się dzieje z ludźmi,
wówczas się okazuje że wiele sytuacji i doświadczeń
którym poszczególni ludzie są poddawani, wcale NIE
owocuje w niczym korzystnym dla tych indywidualnych
ludzi. Owe więc sytuacje i doświadczenia Bóg najwyraźniej
"symuluje", między innymi także i po to, aby lepiej
poznać Siebie samego. Ich przykładami są komary
i inne krwiopijne stworzenia, cierpienia, wojny, pozbawianie
ludzi pewności co do istnienia Boga, zwodzenie ludzi,
głupkowaci polityczni przywódcy ludzkości, prześladowania,
tzw. "przekleństwo wynalazców" którego działanie jest
opisywane w punktach #G1 do #G7 (zaś obrona przed
którym - w punktach #H1 do #H3) strony
eco_cars_pl.htm - o bezzanieczyszczeniowych samochodach,
oraz w punkcie #K3 strony
fe_cell_pl.htm - o ogniwach telekinetycznych,
a także cały szereg innych podobnych do powyższych.
Faktycznie, to gdyby owe doświadczenia wcale NIE
istniały, ludzkość też zapewne by się rozwijała i
przesparzała wiedzę - i to czasami nawet szybciej
niż obecnie (szczególnie przy braku np. "przekleństwa
wynalazców", głupkowatych przywódców, czy komarów).
Większość bowiem z tych wyniszczających doświadczeń
nie uczy ludzi niczego! (Jako doskonały na to przykład
rozważ "wojny" które ludzie prowadzą od początku
czasów i ciągle niczego z nich się NIE nauczyli.)
Wiadomo, że wszystko co się z ludźmi dzieje
Bóg kontroluje z iście "żelazną ręką". Jeśli więc
dokładniej przeanalizować owe wyniszczające
dla ludzi sytuacje i doświadczenia, gdyby Bóg je
całkowicie wyeliminował, wówczas miałoby to tylko
korzystne dla ludzi następstwa. To zaś oznacza,
że owe przykre sytuacje i doświadczenia są ludziom
serwowane przez Boga wcale nie dla dobra tychże
ludzi, a głównie po to aby sam Bóg czegoś z nich
się dowiedział i nauczył.
* * *
Z praktyki nam wiadomo, że jeśli dowolna
istota inteligentna wkłada w coś dużo uwagi,
pracy i zabiegów, wówczas ma ku temu
jakieś istotne powody które dadzą się zdefiniować
i opisać. Wiadomo zaś, że aby stworzyć
człowieka, aby dać ludziom religie i nauczyć
ich poszukiwania wiedzy oraz moralnego
postępowania, aby potem właściwie zarządzać
losami ludzkości, w końcu zaś aby sprawiedliwie
osądzać ich życie, Bóg wkłada w to ogromną
ilość uwagi, pracy i zabiegów. Nie trzeba więc
być geniuszem aby wywnioskować, że Bóg
czyni to dla jakiegoś istotnego powodu. Filozofia
totalizmu
ustaliła, że powodem tym jest "powiększanie
wiedzy" - po więcej szczegółów patrz np.
punkt #B1 na totaliztycznej stronie o nazwie
antichrist_pl.htm.
Oczywiście, z uwagi np. na konieczność
"utrzmywania ludzi w braku pewności co do
swojego istnienia" - opisywanej w punkcie
#F2 strony
evil_pl.htm - o pochodzeniu zła na Ziemi,
a także z kilku innych powodów,
sam Bóg NIE może pojawić się na niebie i nam
wyjaśnić, że powiększanie wiedzy jest tym o co
mu najbardziej chodzi. Dlatego miejmy nadzieję,
że materiał dowodowy i uzasadnienia logiczne
zestawione w niniejszym punkcie, przekonały
czytelnika że "powiększanie wiedzy" jest faktycznym
celem wszelkich zabiegów Boga. Jak bowiem
zostanie to wyjaśnione w nastepnym
punkcie poniżej, świadomość tego faktu jest w
stanie całkowicie przetransformować nasze życie.
#B5.
Obecna faza powiększania wiedzy przez Boga to "eksperymentowanie z szatańskością i z jej następstwami":
Na przekór że intelekt Boga jest tak kompleksowy
iż Bóg jest w stanie realizować wiele miliardów
odmiennych działań naraz, obserwacje empiryczne
dowodzą że w swoich wysiłkach poszukiwania
i gromadzenia wiedzy Bóg ciągle wyróżnia
odrębne fazy i okresy. Przykładowo, w okresie
średniowiecza daje się wyróznić bardzo wyraźny
okres w którym Bóg eksperymentował z ludzkimi
plagami. Z kolei w obecnych czasach wyraźnie
daje się wyróżnić okres kiedy Bóg eksperymentuje
z niekontrolowanym użyciem przez ludzi urządzeń
technicznych. Natomiast cała dluga faza dotychczasowych
boskich eksperymentów na Ziemi, trwająca już
kilka tysięcy lat, najwyraźniej polega na
eksperymentowaniu z szatańskością i jej następstwami.
W owym koncentrowaniu się na przeprowadzeniu eksperymentów o wyrażnej tematyce i myśli przewodniej Bóg wcale nie różni się od ludzkich naukowców. Wszakże kiedy ludzcy naukowcy dokonują eksperymentów na jakiś temat, wówczas dla zminimalizowania wpływu czynników innych od poddawanych badaniom także wyodrębniają wyraźne fazy badań i także w kazdej z tych faz koncentrują się na dokładnym przebadaniu jednego czynnika.
Istnieje sporo materiału dowodowego na potwierdzenie
faktu że nasza cywilizacja jest właśnie w trakcie
trwania fazy kiedy to Bóg eksperymentuje na
ludziach z szatańskością i z jej następstwami.
Przykładowo, Bóg wzmiankuje ten fakt nawet w
Biblii (która przecież jest rodzajem "autobiografii Boga"),
dając tam ludziom do zrozumienia że czasowo
oddał Szatanowi władzę nad Ziemią i ludźmi.
Fazę tą potwierdzają też rozliczne szatańskie
istoty które Bóg "symuluje" na Ziemi. (Istoty
te opisane są m.in. w rozdziale JJ z tomu 6
monografii [8/2] "Totalizm".)
Boskie eksperymenty nad szatańskością potwierdza
również istnienie i działanie całego szeregu
niepotrzebnych dla rozwoju ludzi doświadczeń
i zjawisk, przykładowo owych komarów i wojen opisywanych
w podrozdziale JF5 tamtego tomu 6
monografii [8/2],
czy tzw. "przekleństwa wynalazców" opisywanego
w podrozdziałach JF3 i JG5.5 tamtego tomu.
W końcu boskie eksperymenty z szatańskością
potwierdza również obecny system kar i nagród
serwowanych ludziom w ramach tzw. "metody
marchewki i kija" opisywanej w podrozdziale
JG5.2 tamtego tomu 6, jak również opisywanej
w punkcie #D1 totaliztycznej strony
god_pl.htm - o naukowych odpowiedziach świeckiej filozofii totalizmu na podstawowe pytania o Bogu.
Mianowicie, w obecnie stosowanej przez Boga
wersji "metody marchewki i kija" Bóg w jawny
sposób rozdziela oczywiste i natychmiast
identyfikowalne nagrody za niemoralne
postepowanie, zaś w sposób widoczny
i łatwo identyfikowalny Bóg karze za
moralne postępowanie.
Niezależnie od niniejszego punktu, "eksperymentowanie
nad szatańskością i jej następstwami" omawiane
jest także w podrozdziale JF6 z tomu 6
monografii [8/2].
#B5.1.
Celowe i powtarzalne poddawanie ludzi bolesnym i przykrym doświadczeniom ma też jeszcze jeden cel - mianowicie wychowanie "zahartowanych w ogniu" przyszłych towarzyszy Boga:
Anglicy mają powiedzenie "pożałuj rózgi a
popsujesz dzieciaka" (po angielsku: "spare
the rod and spoil the child"). Powiedzenie
to jest przetłumaczonym na dzisiejszy język
zapisem metody działania Boga którą w
autoryzowanej przez siebie Biblii
sam Bóg wyraził słowami w tzw. Księdze Przysłów
13:24 - cytuję: "Nie kocha syna, kto rózgi
żałuje, kto kocha go - w porę go skarci."
Dlatego obecna faza powiększania wiedzy
przez Boga za pośrednictwem "eksperymentowania
z szatańskością i z jej następstwami" ma też
jeszcze inny, równie istotny cel. Mianowicie,
Bóg używa jej także jako metody "wychowywania"
sobie ludzi na prawych, zahartowanych w ogniu,
oraz niezawodnych współtowarzyszy, poprzez
wykształtowywanie w nich pożądanych cech
charakteru na drodze celowego i powtarzalnego
poddawania każdego z ludzi najróżniejszym
przykrym i bolesnym doświadczeniom. Ilustracyjne
wyjaśnienie dlaczego konieczne jest poddawanie
ludzi takiemu "hartowaniu charakteru", podane
zostało w punkcie #A3 totaliztycznej strony internetowej
god_proof_pl.htm.
Odnotuj, że używana przez Boga metoda "hartowania
charakteru ludzi" poprzez celowe poddawanie
ich cierpieniom i nieprzyjemnym doświadczeniom,
opisana jest także w punkcie #K2 totaliztycznej strony
soul_proof_pl.htm - o naukowych dowodach potwierdzających istnienie duszy.
Biblia kładzie ogromny nacisk na ową podstawową
zasadę wychowawczą aby "charakter ludzi
utwardzać tak jak hartuje się stal". Zasada ta
jest bowiem powtarzana w Biblii w wielu miejscach.
Przykładowo, oprócz wersetu cytowanego poprzednio,
w bibilijnej Księdze Przysłów powtarzają ją również
np. wersety 22:15 (cytuję "W sercu chłopięcym głupota
się mieści, rózga karności wypędzi ją stamtąd"),
23:13 (cytuję "Karcenia chłopcu nie żałuj,
gdy rózgą uderzysz - nie umrze"), czy 29:17
(cytuję "Karć syna: kłopotów ci to zaoszczędzi
i pociechą twej duszy się stanie"). Powtarza
ją też Mądrość Syracha czyli Eklezjastyk (uwaga -
nie mylić jej z bibilijną Księgą Kohleta czyli
Eklezjastesa), werset 30:1 (cytuję: "Kto miłuje
swego syna, często używa na niego rózgi, aby
na końcu mógł się nim cieszyć"). Zasada ta
udowodniła już swoją poprawność w przeciągu
całych tysiącleci jej stosowania. Niestety, jakieś
mroczne moce ostatnio sprytnie podważają
komptencję Boga w zakresie omawianej tutaj
zasady wychowawczej którą Bóg rekomenduje
w Biblii do stosowania przez rodziców. Co
dziwniejsze, niektórzy ludzie, a nawet niektórzy
rodzice, w swoim zaślepieniu też zaczęli ostatnio
zasadę tą otwarcie prześladować i czynić ją
nielegalną w świetle prawa ludzkiego. W ten
sposób celowo stworzają oni sytuację, że
prawa ludzkie występują dokładnie przeciwko
prawom boskim i że ci ludzie którzy postępują
zgodnie z prawami boskimi są surowo karani
przez prawo ludzkie.
Przykładowo, w Nowej Zelandii tamtejszy sejm
wydał tzw. "prawo przeciw-klapsowe" (po angielsku
"anti-smacking law") które zamienia w
przestępcę i naraża na karę więzienia każdego
rodzica który da klapsa swemu dziecku. Co
dziwniejsze, tamtejsze pouczanie rodziców
przez państwo jak ci mają wychowywać swoje
dzieci, nabiera bardzo dziwnego posmaku w
świetle programu telewizyjnego o tytule "60 minutes"
nadawanego na kanale 3 telewizji nowozelandzkiej
w poniedziałek, dnia 20 lipca 2009 roku, w
godzinach 19:30 do 20:30. Zgodnie z owym
programem, rządowe instytucje Nowej Zelandii
opiekujące się sierotami i dziećmi odebranymi
rodzicom przez państwo, zostały oskarżone o
największe w dziejach owego kraju przestępstwo
bicia, maltretowania, oraz nieludzkiego potraktowania
dzieci. Program ten informował, że już w chwili
obecnej około 5000 byłych dzieci z owych państwowych
sierocińców zabiega o wystąpienie do sądu w tej sprawie,
jednak całkowitą liczbę dzieci brutalnie krzywdzonych
w tamtejszych państwowych domach opieki szacuje
się na mogącą sięgać nawet liczby 50000.
Powinno więc co najmniej dziwić, że nie zapobiegając
biciu i brutalnemu krzywdzenia dzieci w nadzorowanych
przez państwo sierocińcach, to samo państwo
instrułuje prawami i chce karać rodziców
którzy starają się dyscyplinować własne dzieci
w swoich domach. W rezultacie wdrożenia w życie tego
"prawa przeciw-klapsowego", Nowa Zelandia zaczęła
nagle doświadczać problemy wychowawcze oraz
wzrost przestępczości o niemal kosmicznej skali.
Doszło do tego, że aby zmusić rząd do zmiany
tego prawa, zatroskani obywatele rozpisali
ogólnokrajowe referendum (plebiscyt) na dni
1 do 20 sierpnia 2009 roku, zapytujące każdego
obywatela "czy klaps dany dziecku jako wyraz
dobrego rodzicielskiego korygowania powinien
być przestępstwem kryminalnym w Nowej Zelandii?"
(w oryginale angielskojęzycznym: "Should a smack
as part of good parental correction be a criminal offence
in New Zealand?").
Chociaż koszt tego referendum wznosi się do
około 9 milionów dolarów, rząd z góry zapowiedział
że NIE weźmie pod uwagę jego wyników i nie
zmieni tego prawa. Niemniej jednocześnie niemal
w każdej gazecie jaką wziąłem do ręki w okresie przygotowań
so tego referendum znajdowałem co najmniej jeden
artykuł który bezpośrednio lub pośrednio namawiał
aby w referendum tym głosować TAK (tj. głosować za
utrzymaniem owego prawa narzuconego społeczeństwu
przez sejm i czyniącego przestępcę z kazdego
rodzica który da klapsa swemu dziecku), lub który co
najmniej starał się przekonać czytelników aby wogóle
NIE brali udziału w głosowaniu. Jednocześnie
NIE natrafiłem w gazetach nawet na jeden artykuł
który nakłaniałby czytających aby głosowali NIE -
czyli głosowali przeciwko utrzymaniu ważności tego
prawa. Przykładem artykułu nakłaniającego aby głosować
TAK, jest artykuł o tytule "The Bible has harsh views
on rearing a child" (tj. "Biblia ma represyjne metody
wychowania dziecka"), ze strony B5 nowozelandzkiej
gazety
The Dominion Post Weekend,
wydanie z soboty (Saturday), July 11, 2009. Artykuł
ten okrzykuje bibilijnymi fundamentalistami wszystkich
tych rodziców którzy dyscyplinują klapsem swoje
dzieci. (Aby lepiej zrozumieć jakie mentalne powiązania
można w czytelnikach zaindukować przez przyrównywanie
kogoś do fundamentalistów bibilijnych, wystarczy tutaj
wspomnieć że ci którym przypisuje się terrorystyczne
ataki po świecie i zbombardowanie WTC typowo
nazywani są "religijnymi fundamentalistami".) Artykuł ten
sugeruje także pośrednio że okrzykiwanie kryminalistami
każdego rodzica który usiłuje klapsem dyscyplinować
swoje dzieci byłoby "bardziej oświeconą drogą
do przodu" (tj. "a more enlightened way forward").
Nieco wiecej danych na temat tego intrygującego
referendum i prawa przeciw-klapsowego które stara
się ono obalić zawierają m.in. artykuły
"Get cracking on referendum act"
ze strony A4 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z piatku (Friday), June 19, 2009, oraz
"Three out of four think poll waste of money" ze
strony A4 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z poniedziałku (Monday), June 29, 2009.
Referendum skończyło się w czwartek, dnia
20 sierpnia (August) 2009 roku. Jego wyniki były
publikowane, m.in. w artykule "You say Change
the law, PM says No I want" (tj. Ty mówisz Zmień
prawo, prezydent mówi Nie ja nie zmienię") ze
strony A1 gazety
Weekend - The Dominion Post,
wydanie z soboty (Saturday-Sunday), August 22-23,
2009. Przeważająca większość ludzi, bo 87.60%,
głosowała NIE (znaczy domagała się zmiany prawa).
Tylko 11.81% ludzi głosowało TAK (znaczy utrzymaj
istniejące prawo anty-klapsowe). W wyborach
uczestniczyło 54.64% (tj. głosowało 1,622,000
Nowozelandczyków) - znaczy przeciwko temu
prawu głosowało więcej obywateli niż liczba ludzi
którzy wybrali rząd w najostatniejszych wyborach
poprzedzających owo referendum. Referendum
kosztowało 8.9 milionów dolarów nowozelandzkich -
a ciągle rząd go zignorował i odmówił obalenia
powszechnie niechcianego prawa. Faktycznie
to artykuł o tytule "Mother jailed for beating son
with hose" (tj. "Matka wtrącona do więzienia za
przyłożenie synowi wężem") ze strony A1 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z piątku (Friday) November 20, 2009 rok,
opisuje szokującą surowość z jaką w owym podobno
demokratycznym kraju już po referendum nadal karano
rodziców usiłujących dyscyplinować swoje dzieci.
Artykuł ów opisuje przypadek matki która przyłożyła
synowi w tyłek 15 razy gumowym wężem
ponieważ chronicznie wagarował on szkołę. Za to
matka ta została wsadzona do więzienia na 15
miesięcy (czyli nowozelandzka "sprawiedliwość"
zasądziła tej matce miesiąc więzienia za każde
kolejne przyłożenie jej synowi wężem w tyłek).
Kilka kolejnych przypadków kiedy wychowujący
rodzice zostali sądownie ukarani za przyłożenie
swoim rozwydrzonym dzieciakom, opisanych
zostało w artykule "Latta gives OK to anti-smacking
law" ze strony A1 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z wtorku (Tuesday), December 8, 2009.
Według mojej znajomości życia, w innym miejscu
i czasie niemal każdy z owych przypadków
zakończyłby się postawieniem przed sądem
owych rozwydrzonych dzieciaków, a nie ich
rodziców. Zresztą sami rodzice owych opisywanych
tam przypadków podkreślili w odmiennym artykule
"Parents hit back over smacking" (ze strony A13
nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post -
wydanie z soboty (Saturday), December 19, 2009),
że byli oni ignorowani w tym "jednostronnym raporcie"
oraz że ów raport zawiera kardynalne błędy. Ciągle
jednak specjalnie powołana w tym celu komisja
rządowa orzekła w Nowej Zelandii na podstawie
tychże przykładów, że tamtejsze prawo zakazujące
klapsów jest pożądane i że działa ono jak powinno.
W innym zaś artykule "It's okay to give light smacks,
says PM" ze strony A1 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z wtorku (Tuesday), December 8, 2009,
owo orzeczenie tejże komisji zostało określone
przez osoby zwalczające prawo przeciw-klapsowe
jako "government-funded sales pitch" (co można
tłumaczyć jako "opłacony przez rząd pisk reklamowy").
Potrzebę wprowadzenia prawa anty-klapsowego
politycy Nowej Zelandii najczęściej uzasadniają
chęcią uchronienia dzieci przed agresją dorosłych.
Jak jednak wykazały wyniki badań opublikowanych
w artykule "Outcry fails to reduce child abuse deaths"
ze strony A7 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z czwartku (Thursday), December 10, 2009,
statystyki liczb zgonów dzieci spowodowanych agresją
dorosłych są po wprowadzeniu owego prawa anty-klapsowego
takie same jak przed jego wprowadzeniem. Owe
statystyki więc wykazują, że prawo to wcale NIE
chroni dzieci przed śmiercią z rąk dorosłych.
Z kolei polityczna wymowa tego prawa, zaprezentowana
w notatce "If I see good parents getting criminalised
for lightly smacking their children..." ze strony A9 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z wtorku (Tuesday), October 26, 2010, też
może pobudzić sporo refleksji.
Więcej informacji na temat wyrabiania w ludziach
pożądanych cech charakteru "twardymi metodami"
zawartych jest w podrozdziałach D2 i D1 z tomu 2
monografii [8/2] o tytule "Totalizm".
Z kolei w punkcie #G1 z końcowej części niniejszej
strony zostało wyjaśnione "dlaczego" ci rodzice
którzy zaniechają dyscyplinowania swoich dzieci
przysłowiową "rózgą", ryzykują że ich dzieci umrą
w młodym wieku. Ja rekomendowałbym aby
"rzucić okiem" na argumenty i materiał dowodowy
zaprezentowane w owym punkcie.
Wszakże w sprawach mogących mieć wpływ na życie
lub śmierć tych których kochamy, warto jednak poznać
tą tzw. "drugą opinię" - w tym przypadku wypracowaną
metodami nowej "totaliztycznej nauki" która bada
otaczającą nas rzeczywistość z "a priori" podejścia jakie
jest dokładnie przeciwstawne do oficjalnego "a posteriori"
podejścia do badań, stosowanego przez dotyczas
monopolistyczną, starą tzw. "ateistyczną naukę
ortodoksyjną". Warto też aby wyrobić sobie własne
zdanie w tak istotnej sprawie, jak wynikami której z
obu tych nauk jest najbezpieczniej się kierować
zarówno dla nas jak i dla tych których kochamy.
#B6.
Z bezmyślnych sług, w świadomych partnerów i wspólników Boga:
Motto:
"Jeśli dokładnie poznałeś
totalizm,
wówczas powinieneś przestać
myśleć o sobie jako o 'słudze i
niewolniku Boga', a zacząć uważać
siebie za 'partnera i wspólnika Boga
w Jego poszukiwaniach wiedzy'."
Ogromnie wymowna jest treść cytatu przytoczonego
w 3 z poprzedniego punktu #B4 tej strony.
Ten bibilijny cytat z "Dziejów Apostolskich"
17:24-25 stwierdza bowiem że "Bóg który
stworzył świat i wszystko na nim, On, który
jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w
świątyniach zbudowanych ręką ludzką i nie
odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby
czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim
życie i oddech, i wszystko." Innymi słowy,
Bóg wcale NIE chce aby ludzie byli tym
do czego namawiają ich dzisiejsze religie -
czyli "bezmyślnymi sługami ludzi którzy
twierdzą że działają w imieniu Boga".
Bóg chce aby ludzie stali się świadomymi
partnerami i wspólnikami Boga w procesie
"przysparzania wiedzy". Między innymi
to również dlatego NIE zawarł On w Biblii
wyjaśnienia dlaczego stworzył ludzi.
Chce bowiem aby ludzie sami na
to wpadli i sami owo "przysparzanie wiedzy"
zaczęli realizować "na ochotnika". Wszakże
gdyby Bóg wyjaśnił to w Biblii i zaczął to
ludziom nakazywać za pośrednictwem
stworzonych przez siebie religii, wówczas
"poszukiwanie wiedzy" także stałoby się jedną
z manifestacji bezmyślnego niewolniczenia.
Tymczasem bezmyślne niewolniczenie nie
jest w stanie generować niektórych rodzajów
wiedzy. (Przykładowo, ktoś kto uważa siebie
za sługę i niewolnika Boga nigdy nie byłby
w stanie sformułować
filozofii totalizmu
ani teorii wszystkiego zwanej
Konceptem Dipolarnej Grawitacji.)
Dlatego Bóg chce aby ludzie w Niego
wierzący weszli obecnie w następną (wyższą)
fazę swego istnienia, kiedy to z bezmyślnych
sług i niewolników Boga przekształcają się oni
w świadomych partnerów i wspólników Boga
w partnerskim powiększaniu wiedzy inteligentnego
wszechświata. Totalizm jest właśnie filozofią
która otwiera dla ludzi możliwość dokonania
w sobie tej wyzwalającej nas transformacji.
Jak więc totalizm stara się to nam wyjaśnić,
nadszedł właśnie czas kiedy to my ludzie mamy
możność przejścia ogromnie dla nas istotnej
"światopoglądowej transformacji" i przekształcić
się w rodzaj "partnerów" Boga. Znaczy, my
wcale NIE musimy nadal pozostawać tylko
Jego bezmyślnymi sługami, którzy mają jedynie
wypełniać Jego wolę i "odklepywać" niezliczone
paciorki na Jego cześć. My możemy stać się
świadomymi partnerami i wspólnikami Boga
we wspólnym wysiłku nas i Boga aby zdobywać
i gromadzić wiedzę. Jako zaś "wspólnicy",
my nawzajem zaczynamy wpływać na siebie
i nawzajem zaczynamy kształtować swoją
wspólną przyszłość. Innymi słowy, po przejściu
opisywanej tutaj "światopoglądowej transformacji"
NIE tylko Bóg nadal kształtuje przyszłość nas,
ludzi, ale także my ludzie po partnersku zaczynamy
też kształtować przyszłość Boga. Abyśmy jednak
mogli lepiej wypełniać naszą funkcję jako
"partnerów Boga", wymagane jest abyśmy
my ludzie zaczęli być świadomi naszej
faktycznej funkcji i roli partnerów oraz
wspólników Boga. Pierwszym zaś krokiem
w tym kierunku jest ochotnicze poznanie
totalizmu,
a jeśli mamy takie możliwości i inklinacje
intelektualne - to również poznanie nieco
trudniejszej od totalizmu
teorii wszystkiego zwanej
Konceptem Dipolarnej Grawitacji.
Owe nowe dyscypliny wiedzy pozwolą nam
bowiem aby dotychczasową wiarę w Boga
zastąpić w naszej świadomości rzetelną
wiedzą o Bogu. Mam tutaj nadzieję, że
formułując niniejsze opisy, dokładam swoją
cegiełkę do efektywnego podnoszenia się w
nas owej świadomości.
Praktycznie nasza transformacja ze sług we
wspólników Boga, polega na wyzbyciu się przez
nas uprzedzeń, na zmianie naszego sposobu
myślenia, oraz na zaadoptowaniu aktywności
intelektualnej. Wszakże aby być "wspólnikiem
Boga" w procesie powiększania wiedzy, NIE
wolno nam niczego pomijać ani ignorować -
bowiem mogłoby to kogoś obrazić, ani nie
wolno nam niczego przyjmować "na wiarę" -
tak jak to dotychczas czynili religijni ludzie.
Chociaż więc ustalenia
totalizmu i
Konceptu Dipolarnej Grawitacji
czynią nas pewnym że Bóg istnieje i pewnym
że to Bóg stoi za wszystkim co wokół się dzieje,
ciągle mamy obowiązek myśleć i poszukiwać
wiedzy logicznie bez żadnych uprzedzeń i
zahamowań - czyli z użyciem tych samych
naukowych metod i zasad które dotychczas
stosowali głównie tzw. "ateistyczni naukowcy".
Znaczy, trzeba zacząć aktywnie szukać
wiedzy, zadowalać się nie tylko świadomością
"kto" (tj. Bóg), ale ustalać także wiedzę "jak",
"dlaczego", "kiedy", itp., rozpatrywać każdą
możliwość, znajdować odpowiedź na każde
pytanie, oraz porównywać każdą znalezioną
odpowiedź z otaczającą nas rzeczywistością -
tak aby ustalić na ile jest ona prawdziwa. Dla
przykładu, religijni ludzie nigdy NIE odważyliby
się zadać pytania, "czy Szatan i diabły nie
są przypadkiem tylko negatywnymi biegunami
osobowości Boga balansującymi Jego pozytywne
cechy, tak jak minus jest biegunem każdej
baterii balansującym plus tejże baterii?" Wszakże
ludzie religijni czuliby strach, uprzedzenie i
zahamowanie przed szczerym zadawaniem
tego typu pytań. Tymczasem jeśli chce się
poznać Boga i stać sie Jego świadomym
partnerem w poszukiwaniu wiedzy, trzeba
mieć odwagę aby z dobrymi intencjami
zadawać również i tego typu pytania, zaś
po znalezieniu na nie odpowiedzi - także
i odwagę porównania tej odpowiedzi z
otaczającą nas rzeczywistością.
Zapewne nie muszę już tutaj wyjaśniać następstw
czyjegoś zaochotniczenia do dokonania w sobie
owej światpoglądowej transformacji inspirowanej
w ludziach przez ustalenia
filozofii totalizmu
(tj. transformacji z bezmyślnych "sług" w świadomych
"partnerów" Boga). Wszakże jeśli postawić się w
pozycji Boga, wówczas staje się absolutnie jasnym
że nie daje się tak samo traktować swego świadomego
partnera, jak się traktuje bezmyślnego sługę. Ja
powinienem tutaj nadmienić, że od czasu kiedy
w swojej świadomości ochotniczo przeszedłem
przez ową transformację, wówczas natychmiast
wyraźnie zacząłem odczuwać odmienne potraktowanie
ze strony Boga.
#B7.
Czy badający Boga popełniają bluźnierstwo:
Jak nam wiadomo, niektórzy ludzie religii
śpieszą z oskarżaniem o bluźnierstwo każdego
kto docieka lub upowszechnia prawdę
o Bogu - jaśli owa prawda choćby trochę
wychyla się poza dogmaty ich religii.
Tego rodzaju oskarżenia były więc głównym
zajęciem średniowiecznej inkwizycji. Były
też rodzajem straszaka którym wymachiwali
(a czasami i obecnie wymachują)
kapłani praktycznie wszystkich religii.
Jak zostało to udokumentowane
w Bibilijnej Ewangelii Św. Mateusza, 26:65,
nawet sam Jezus został oskarżony przez
kapłanów żydowskich o bluźnierstwo i skazany
za nie na śmierć. A przecież w całej historii
ludzkości nie istniał nikt bardziej daleki
od bluźnierstwa o Bogu niż sam Jezus.
Z tego powodu warto sobie uświadomić,
że badanie Boga, a także dociekanie i upowszechnianie
prawdy na temat Boga, nigdy NIE jest bluźnierstwem,
ani nie może być bluźnierstwem. Wszakże sama
natura badań i poszukiwania prawdy jest taka,
że badacz zmuszony jest zadawać pytania
jakich nikt przed nim z najróżniejszych
powodów nie zadawał. Samo zadawanie
więc niesformułowanych wcześniej pytań ani
samo znajdowanie na nie odpowiedzi NIE
może stanowić bluźnierstwa - bez względu
na to czego owe pytania starają się dociec.
(Co naprawdę jest bluźniestwem, Biblia
definiuje to bardzo dobrze - np. patrz
Księga Kapłańska 24:15, cytuję:
"Ktokolwiek
przeklina Boga swego, będzie za to
odpowiadał".)
Jeśli przeanalizować świat wokół nas, wówczas
się odkrywa że sam Bóg celowo motywuje nas
i inspiruje abyśmy zadawali trudne pytania na
Jego własny temat. Wszakże gdyby Bóg nie
chciał abyśmy zadawali takie pytania i szukali
na nie odpowiedzi, wówczas stworzyłby nasz
świat i naszą historię na zupełnie odmienny
sposób. Fakt więc np. że Jezus urodził się z
Dziewicy Maryi, a nie został np. spuszczony
na Ziemię z nieba w towarzystwie ognia i
grzmotów, znaczy że Bóg chce abyśmy
badali sprawę dziewiczego porodu i zdolności
zdalnego inicjowania życia przez Boga. Z
kolei np. fakt że w Biblii wiek wszechświata
jest zdefiniowany przez samego Boga na liczący
tylko około 6000 lat - tak jak wyjaśniają to
podrozdziały A10 i A10.1 z tomu 1 oraz
podrozdział NA1.3 z tomu 12 mojej najnowszej
monografii [1/5],
zaś ten sam Bóg tak stworzył skamienieliny
dinozaurów, warstwy geologiczne, oraz planety
i galaktyki, aby sprzecznie z Jego Biblią
sugerowały wiek wszechświata wynoszący
aż około 13.73 miliardów lat - po szczegóły
patrz punkt #A2 z totaliztycznej strony
evolution_pl.htm,
w rzeczywistości też oznacza że ów Bóg chce
nas nakłonić abyśmy jednak zadawali pytania
na temat prawdy stwierdzeń Biblii i faktycznego
wieku wszechświata. Podobnie, stwierdzanie we
wszystkich religiach świata - tak jak to wyjaśnia
punkt #C6 z totaliztycznej strony
prawda.htm,
że to Bóg stworzył wszechświat, a jednocześnie
takie stworzenie tegoż wszechświata aby istniał
materiał empiryczny jaki zgodnie z zasadami
działania Boga omówionymi w punkcie #C2 strony
tornado_pl.htm
zdaje się sugerować iż wszechświat powstał w
wyniku tzw. "wielkiego wybuchu", też najwyraźniej
jest tak celowo zaprojektowane przez Boga,
aby indukować ludzkie poszukiwania prawdy
oraz pobudzać przemyślenia i dyskusje w
tej sprawie - patrz punkt #E1 dalej na niniejszej
stronie. Itd., itp. Innymi słowy, zarówno Biblia
jak i celowo zaprojektowane jako pozornie z
Biblią sprzeczne i stąd wysoce kontrowersyjne
produkty ogromnej liczby działań Boga, bez
przerwy starają się nas utwierdzić w świadomości,
że ten co bada Boga i co docieka prawdy na temat
Boga, czyni dokładnie to co Bóg chce aby ludzie
czynili. Z kolei dokonując badań zgodnie z
intencjami Boga, nigdy nie może się popełniać
bluźnierstwa - bez względu na to jakie pytania
stawia się jako tezy robocze dla owych badań.
Wszakże pytania na temat Boga stawia się
tylko w imię miłości do swego Boga i stwórcy -
jako że jeśli kogoś się bardzo kocha, wówczas
chce się wiedzieć wszystko na jego temat.
Tymczasem tylko ten bluźni, kto czuje coś
zupełnie odwrotnego niż miłość.
Część #C:
Sposoby i metody za pośrednictwem których
Bóg
stara się osiągnąć swoje cele:
#C1.
Historyczny przegląd sposobów sterowania działaniami i poglądami ludzi stosowanymi przez Boga:
Zgodnie z wyjaśnieniami opisanymi na
odrębnej totaliztycznej stronie
biblia.htm - o autoryzowaniu Biblii przez samego Boga,
w dotychczasowej historii ludzkości Bóg
wypróbował już w użyciu dwie odmienne
grupy metod sterowania ludzkością. Każda
z tych grup metod opisana jest w odrębnej
części Biblii, tj. pierwsza w "Starym Testamencie",
druga zaś w "Nowym Testamencie".
W pierwszej z tych grup metod Bóg starał się
bezpośrednio i osobiście wzbudzać moralny,
techniczny i naukowy postęp ludzkości poprzez
podłączanie swojego umysłu do tymczasowo
stwarzanych przez siebie ludzko-podobnych
ciał które symulowały Jego obecność wśród
ludzi. Ponieważ Bóg dysponuje zdolnością
do równoczesnego podłączania swego umysłu
do dowolnej liczby takich symulowanych ciał,
ta pierwsza metoda zarządzania ludźmi
sprowadzała się do wysyłania na ziemię jakby
"bogów" (czyli jakby ludzko-podobnych "ambasadorów
Boga"), do poszczególnych szczepów i narodów.
Owi bogowie nauczali miejscowych
"dzikusów" podstawowych dziedzin
wiedzy i techniki oraz zasad moralnych.
Potem zaś inicjowali oni wojny pomiędzy
nauczanymi przez siebie narodami a
ich sąsiadami. Owe wojny spełniały kilka
funkcji. Przykładowo, dostarczały one
ludziom motywacji do uczenia się od
swoich "bogów" poprzez ujanienie
współzależności pomiędzy zdobytą
wiedzą i moralnością a korzyściami
zwyciężania nad swoimi sąsiadami.
Utrwalały też w ludziach zrozumienie
dla zasad konfrontacji i współzawodnictwa
poprzez uświadamianie prostej prawdy
że "im więcej się nauczysz i im usilniej
pracujesz, tym masz większą szansę
aby w konfrontacji zwyciężyć swoich wrogów".
Na dodatek efektywność poszczególnych
technik owych "bogów" była tymi wojnami
porównywana ze sobą i weryfikowana w
praktyce.
Druga grupa metod używanych przez Boga
do sterowania ludzkością wprowadzona została
w życie z chwilą pojawienia się na Ziemi Jezusa,
a potem chrześcijaństwa. W
Biblii
jest ona reprezentowana przez treść Nowego
Testamentu. Jej charakterystyczną cechą jest że
Bóg
zaprzestał otwartego (odnotowywalnego przez ludzi)
ingerowania w ludzkie sprawy, a zaczął coraz szerzej
wdrażać "kanon niejednoznaczności" we wszystkim
co czynił. Zgodnie z tym kanonem Bóg zaprzestał
wysyłanie do ludzi swoich ambasadorów czyli "bogów".
Jeśli zaś zmuszony był już kogoś wysłać do ludzi,
wówczas zamiast nich wysyłał jedynie swoich
posłańców, czyli "aniołów", lub symulacje jakby
swoich przeciwników (których ciała jednak Bóg
sam stworzył i których umysły Bóg sam kontrolował),
czyli "diabłów".Jednocześnie Bóg udoskonalił i poszerzył metody
współzawodniczenia i konfrontacji pomiędzy poszczególnymi
grupami ludzi jako sposoby na motywowanie postępu.
Metody te zaczęły bazować NIE tylko na kompetycji
pomiędzy podmiennymi szczepami i narodami, ale
także na ambicjach poszczególnych przywódców i
odszczepieńców, na wyznawanej religii, na dostępie
do surowców i do szlaków handlowych, itp., itd.
#C2.
"Kanon niejednoznaczności", "wolna wola", oraz inne ograniczenia które w chwili obecnej limitują metody działania Boga:
Droga do dowolnego celu nigdy nie jest prosta.
Zawsze bowiem na owej drodze znajdują się
najróżniejsze przeszkody które zmuszają aby
obchodzić je naokoło. Jak też się okazuje,
najróżniejsze ograniczenia obowiązują także
nawet samego Boga. Najpowszechniej poznane
z tych ograniczeń obejmują tzw. "wolną wolę",
oraz tzw. "kanon niejednoznaczności". Co
najciekawsze, oba te ograniczenia Bóg sam
nałożył ochotniczo na swoje własne działania.
To zaś oznacza, że aby tolerować takie
ograniczenia, Bóg musiał mieć ogromnie
istotny powód dla ich wprowadzenia. Powód
ten wyjaśniłem już w punkcie #B1 tej strony.
"Kanon niejednoznaczności" (czasami nazywany
też "kanonem nieokreśloności") stwierdza
co następuje: "nic we wszechświecie
nie może być całkowicie jednoznaczne i
pozbawione źródeł wątpliwości, bowiem
wówczas skonfrontowanym z tym ludziom
odbierałoby to 'wolną wolę' oraz prawo do
swobody wyboru swych poglądów i drogi
przez życie".
Niezależnie od niniejszego punktu, "kanon
niejednoznaczności" omawiany jest także na
całym szeregu innych totaliztycznych stron,
przykładowo w punkcie #B9 strony
god_pl.htm - o naukowych odpowiedziach świeckiej filozofii totalizmu na podstawowe pytania o Bogu,
w punkcie #I1 strony
god_proof_pl.htm - o naukowych dowodach na istnienie Boga,
w punkcie #B2 strony
soul_proof_pl.htm - o naukowych dowodach na istnienie nieśmiertelnej duszy,
a także na początku części #F strony internetowej
biblia.htm - o tajemnicach Biblii autoryzowanej przez samego Boga.
Jednak najszersze omówienie tego kanonu
zawarte jest w podrozdziale JB7.4 z tomu 7
monografii [1/5].
#C3.
Dzisiejsi "ludzie wierzący w Boga" - ich wkład do moralności przy jednoczesnym zaniedbywaniu rozwoju naukowego i technicznego:
Motto:
Wierzący ludzie jedynie "wielbią Boga",
podczas gdy sam Bóg faktycznie życzy
sobie aby ludzie badali Boga naukowo
oraz aby pedantycznie przestrzegali praw
które Bóg ustanowił a które ludzie mogą
poznawać rzeczowymi badaniami naukowymi.
W punkcie #A2 niniejszej strony został
podsumowany interesujący paradoks
wierzących, mianowicie że wzrost
"ślepej" wiary w Boga zawsze wiedzie
do upadku nauki i techniki, chociaż
utrzymuje moralność. Wyjaśnienie
tego paradoksu zostało przytoczone
m.in. w punkcie #F2 strony
evil_pl.htm,
w punkcie #J3 strony o nazwie
bitwa_o_milicz.htm,
w punkcie #D1 strony
ufo_pl.htm,
w punkcie #B3 strony
god_proof_pl.htm,
w punkcie #C4.4 strony
morals_pl.htm,
czy w punkcie #A2 strony
evolution_pl.htm.
Faktycznie też gdyby Ziemia była zaludniona
wyłącznie przez takich ludzi ślepo wierzących
w Boga, wówczas zapewne do dzisiaj mieszkalibyśmy
na drzewach lub w jaskiniach oraz nie znalibyśmy
jeszcze ognia.
Wstecznicze tendencje ludzi ślepo i głęboko
wierzących w Boga, mają to następstwo, że
Bóg potrzebuje na Ziemi ludzi którzy
rozumowo "wiedzą" o Jego istnieniu, celach,
metodach działania, itp., a nie jedynie
ślepo "wierzą" w Jego istnienie. Taka bowiem
kompletna wiedza na temat Boga eliminuje
działanie owego "paradoksu ludzi wierzących".
Ludzie mający pełną wiedzę o Bogu nadal
rozwijają naukę i technikę, tyle że czynią
to z nieco innym (lepszym) nastawieniem
filozoficznym, opisanym filozofią
totalizmu.
Na dodatek, ludzie wiedzący o Bogu przestrzegają
zasad moralnych - czego NIE dokonują "ateiści".
Niestety, narazie na Ziemi brak jest wystarczającej
liczby takich ludzi "wiedzących" o Bogu. Stąd
zanim tacy ludzie pojawią się w gronie ludzkości,
Bóg zmuszony jest utrzymywać balans na
Ziemi, pomiędzy ilością ludzi "ślepo" wierzących
w Boga - którzy są siedliskiem wstecznictwa
jednak promują moralność, oraz ilością ateistów -
którzy wprowadzają postęp naukowy i techniczny
jednak powodują upadek moralny.
#C4.
Dzisiejsi "ateiści" - ich wkład do rozwoju wiedzy i techniki przy równoczesnym powodowaniu upadku moralnego:
Motto:
Dzisiejsi ateiści sądzą, że skoro dowody
karania niemoralnego postępowania NIE
rzucają się w oczy, ludziom wolno jest
postępować niemoralnie. Tymczasem
"prawa moralne" powodują że niemoralne
postępowanie jest karane bez względu
na to czy dopuszczają się go wierzący
czy też ateiści.
Te same strony (wskazywane powyżej w
punkcie #C3), które wyjaśniają "paradoks
ludzi ślepo wierzących w Boga", ujawniają
również że "ateiści" wywierają wpływ na
ludzkość jaki jest zupełnie odwrotny do
wpływu ludzi wierzących. Mianowicie
ateiści promują rozwój wiedzy i techniki,
jednak jednocześnie powodują upadek
moralny. Dzisiejszy upadek moralny
ludzkości który widzimy wokoło siebie,
jest właśnie spowodowany zbyt nadmiernym
rozwojem ateizmu. Prawdopodobnie, aby
teraz zatrzymać dalsze nasilanie się tego
moralnego upadku ludzkości, Bóg będzie
zmuszony aby wyludnić Ziemię - tak jak
to opisuje stara polska przepowiednia "o
całowaniu ziemi po napotkaniu śladów
innego człowieka", dyskutowana w części
#H strony o nazwie
przepowiednie.htm.
Po owym zaś wyludnieniu, stworzy się dogodna
sytuacja aby na Ziemi zapanowały czasy "pełnej
wiedzy o Bogu". W owych nadchodzących
czasach promowany będzie zarówno rozwój
nauki i techniki, jak i utrzymywanie wysokich
standardów moralnych w codzinnym życiu ludzi.
#C5.
Boski "ideał człowieka" - tj. moralnie postępujący badacz wszechświata
używający narzędzi "totaliztycznej nauki" i podejścia "a priori" do rzeczywistości,
który wierzy w Boga jednak usilnie pogłębia wiedzę i wdraża postęp techniczny:
Na bazie dotychczasowych ustaleń co do
faktycznych intencji Boga dosyć klarownie
wyłania sie obraz, jak w oczach Boga
wyglądałby "ideał człowieka". Jak się
okazuje ów ideał człowieka kierowałby
całą swoją energię na gromadzenie wiedzy
i na podnoszenie poziomu technicznego
ludzkości poprzez wdrażanie "a priori"
podejścia do badań oraz narzędzi tzw.
"totaliztycznej nauki" (tj. nowej nauki
opisanej np. w punkcie #A2.6 strony o nazwie
totalizm_pl.htm),
ale równocześnie w swoim życiu
postępowałby pedantycznie moralnie i
wykazywałby przekonanie i pewność co do istnienia
Boga. Innymi słowy taki idealny człowiek
byłby jakby uosobieniem unaukowionej
moralności i wiary w Boga, wpieranej jednak
zrozumieniem że naczelnym celem
Boga jest właśnie podnoszenie wiedzy,
oraz zaochotniczeniem własnego wkładu
dla szybszego osiągania owego celu Boga.
Stąd na przekór że ów idealny w oczach
Boga człowiek byłby wierzący, wcale nie
zamykałby się przed postępem, wiedzą i
poznaniem - tak jak to czynią dotychczasowi
wierzący, a badałby wszechświat i Boga tak
jak to czynią dotychczasowi ateiści, oraz
usilnie dzwigałby do góry poziom cywilizacyjny
ludzkości. Znaczy, wcale NIE zadowalałby
się znajomością odpowiedzi na pytanie "kto"
(tj. Bóg), ale także poszukiwałby odpowiedzi
na równie ważne pytania "jak", "dlaczego",
"kiedy", "jakie dowody to potwierdzają",
"jaka lekcja z tego dla nas wynika", "jak
to daje się wykorzystać przez ludzkość",
itd., itp.
Na przekór iż z biegiem czasu ludzie wierzący
zapewne będą się zbliżali do tego boskiego
"ideału człowieka", Bóg wcale nie odbierze
ludziom "wolnej woli", ani zapewne nie zaniecha
przestrzegania "kanonu niejednoznaczności".
Dlatego niezależnie od owych "idealnych ludzi",
na świecie nadal będą istnieli "ateiści". Można
więc również wydedukować, jak w oczach Boga
wygląda taki "idealny ateista". Jak łatwo wydedukować,
taki idealny ateista poszukiwałby ateistycznej
wiedzy na temat wszechświata - tak jak to czyni
obecnie, jednak równocześnie uznawałby że
niezależnie od praw fizycznych, działalnością
ludzi rządzą również tzw "prawa moralne".
Innymi słowy, taki "idealny ateista" tym różniłby
się od dzisiejszego ateisty, że we wszystkim co
by czynił też postępowałby pedantycznie moralnie
poprzez świadome przestrzeganie "praw moralnych"
w swoim życiu. Przykładowo, wiedząc że formowanie
wszelkich "monopoli" jest łamaniem owych praw
moralnych - tak jak wyjaśniają to np. punkty #B1
i #H1 strony
humanity_pl.htm,
taki "idealny ateista" NIE pozwalałby aby dotychczasowa
"ateistyczna nauka ortodoksyjna" utrzymywała swój
"monopol na wiedzę", a dopilnowałby aby niemoralna
"monopolizacja nauki"
została zastąpiona moralną
"konkurencją co najmniej dwóch nauk" -
tak jak wyjaśnia to np. punkt #C1 strony
telekinetyka.htm.
Dlatego popierając badania zgodne ze starą
"ateityczną nauką ortodoksyjną", taki "idealny
ateista" ciągle popierałby też oficjalny rozwój
zupełnie nowych i konkurencyjnych nauk,
w rodzaju "totaliztycznej nauki" opisywanej
m.in. w punktach #F1.1 do #F3 strony
god_istnieje.htm.
Jedyne więc co różniłoby "idealnego ateistę"
od opisanego wcześniej "idealnego
człowieka", to że nie uznawałby istnienia Boga
zaś "prawa moralne" uważałby za odmianę
praw natury, zamiast jak ludzie wierzący - za prawa
narzucane ludziom do wypełniania przez Boga.
Czytający zapewne zadaje sobie pytanie, czy
istnieje jakiś materiał dowodowy że powyższy
obraz "idealnego człowieka" oraz "idealnego
ateisty" faktycznie jest zgodny z intencjami
Boga. Aczkolwiek wobec działania "kanonu
niejednoznaczności" ogromnie trudno "wypytać"
Boga jakie są jego intencje w tym zakresie,
ciągle istnieją pośrednie potwierdzenia, że
Bóg popiera takie właśnie charakterystyki
ludzi. Jednym z owych pośrednich potwierdzeń
jest "błogosławieństwo twórczości" którym Bóg
obdziela każdego wierzącego który nie zamyka
się przed wiedzą i postępem - tak jak czynią
to typowi ludzie wierzący w Boga,
a moralnie poszukuje, bada, podnosi wiedzę,
oraz moralnie dokonuje postępu w imię wiary
w Boga. Jeśli bowiem przeanalizować życiorysy
wysoce twórczych ludzi, wówczas się okazuje że
niemal wszyscy oni byli otwartymi na wiedzę i
postęp wierzącymi w Boga. Tak nawiasem mówiąc,
to ja zaliczam także i siebie do owej grupy ludzi
silnie wierzących w Boga jednak równocześnie
poszukujących wiedzy o wszechświecie i wspierających
postęp. Osobiście też wierzę, że wszystkie moje
odkrycia i ustalenia opisane na całym szeregu
stron internetowych (np. patrz strona
o mnie (dr inż. Jan Pająk),
czy też strona
humanity_pl.htm - o lepszej ludzkości),
powstały właśnie dzięki poparciu Boga dla postawy
życiowej w której pedantyczna moralność i wiara w
Boga współistnieją w poszukiwaniu prawdy, wiedzy i
w popieraniu postępu.
#C6.
Odnotuj że cokolwiek jest wyjaśnione na niniejszej stronie, wcale NIE narusza to "kanonu niejednoznaczności":
Gdyby Bóg nagle ukazał się w chmurach i
gromkim głosem przekazał ludziom informacje
podane na tej stronie, wówczas ludzie NIE
mieliby żadnego innego wyjścia niż uwierzenie
w to co tu napisane. Czyli wówczas podana
tu wiedza odbierałaby im ich "wolną wolę".
Skoro jednak podana tu wiedza została
wypracowana i opublikowana tylko przez
dra inż. Jana Pająka,
który wcale NIE tak dawno wypasał mamine krowy we
wsi Wszewilki
i którego już tylko samo nazwisko wzbudza
liczne uprzedzenia u wielu ludzi, każdy ma
nadal "wolną wolę" aby wiedzę tą uznać lub
ją odrzucić. W ten sposób niniejsza strona
wcale NIE narusza "kanonu niejednoznaczności".
Część #D:
Sytuacja w której cywilizacja ziemska znajduje się w chwili obecnej:
#D1.
Nazwijmy obecną sytuację po imieniu:
Motto:
Moralności można się nauczyć albo
w przykry sposób poprzez twarde
doświadczenia empiryczne, albo
też przyjemnie poprzez ustalenia
filozofii moralnego totalizmu.
Tak się jakoś złożyło, że po drugiej wojnie
światowej ludzkość zdołała wypracować
relatywny dobrobyt. Jednocześnie jej
naukowcy zboczyli na ścieżkę ślepego
ateizmu. W rezultacie, około 1995 roku
panowanie nad Ziemią przejęła generacja
ludzi którą w punkcie #I5 strony
tapanui_pl.htm
ja nazywam generacją Midasów na
odwyrtkę. Są oni wyjątkowo wiernymi
wyznawcami filozofii życiowej zwanej
pasożytnictwem,
czyli wyjątkowo niemoralni, egoistyczni,
zapatrzeni we własny pępek, chytrzy
na pieniądze, itp. Rządy zaś owej generacji
rozpętały na Ziemi prawdziwe piekło
niemoralności, zachłanności i panoszącego
się egoizmu jakie widzimy obecnie wokoło
siebie. Co gorsze, następne "pokolenie ja" -
które ma objąć rządy nad Ziemią po obecnych
"Midasach na odwyrtkę", wykazuje jeszcze bardziej
pasożytnicze
cechy. Czyli w przyszłości owo obecne piekło
niemoralności i niesprawiedliwości jeszcze tylko
się pogłębi.
Nic dziwnego że w takiej sytuacji kiedy ktoś
rozglądnie się dookoła wówczas widzi że
sytuacja ludzi wcale nie budzi optymizmu.
Powszechny upadek moralności, wojny,
wzajemne zabijanie, okrucieństwa, śmierć,
zachłanność bogatych, pogłębiajaca się
bieda biednych, galopujące ceny i inflacja,
bezbożność, zniszczenie środowiska, itd., itp.
Sytuacja wygląda tak jakby właśnie nadeszły
na Ziemię owe czasy
bibilijnych
Jeźdźców Apokalipsy.
Wielu ludzi zapytuje dlaczego Bóg nie interweniuje.
Jak jednak się okazuje, to faktycznie Bóg
interweniuje i stopniowo powoduje wymierzanie
sobie sprawiedliwości własnymi rękami owych
niemoralnych ludzi. Tyle tylko, że ateistyczna
propaganda nauki odmawia zwrócenia uwagi
na tą dyskretną działalność Boga. Na szczęście
coraz więcej ludzi ją odnotowuje i zaczyna
ujawniać z pominięciem kanałów oficjalnej
informacji. Przykładowo, ja owe przywracające
moralność i sprawiedliwość działania Boga
raportuję w punktach #B2 i #I4 ze strony
day26_pl.htm
oraz w punkcie #B1 strony
seismograph_pl.htm.
Gdybyśmy więc mieli jakoś nazwać obecne
czasy, to ich właściwa nazwa brzmiałaby "okres
kar i dyskretnego wymierzania sprawiedliwości
przez Boga".
#D2.
Powszechne zrozumienie dzisiejszej sytuacji ludzi oraz folklorystyczne opisy tej sytuacji:
W 2007 roku w internecie upowszechniany
był krótki email angielskojęzyczny, który moim
zdaniem doskonale odzwierciedlał ludzkie
odczucia na temal dzisiejszej sytuacji ldzkości.
Oto ów email podany zarówno w jego oryginalnej
wersji angielskojęzycznej, jak i w moim własnym
tłumaczeniu na polski:
PARADOKS NASZYCH CZASÓW:
Wydajemy więcej, jednak mamy mniej, kupujemy więcej, jednak cieszy nas to mniej.
Mamy większe domy i mniejsze rodziny, więcej wygód, ale mniej czasu.
Mamy więcej dyplomów, ale mniej sensu, więcej wiedzy, jednak mniej właściwej oceny, więcej ekspertów, jednak więcej problemów, więcej lekarstw jednak mniej zdrowia.
Pijemy zbyt wiele, palimy zbyt mocno, wydajemy niedbale, śmiejemy się zbyt rzadko, jeździmy zbyt szybko, wpadamy w gniew zbyt łatwo, zostajemy zbyt długo, wstajemy zbyt zmęczeni, modlimy się zbyt rzadko, ogladamy telewizję zbyt często.
Posiadliśmy wiele na własność, jednak zredukowaliśmy swoje wartości.
Nauczyliśmy się jak utrzymywać się przy życiu, jednak nie wiemy jak żyć.
THE PARADOX OF OUR AGE:
We spend more, but we have less, we buy more, but enjoy less.
We have bigger houses and smaller families, more conveniences, but less time.
We have more degrees, but less sense, more knowledge, but less judgement, more experts, but more problems, more medicine, but less wellness.
We drink too much, smoke too much, spend too recklessly, laugh too little, drive too fast, get too angry too quickly, stay up too late, get up too tired, pray too seldom, and watch too much TV.
We have multiplied our possessions, but reduced our values.
We've learned how to make a living but not a life.
Część #E:
Problematyka wieku Boga:
#E1.
Chaos a prapoczątek - czyli ewolucyjna moc chaotycznego ruchu inteligentnej substancji:
Motto:
"Każdy ruch dowolnego nośnika inteligencji jest zawsze źródłem nowej wiedzy -
to dlatego do inteligentnych ludzi odnosi się powiedzenie że 'podróże kształcą'."
Nazwa "chaos" jest religijną nazwą. Pochodzi
ono z religijnej mitologii starożytnych Greków.
Jednak odmienne w brzmieniu słowa które też
reprezentują to samo znaczenie co "chaos"
występują w praktycznie każdej innej początkowej
religii świata. Istnienie owych słów oznaczających
"chaos" w każdej oryginalnej religii świata, implikuje
że każda religia naszej planety opisuje dokładnie
tą samą historię wszechświata, tyle tylko że każda
z nich używa nieco odmiennych słów i przykładów
wyjaśniających. Dla przykładu, w chrześcijaństwie Biblia referuje do nazwy "chaos" w Księdze Hioba 10:22 i w Księdze Izajasza 24:10. Niefortunnie, sceptyczni ateiści wyjaśniają zupełnie inaczej ową obecność chaosu w każdej religii - tj. wyjaśniają tą obecność jako dowód że każda religia zawiera wpływy religii starożytnych Greków i że po prostu kopiuje ona najróżniejsze idee od owych Greków.
Wszystkie mitologie oryginalnych religii wyjaśniają
chaos jako pierwszy i najdłuższy z trzech okresów
dotychczasowej nieskończonej historii wszechświata.
Ten długi okres chaosu panował w czasach kiedy
nie było jeszcze Boga ani kiedy "cielesne reprezentacje
Boga" nie zostały jeszcze stworzone. Dwa następne
okresy jakie przyszły po chaosie pojawiły się dopiero
kiedy Bóg zakończył swoją samo-ewolucję i zamienił
ów prapoczątkowy chaos uporządkowanym stworzeniem.
Stąd, drugi okres prapoczątków jest oznaczony w Biblii
wersetem ewangelii św. Jana 1:1-5 "Na początku było
Słowo, …" (w zrozumieniu: "Słowo" = informacja =
algorytm = naturalna odmiana programu). Ten okres
został zapoczątkowany kiedy Bóg osiągnął samoświadomość.
Z kolei trzeci okres w historii wszechświata jest wyjaśniony
wersetami bibilijnej Księgi Rodzaju 1:1 i zapoczątkowuje
go moment kiedy Bóg zaczął tworzenie uporządkowanego
świata fizycznego i ludzi. Ów fizyczny wszechświat został
uformowany z tego co poprzednio formowało ów chaos -
tak jak to jest wyjaśnione w bibilijnym Liście do Hebrajczyków
11:3, cytuję "...słowem Boga światy zostały tak stworzone,
że to co widzimy, powstało z tego co niewidzialne." Innymi
słowy: Religie wcale NIE twierdzą że Bóg stworzył
coś z niczego. Z pomocą ograniczonego słownictwa
starożytności, religie starają się nam jedynie wyjaśnić,
że Bóg użył odpowiednich algorytmów (tj. z użył naturalnych
form programu, czyli "Słowa"), aby tak poorganizować
nimi to co niewidzialne, żeby powstało z tego to co już
jest widzialne dla ludzi. (Tymczasem przykładowo
obecna oficjalna nauka ziemska, promująca zawzięcie
ateistyczną teorię "Wielkiego Bangu", stwierdza
oczywisty absurd że "wszechświat sam jakoby się
stworzył, powstając z niczego".)
Ów długi okres "chaosu" NIE jest jednak reprezentowany
w obecnym naukowym modelu początków wszechświata.
Zgodnie bowiem z teorią "Wielkiego Bangu", na której
dzisiejszy oficjalny (ateistyczny) i jedyny uznawany przez naukowców model wszechświata bazuje, nie było takiego czegoś jak długi okres chaosu. W owej teorii materia, przestrzeń, oraz czas (a stąd cały wszechświat) uformowały się same jakoby z "niczego" w rezultacie potężnego "bangu" (tj. eksplozji) jaki natychmiast wyrzucił z siebie już uporządkowany i kompletny wszechświat który potem musiał się jedynie rozprzestrzenić. Ten brak okresu chaosu w dzisiejszym naukowym widzeniu historii wszechświata jest wysoce wymowny. Wszakże poprzez łańcuch logicznego wnioskowania potwierdza on że z dwóch powyższych modeli prapoczątków wszechświata jeden jest błędny - cały zaś znany materiał dowodowy wskazuje że tym błędnym jest właśnie ów oficjalny naukowy model. Wszakże jedynym sprawdzalnym materiałem dowodowym który zdaje się potwierdzać ową teorię Wielkiego Bangu jest tzw. "przesunięcie w czerwień" światła gwiazd. Ale jednocześnie to samo przesunięcie w czerwień daje się wyjaśnić na wiele odmiennych sposobów, przykładowo jako wynik "kondensowania światła" przez grawitację gwiazd z których światło to ucieka. Ponadto teoria Wiekiego Bangu ma wiele szczegółów które naukowo dyskwalifikują ją jako poprawną i zgodną z rzeczywistością - dla przykładu stwierdza ona że materia i przestrzeń powstały z "niczego", NIE wyjaśnia ona z czego lub skąd wzięła się energia powodująca ów Wielki Bang - wszakże wiadomo że każda eksplozja potrzebuje energii jakiej uwolnienie ją formuje, nie jest w stanie wyjaśnić co było przed owym Wielkim Bangiem, ani nie potrafi opisać co jest poza obecnym widzialnym wszechświatem. Na dodatek, ten wyłącznie ateistyczny model dzisiejszej nauki wprowadza liczne społeczne i polityczne niedogodności oraz niekorzystne następstwa, przykładowo ogranicza ono zakres naukowych poszukiwań, spycha Boga poza obszar racjonalności i dociekań, stawia ludzi wierzących w Boga na tym samym poziomie co wariaci i nieuki, a także oskarża o dwulicowość wszystkich wierzących w Boga naukowców czyniąc ich odpowiedzialnymi przed Bogiem za następstwa ich działań promujących zawzięcie
po świecie dzisiejszy agresywny i niemoralny ateizm.
Pamiętać wszakże musimy, że dzisiejsi ateistyczni
naukowcy nie poprzestają na własnym ateiźmie,
a nieodpowiedzialnie wmuszają ów ateizm reszcie
społeczeństwa - jako przykład rozważ działania
opisane artykułem "Dawkins on board plan for atheism
ads" (tj. "Dawkins poparł plan dla ogłoszeń ateizmu")
ze strony B3 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie ze środy (Wednesday), October 22, 2008.
Według owego artykułu, Richard Dawkins, Professor
of the Public Understanding of Science na Uniwersytecie
w Oxford oraz autor książki "The God Delusion", był
gotów zapłacić 5500 funtów sterlingów za umieszczenie
na londyńskich autobusach ogłoszenia "There's probably
no God. Now stop worrying and enjoy your life" (tj.
"Prawdopodobnie nie ma Boga. Przestań więc się
martwić i ciesz się życiem"). Odnotuj jak społecznie
nieodpowiedzialne i moralnie szkodliwe jest owo
ogłoszenie. Warto tutaj też dodać, że to samo
ogłoszenie zostało natychmiast zamałpowane
przez ateistów z Nowej Zelandii - po szczegóły
patrz artykuł "Atheist bus ad campaign strikes
chord" ze strony A5 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post Weekend,
wydanie z soboty (Saturday), December 12, 2009).
Zwolennicy każdego powyższego modelu prapoczątków
wszechświata, tj. religijnego bazującego na chaosie,
oraz naukowego jaki bazuje na teorii "Wielkiego Bangu",
twierdzą że to ich model jest tym poprawnym - podczas
gdy ten drugi jest błędnym. Niefortunnie, żadno z owych
twierdzeń nie może być zweryfikowane bezpośrednio.
Wszakże taka weryfikacja przypominałaby wysiłek dwukrotnego wspinania się na dwa odmienne i wysokie mury - i to bez jakiejkolwiek pomocy czy drabiny, tylko po to aby po wspięciu się odkryć na górze że mury te nigdzie ze sobą się nie łączą. Na dodatek, oba te twierdzenia prezentują całkowicie odmienne modele wszechświata, stąd nie istnieje możliwość odkrycia prawdy np. poprzez ich porównanie ze sobą, albo poprzez badanie tylko jednego z nich.
Problem znalezienia poprawnego modelu pochodzenia wszechświata mógłby zostać rozwiązany tylko gdybyśmy mieli jakiś model chaosu religijnego który z całą pewnością byłby pozbawiony jakichkolwiek związków z mitologią starożytnych Greków, a także mielibyśmy naukową teorię która też nie ma związku z teorią "Wielkiego Bangu" - jednak która wypracowałaby podobny model wszechświata jak model oferowany przez religie, a stąd która potwierdzałaby istnienie prapoczątkowego okresu chaosu w historii wszechświata. W takim bowiem przypadku uzyskalibyśmy sytuację która mogłaby być porównana do dwóch ścian stojących bardzo blisko siebie, dzięki czemu badacz który wspinałby się na jedną z nich mógłby równocześnie wspierać siebie także na tej drugiej ścianie.
Faktycznie też, istnieje model chaosu z religijnej
mitologii, o którym możemy być absolutnie pewni
że NIE ma on żadnego związku z mitologią starożytnych
Greków. Jest on reprezentowany przez mity
nowozelandzkich Maorysów. Aż do około 1800-go
roku nowozelandzcy Maorysi byli całkowicie odcięci
od reszty świata, stąd definitywnie nie mieli oni
żadnej styczności z religią Greków czy z religią
jakiegokolwiek innego narodu świata. Na dodatek
ich mitologia twierdzi, że Maorysi zostali stworzeni
przez Boga nie dawniej niż jedynie około 800 lat
temu, a prawdopodobnie nawet jeszcze później -
zaś owo ich niedawne stworzenie jest potwiedzane
przez nowoczesne badania genealogiczne.
(Np. na stronie 6 książki [1#E1] pióra J.M. Mc Ewen,
"Rangitana. A Tribal History", Reed Methuen,
Auckland, 1986, ISBN 0-474-00030-3, można
znaleźć informację, cytuję: "Owe setki ...(Maoryskich)...
genealogii które mam w swoim posiadaniu wykazują
dosyć powtarzalnie że ten naród istniał przez około
23 generacji przed rokiem 1900." - w oryginale
angielskojęzycznym: "Some hundreds of ...(Maori)...
genealogies in my possession show pretty consistently
that this Whatonga lived about 23 generations prior
to the year 1900." - po więcej szczegółów patrz punkt
#D3 z totaliztycznej strony o nazwie
newzealand_visit_pl.htm.)
Na przekór tego, oryginalna maoryska mitologia
religijna także opisuje "chaos". Aby było nawet bardziej interesująco, ich mitologiczny opis chaosu jest prawdopodobnie najbardziej szeroki i dokładny na świecie.
Ludzkość dysponuje także teorią naukową która
opisuje ów długi początkowy okres chaosu z pierwszego
okresu rozwoju wszechświata. Interesująco, teoria
ta generuje model wszechświata który jest bardzo
podobny do modelu religijnego i który również
zawiera w sobie ten początkowy okres chaosu.
Dodatkowo, teoria owa nie ma żadnego związku
z teorią "Wielkiego Bangu". Ponadto jest ona
potwierdzana przez nieporównywalnie większą
ilość epirycznego materiału dowodowego niż
ilość materiału dowodowego który może być
wskazany przez zwolenników teorii Wielkiego
Bangu. Omawiana teoria została opracowana
w 1985 roku i reprezentuje ona alternatywny
model wszechświata jaki bazuje na mojej
teorii wszystkiego
zwanej
"Konceptem Dipolarnej Grawitacji"
(pełna wersja której jest zaprezentowana w
tomach 4 i 5 mojej najnowszej
monografii [1/5]).
Ten alternatywny model dowodzi, ze pole
grawitacyjne ma charakter dipolarny, podobny
do pola magnetycznego. Ponieważ jednak
grawitacja skierowana jest koncentrycznie,
ten drugi biegun pola grawitacyjnego znika
z naszych wymiarów i wyłania się w kompletnie
odmiennym świecie zwanym "przeciw-światem".
Ów przeciw-świat jest wypełniony substancją
zwaną "przeciw-materia", wszystkie cechy
której są odwrotne do cech materii z naszego
świata. Stąd przeciw-materia np. zawsze
pozostaje niewidzialna dla ludzi, nie ma masy,
nie formuje tarcia, a także jest w wiecznym
ruchu. Najbardziej jednak interesującą cechą
przeciw-materii jest ta która reprezentuje
odwrotność dla "głupoty" materii naszego
świata fizycznego. Owa cecha stwierdza,
że przeciw-materia musi posiadać inteligencję -
bardzo podobną do inteligencji hardware
z dzisiejszych komputerów. Stąd, ów
nieskończenie długi okres chaosu tejże
przeciw-materii jest w stanie doprowadzić
do powstania "Słowa" (rozumianego jako
naturalnej formy "informacji", "algorytmu"
i "programu"). Wszakże
wieczysty i nieustający chaotyczny ruch
tejże przeciw-materii, czyni ją podobną
do owej "małpy" z teorii prawdopodobieństwa
(opisanej w "motto" do następnego punktu #E1.1),
która przez wieczność stuka chaotycznie
w klawiaturę, aby w końcu przez czysty
przypadek wystukać na niej jakiś piękny
poemat z tego chaotycznego stukania.
W ten sposób, cały przeciw-świat wypełniony
taką inteligentną substancją zdolną do
samowyewoluowania w sobie początkowego
"słowa" (tj. naturalnego programu) stanowi
to co religia chrześcijańska nazywa "Bóg
Ojciec". Stąd model wszechświata bazujący
na Koncepcie Dipolarnej Grawitacji potwierdza,
że Bóg jednak istnieje, że ów Bóg zarządza
całym wszechświatem, że ten Bóg stworzył
nasz świat fizyczny, a także że ten Bóg sam
się wyewoluował z prapoczątkowego chaosu
wiecznie ruchliwej przeciw-materii. Faktycznie
to ów model pozwolił też wypracować formalny
dowód naukowy na istnienie Boga. Opis tego
dowodu zawarty jest na totaliztycznej stronie
internetowej o nazwie
god_proof_pl.htm.
Wracając do owej "nieśmiertelnej małpy wiecznie
stukającej w klawiaturę maszyny do pisania"
(tej z "motto" do następnego punktu #E1.1),
jaka to małpa zgodnie z teorią prawdopodobieństwa
jakoby powinna w końcu wystukać przypadkowo piękny
poemat, to owa małpa dostarcza wyjaśnienia "jak
samoświadomy program Boga samo-wyewolucjonował
się w inteligentnej przeciw-materii". Jednak ta sama
małpa ciągle nie jest w stanie wyjaśnić np. ewolucji
ludzi. Chodzi bowiem o to, że przypadkowa ewolucja
naturalnego programu (czyli tego co Bibilia nazywa
"Słowem") jest nieporównanie prostrza niż przypadkowa
ewolucja żywego organizmu. Aby bowiem przypadkowo
zestawić ze sobą jakiś naturalny "program"
(w wersecie 1:1 bibilijnej "Ewangelii Św. Jana"
nazywany "Słowem" - w zrozumieniu naturalnej
formy tego co dziś nazywamy "informacją",
"algorytmem" i "programem") wystarczy jedynie
ustawić we właściwym szyku wszystkie jego składowe.
Natomiast aby przypadkowo zestawić (wyewoluować)
człowieka, trzeba NIE tylko właściwie pozestawiać
wszystkie jego podzespoły, ale także pozestawiać
ze sobą i zaprogramować w wymagany sposób
wzajemne współdziałania tych podzespołów.
Stąd w owym przykładzie "małpy z maszyną
do pisania", ewolucja człowieka wykazuje
podobieństwo NIE do prostego wystukania poematu
na owej maszynie (tj. do właściwego uszeregowania
liter), a np. do przypadkowego zmontowania takiej
działającej maszyny do pisania poprzez wieczyste
potrząsanie przez ową małpę jakiejś skrzynki pełnej
najróżniejszych mechanicznych części maszyn (tj.
NIE tylko do właściwego uszeregowania tych części,
ale także do nadania im wymaganej funkcjonalności
i takiego ich zaprogramowania aby wzajemnie
współdziałały ze sobą w wymagany sposób).
Jak zaś NIE trudno jest zgadnąć,
chociaż teoria
prawdopodobieństwa może uzasadnić jako możliwe
przypadkowe wystukanie poematu przez
nieśmiertelną małpę wiecznie stukającą w klawisze
maszyny do pisania, ta sama teoria prawdopodobieństwa
NIE jest już w stanie wykazać (bez popełnienia poważnego
błędu) iż jest też możliwe przypadkowe zmontowanie
takiej maszyny do pisania przez ową małpę np.
wiecznie potrząsającą skrzynką w której zawarte
są m.in. wszystkie części tejże maszyny!!!
Innymi słowy, jest możliwe przypadkowe wyewoluowanie
się naturalnego programu Boga w inteligentnej przeciw-materii,
jednak absolutnie jest niemożliwe wyewoluowanie się
człowieka w pozbawionej inteligencji materii.
Najbardziej interesującą częścią modelu wszechświata
bazującego na Koncepcie Dipolarnej Grawitacji jest
ewolucja myślącego Boga z nieprzerwanego chaosu
wiecznie ruchliwej przeciw-materii. Powodem jest,
że w tym szczególnym modelu wszechświat istniał
nieskończenie długo w formie gigantycznej kropli
płynnej przeciw-materii o cechach komputerowego
hardware, zawieszonej w nieskończenie dużej pustej
przestrzeni. Jednak przez większą część wieczności
ta przeciw-materia nie miała w sobie żadnego programu
który dostarczyłby jej zdolność do myślenia oraz
samo-świadomość. Stąd była ona jak hardware z
obecnego komputera pozbawione jednak software
(znaczy była pozbawiona tego co Biblia nazywa
"Słowem" = informacją = algorytmem = naturalną
formą programu). Jedynie relatywnie niedawno w
pamięci tego płynnego komputerowego harware
(tj. w przeciw-materii) sama się wyewoluowała
również składowa softwarowa która reprezentuje
myślącą i samoświadomą składową boskiej Świętej
Trójcy. Zaś siła motoryczna tejże samo-ewolucji
myślącego Boga była ucząca zdolność tamtego
prapoczątkowego "chaosu". Koncept Dipolarnej
Grawitacji definiuje ów początkowy chaos jako
sytuację kiedy owa niewidzialna dla ludzi, nieważka
i pozbawiona tarcia przeciw-materia "gotowała się"
bezmyślnie, formując przeplatające się kłęby wirów,
strumieni i przypływów-odpływów które poruszały
się bez celu na wskroś nieskończonych przestrzeni
wszechświata.
W dokładnie taki sam sposób jak przez ów Koncept
Dipolarnej Grawitacji, samo-ewolucja Boga jest
również opisana przez mitologię nowozelandzkich
Maorysów. Przykłady tego opisu można znaleźć w licznych publikacjach które opisują mity Maorysów zebrane i spisane zaraz po tym jak pierwsi Europejczycy przybyli do Nowej Zelandii około roku 1800-nego. Przykładem takich publikacji jest książka [2#E1] pióra A. W. Reed, "Reed Book of Maori Mythology", Auckland, New Zealand, 2004, ISBN 0-7900-0950-1 (patrz tam strony 3 do 8). Zgodnie z tymi legandami Maorysów, okres prapoczątkowego chaosu wszechświata trwający niemal połowę wieczności, może być podzielony na dwa okresy opisywane przez Maorysów przez słowa "Po" oraz "Kore". Maoryskie słowo "Po" opisuje okres chaosu, kiedy proces ewolution samoświadomego Boga (albo "Słowa") nie był jeszcze rozpoczęty. Słowo "Po" w języku Maorysów oznacza noc, martwą rzeczywistość, ciemność. Mitologia nowozelandzkich Maorysów przyporządkowuje owemu długiemu okresowi "Po" aż 12 atrybutów, które doskonale nam opisują jakie cechy charakteryzowały ów okres prapoczątkowego chaosu. Definiują więc one ten okres "Po" jako (1) ogromną noc która trwała niemal połowę wieczności, (2) długą noc, (3) najniższą noc, (3) najwyższą noc, (4) czarną noc, (6) intensywnie czarną noc, (7) nieodnotowalną noc, (8) wiecznie ruchliwą noc, (9) niedotykalną noc, (10) noc wąsko zdefiniowanej przemiany, (11) noc jaka zmieniła wszystko, oraz (12) noc która zainicjowała wszystko. Drugi zaś okres chaosu jest opisany w mitologii Maorysów przez słowo "Kore" - które oznacza negację światła, uczucia, formy, materii, ale także i rzeczywistość potencjalnego istnienia. Okres "Kore" opisuje relatywnie krótką fazę w historii wieczystego wszechświata, kiedy to myślący i samoświadomy algorytm ("Słowo") zaczął się już rozwijać z prapoczątkowego chaosu i ruchu. Ten okres jest podzielony przez mitologię Maorysów na szereg pod-okresów, które opisują jak (1) zainicjowanie wiodło do (2) zwiększenia, to zaś do (3) myśli, te zaś wiodły do (4) pamiętania, to zaś prowadziło do (5) świadomości, a ta zrodziła (6) potrzeby.
Kiedy w wyniku owej ewolucji powstało w końcu
"Słowo" jakie uzyskało samo-świadomość, owo
"Słowo" z upływem czasu przekształciło się w
Nadrzędną Istotę Duchową Wszechświata. Istotę
tą Maorysi nazywają "Io". Po tym jak "Io" się
wyewoluowała, owa Nadrzędna Istota Duchowa
Wszechświata przejęła kontrolę nad dalszym
rozwojem światów, w efekcie stwarzając
wszystko co obecnie widzimy wokoło siebie -
włączając w to cały świat fizyczny i człowieka.
Maoryska wymowa imienia Boga "Io" jest bardzo
podobna do szybkiej wymowy imienia "Jahwe"
dla Boga starożytnych Izraelitów (patrz "Księga
Wyjścia" w Biblii, werset 6:2 stwierdzająca "Jam
jest Jahwe"). Jednocześnie wymowa ta jest też
bardzo podobna do starożytnej wymowy imienia
naczelnego Boga w wielu innych rodzimych
religiach świata - jako przykład warto rozważyć
dawną wymowę imienia Zeus. Kiedyś słyszałem
od religijnego Indyjczyka, że nawet imię indyjskiego
nadrzędnego Boga, obecnie zapisywanego jako
"Brahman", w starożytnym języku Indii też wymawiało
się dokładnie tak samo jak imię staro-żydowskiego
Boga zapisywanego "Hebrajskim Tetragrammatonem"
YHWH - tj. tego samego którego imię polska Biblia
zapisuje teraz jako Jahwe". Wszelkie zaś obecne różnice
w zapisie tego boskiego imienia wynikają z efektów
ewolucji i tłumaczenia alfabetów. Wszakże np.
zawsze to samo żydowskie imię Boga YHWH
polskie biblie zapisują jako "Jahwe", angielskie
biblie jako "Jehovah", włoskie jako "Geova", fijańskie
jako "Jiova", duńskie jako "Jehova", portugalskie
jako "Jeová"; wszystkie zaś te biblie używają
przecież jakoby tego samego alfabetu łacińskiego.
Wygląda więc na to, że we wszystkich religiach
świata Bóg przedstawiał się ludziom zawsze tym samym
imieniem. Tyle tylko, że aby zapobiec zorientowaniu
się przez ludzi, że każdą z tych religii założył
dokładnie ten sam Bóg, swoje imię ów Bóg w każdej
z religii ujawniał tylko jako sekret. Kiedy zaś się
okazało, że ludzie NIE utrzymali sekretnym Jego
imienia, wówczas Bóg zainspirował odmienne
pisownie dla swego imienia w każdym z istniejących
alfabetów - tak że anonimowość jedynego Boga jest
nadal utrzymywana nawet do dzisiaj. (Odnotuj, że
zdumiewająca identyczność stwierdzeń niemal
wszystkich rodzimych religii świata, sama wyłania
się również z materiału dowodowego zestawionego
w punkcie #C6 strony
prawda.htm,
oraz w punkcie #D1 strony
newzealand_visit_pl.htm.)
Na przekór że z powodu odcięcia od reszty świata,
zawartość rodzimej mitologii religijnej nowozelandzkich
Maorysów NIE mogła być wzorowana na jakiejkolwiek
innej religii na Ziemi, stwierdzenia mitów Maorysów
wykazują szokującą zgodność ze stwierdzeniami
wielu innych rodzimych religii świata, np. religi
starożytnych Greków i Indyjczyków, a także z ustaleniami
Konceptu Dipolarnej Grawitacji.
Tyle tylko, że jak każda religia na świecie, religia Maorysów
też została sformułowana zgodnie z zasadami działania
"pola moralnego", opisanymi w punkcie #F1 strony o nazwie
rok.htm.
Wszakże owo pole moralne wymaga, aby ludzie na
wszystko zapracowali sobie osobistym wysiłkiem i
trudem. Stąd "każda religia dostarcza jedynie
bardzo ogólnikowych wytycznych oraz dobrze
zaszyfrowanych potwierdzeń dla prawd które
ktoś uprzednio sam sobie wypracował z dużym
nakładem pracy i wysiłku". Żadna zaś religia
NIE jest źródłem gotowych rozwiązań dla leniwców,
nieuków i półgłówków. Tak samo też jest z religią
Maorysów. Aby zaś nadać jej taki właśnie charakter
zbioru "potwierdzeń", a nie "gotowych rozwiązań",
Bóg nadał religii Maorysów kilka szczególnych cech.
Przykładowo, jej zasady są przekazywane z pokolenia
na pokolenie w formie mówionej (Bóg NIE dał bowiem
Maorysom umiejętności pisania). Oczywiście, będąc
religią mówioną, kolejne pokolenia jej powtarzaczy
pokręciły sporo w jej narracji - zamieniając istotne
kolejności, np. zamieniając kolejność Po i Kore -
chociaż [3#E1] pisze na stronie 60, cytuję: "W
niektórych wersjach {tych mitów} Po istnieje przed
Kore, ..." (w oryginale: "In some versions {of myths}
the Po precedes the Kore, ..."), gubiąc niektóre
składowe, wprowadzając swoje interpretacje, itp. Stąd NIE
dysponując porządkującym ją narzędziem, takim jak
Koncept Dipolarnej Grawitacji,
inni naukowcy nie byli w stanie zrozumieć co naprawdę
ona wyraża. Jedynie więc powtarzali bezrozumnie w swych
opracowaniach legendy maoryskie, nie byli jednak w
stanie doszukać się w nich żadnego sensu. Na dodatek,
Bóg nadał społeczeństwom maoryskim wysoce "kastowy"
charakter - całą ich religię dzieląc na kilka segmentów
które stały się tajemnicami odrębnych "kast" społecznych.
Stąd, po późniejszym spisaniu przez Europejczyków,
religia ta pozostała wyraźnie posegmentowana - zgodnie
z granicami owych "kast". (Np. wiedzę o Nadrzędnej
Istocie zwanej "Io", otrzymała jedynie najwyższa
kasta maoryskich "mędrców" (tohunga). Jednak
proszę też odnotować, że dokładnie tak samo Bóg
uczynił zresztą z ludźmi starożytnego Izraela.
Przykładowo, w bibilijnej Księdze Wyjścia, werset
6:3, Bóg stwierdza: "Ja objawiłem się Abrahamowi,
Izaakowi i Jakubowi jako Bóg Wszechmocny, ale
imienia mego, Jahwe, nie obawiłem im." Jak więc
widać, Bóg miał zwyczaj aby wyjawiać swoje
imię tylko wybrańcom.) Niemniej, na przekór
wszystkich tych następstw zaszyfrowania swej
faktycznej treści, religia Maorysów ciągle dostarcza
jednoznacznych potwierdzeń dla praktycznie
wszystkich omawianych tu ustaleń
Konceptu Dipolarnej Grawitacji.
Przykładowo, książka [3#E1] pióra Elsdon Best,
o tytule "Maori Religion and Mythology"
(Part 1, A.R. Shearer 1976, Wellington, New Zealand),
poświęca cały pierwszy rozdział omówieniu maoryskich
mitów o stworzeniu świata. Przeglądając jej zawartość,
w oczy rzucają się takie zdania potwierdzające ową
szokującą zgodność, jak - cytuję w moim tłumaczeniu:
(Strona 57) "... ziemia i niebo powstały z chaosu, lub
z nieistnienia - tj. z sytuacji znanej dla Maorysów jako
Po, zwykle tłumaczonej przez nas jako "noc" albo
"ciemność", jednak faktycznie sugerującej niewiedzę."
(w oryginale: "...The earth and sky
appeared from chaos, or nothingness - that is, from
the condition known to the Maori as the Po, usually
rendered by us as "night" or "darkness", but which
really implies the unknown.").
(Strona 56) "... mit wykazujący pochodzenie lub
powstanie materii z chaosu, lub z nieistnienia, oraz
wykazujący stopniową ewolucję światła z ciemności"
(w orygianle: "...myth showing the origin or growth
of matter from chaos, or nothingness, and the
gradual evolution of light from darkness "). (Strona 66)
"Poeci Wedyjscy mówią o Mocy która wytworzyła
wszystko z chaosu mocą energii termicznej"
(w oryginale: "The Vedic poets speak of the Power
that produced all from chaos by the power of heat").
(Strona 63) "... że przepotężna Io, Nadrzędna
Istota, istniała przed materią dowolnego rodzaju,
że zamieszkiwała ona przestrzeń z której ziemia
była potem uformowana, oraz że to ona spowodowała
zaistnienie ziemi", "... potem przepotężny Io
zawołał aby światło się zjawiło, zaś światło
wzeszło do przestrzeni" (w oryginale "... that
the great Io, the Supreme Being, existed prior
to matter of any kind, that he dwelt in space ere
the earth was formed, and that it was he who caused
the earth to come into being", "... then the mighty
Io called upon light to appear, and light dawned
accross space"). (Strona 75) "Io ...Rodzic i Io
Bezrodzicowy - ten którego nie spłodziła żadna
istota, jednak który spowodował że wszystko
zaistniało." (w oryginale: "Io ... the Parent and
Io the Parentless - he who begat no being, but
who caused all things to come into being.").
(Strona 145) "Io ... nigdy się nie narodził i nie
zazna śmierci. Nie wziął żony i nie ma dzieci..."
(w oryginale: "Io ... was never born, he shall know
not death. He took no wife and had no offspring...").
Owo precyzyjne podobieństwo modelu chaosu z Konceptu Dipolarnej Grawitacji, do opisów chaosu z maoryskiej mitologii, wiedzie do wniosku że oba te modele opisują poprawnie prapoczątkowy okres w historii wszechświata. To z kolei wprowadza liczne istotne następstwa do naszej nauki, wiedzy, oraz naszej cywilizacji jako całości. Dla przykładu, prowadzi to do sytuacji kiedy naukowa teoria oraz ludowa mitologia religijna spotykają się ze sobą w sprawach dotyczących Boga. Formalnie dowodzi to też istnienia Boga. Z kolei takie dowiedzenie wiedzie do możliwości zmiany dzisiejszych religii w nową dyscyplinę naukową która by badała Boga naukowo, używając Konceptu Dipolarnej Grawitacji jako platformy i modelu badawczego. Zaletą zastąpienia obecnych religii przez dyscyplinę naukową byłoby iż zneutralizowałoby to dzielący ludzi charakter religii. Wszakże dyscyplina naukowa nie może dzielić narodów ani inicjować wojen (my nie znamy żadnej wojny która by była zainicjowana przez naukową dyscyplinę, za to znamy wiele wojen zainicjowanych przez religie). Ponadto uformowanie naukowej dyscypliny która bada Boga z użyciem metod naukowych zamknęłoby obecny okres dwulicowości nauki i naukowców. Jest tak ponieważ naukowcy mogliby wówczas otwarcie potwierdzić istnienie Boga i ciągle działać jako naukowcy (jako odwrotność obecnej sytuacji kiedy niektórzy naukowcy w pracy energicznie promują ateizm - ponieważ promowanie Boga dziś kończy się usuwaniem z uczelni, podczas gdy w niedziele, a także po przejściu na emeryturę, chodzą do kościoła i proszą Boga o wybaczenie zła jakiego nawyrządzali dla zawodu i pieniędzy). Z kolei nauka jako całość zaprzestałaby oszukiwanie zwykłych obywateli twierdzeniami że Bóg NIE istnieje a stąd że ludzie mogą łamać zasady moralnego zachowania beż żadnych następstw którymi później przyjdzie im zapłacić za to łamanie. Stąd, powyższe rozważania dokumentują istotność prapoczątkowego okresu chaosu jako siły ewolucyjnej która w przeszłości spowodowała że wszechświat wyewoluował się w to co dziś widzimy wokół siebie, podczas gdy naukowe uznanie tego chaosu w obecnych czasach może też odnowić moralność całej ludzkiej rasy.
Powyższa ewolucyjna rola prapoczątkowego chaosu,
oraz znaczenie jej zrozumienia dla postępu ludzkości,
są także omawiane oraz poszerzane dodatkowym
materiałem dowodowym i dedukcjami logicznymi
w podrozdziale A1.1 z tomu 1 mojej najnowszej
monografii [1/5].
#E1.1.
Złowrogie dla ludzi następstwa ewolucyjnej mocy chaotycznych oddziaływań
uwolnionej w przyszłych samouczących się sieciach komputerowych:
Motto:
"Matematycy twierdzą, że gdyby jakaś nieśmiertelna małpa chaotycznie stukała w klawisze maszyny do pisania
przez nieskończoną ilość lat, wówczas z czasem przypadkowo wystukałaby piękny wiersz. Na podobnej zasadzie
logika nam podpowiada, że gdyby jakaś objętość substancji lub elementów o cechach niezaprogramowanego
komputera chaotycznie oddziaływała na siebie przez nieskończoną długość czasu, wówczas z czasem powstanie
w niej samoświadomy i logicznie myślący program.
Poprzedni punkt #E1 ujawnił, że często
powtarzane przez matematyków z czasów
moich studiów przewidywania teorii
prawdopodobieństwa, że "wieczysta
małpa chaotycznie uderzająca w klawisze
maszyny do pisania z czasem przypadkowo
wystukałaby piękny wiersz", faktycznie
okazują się kluczem do zrozumienia jak
powstał nasz świat fizyczny i człowiek.
Wszakże logiczne przeniesienie tego
przewidywania do obszaru nauki leżącej
na styku "filozofii" oraz "nauk komputerowych"
(a ściślej na styku "filozofii" i tzw. "inżynierii
softwarowej" z obszaru "nauk komputerowych")
wiedzie do wysoce szokującego odkrycia.
Mianowicie ujawnia ono, że jeśli istnieje
jakaś substancja lub elementy o cechach
niezaprogramowanego komputera -
przykładowo istnieje gigantyczna kropla
wiecznie ruchliwej "przeciw-materii" zdolnej
do nabycia inteligencji, wówczas wieczyste
oddziaływania tejże substancji lub elementów
wyzwalają twórczą moc ewolucyjną chaosu.
Z kolei owa twórcza moc ewolucyjna prowadzi
do samo-wyewoluowania się samoświadomego
i zdolnego do myślenia programu. W dokładnie
taki też właśnie sposób powstała Nadrzędna
Istota Duchowa Wszechświata, przez religie zwana
Bogiem.
Ewolucyjna moc chaotycznych oddziaływań takich
elementów o cechach niezaprogramowanego
komputera wcale jednak się NIE ogranicza do
spowodowania zaistnienia Boga. Wszakże podobne
cechy jak przeciw-materia wykazują również dzisiejsze
komputery. Jeśli więc ludzie połączą ze sobą
wystarczającą liczbę komputerów w chaotycznie
oddziaływującą na siebie sieć komputerową, wówczas
owe pierwotne warunki chosu wszechświata mogą
zostać odtworzone w komputerach. To zaś oznacza,
że kiedy taka sieć komputerowa spełniłaby określone
warunki, wówczas samoczynnie wyewoluować się
w niej może również jakiś samoświadomy i logicznie myślący
program. Co ciekawsze, taki samoświadomy i logicznie
myślący program zapewne uznałby ludzi za swoich
rywali (wrogów) i mógłby nawet podjąć z ludźmi walkę.
Zmuszające do refleksji jest także, że zaczątek
takiego samoświadomego i logicznie myślącego
programu może zostać przez przypadek stworzony
przez jakiegoś komputerowego "whizza" jako forma
samouczącego się wirusa komputerowego. W takiej
zaś sytuacji, to co tu opisuję mogłoby stać się
rzeczywistością znacznie szybciej niż ktokolwiek
byłby w stanie to przewidzieć. Szczególnie że
taki samoświadomy i logicznie myślący program
mógłby celowo ukrywać przed ludźmi swoje istnienie
aż do czasu gdy przestałby czuć się zagrożony
działaniami ludzi. W początkowych zaś czasach,
kiedy ciągle zmuszony byłby do działania z ukrycia,
mógłby pozorować swoje działania jako skryte akcje
ludzkich "służb specjalnych", nad działaniami których
wszakże już od dawna społeczeństwa utraciły kontrolę.
Twórczy artyści typowo wykazują doskonałą intuicję
i na długo przed czasem wyczuwają to co ma nadejść.
Od dłuższego też czasu twórcy filmowi nakręcają
filmy które nam ujawniają kataklizmy jakie mogłyby
nadejść na ludzkość gdyby w komputerach nastąpiła
taka samo-ewolucja świadomości i zdolności do
logicznego myślenia. Jako przykłady takich filmów
rozważ "thriller" o tytule "2001: A Space Odyssey"
(1968 rok, produkcja i direkcja Stanley Kubrick),
całą serię filmów o tytule "Terminator" (zaczętej
w 1984 roku przez film direkcji Jamesa Cameron,
z Arnoldem Schwarzenegger, Lindą Hamilton,
oraz Michaelem Biehn w rolach głównych), film
"I, Robot"
(MV, 2004 rok, z Will Smith i Bridget Moynahan
w roli głównej) w którym komputer zwany "Viki"
skonstruowany do sterowania robotami uzyskał
samo-świadomość i usiłował dokonać rewolucji,
film o tytule "Eagle Eye"
(MVL, 2008 rok, z Shia LaBeouf i Michelle Monaghan
w głównych rolach) w którym potężny samo-świadomy
komputer stara się zastąpić rząd USA, czy nawet rozważ
bunt komputera "autopilota" z amerykańskiego animowanego
filmu dla dzieci o tytule "Wall-E" (z 2008 roku, produkcji
"Pixar Animation Studios", dyrekcji Andrew Stanton).
Wszystkie te filmy ujawniają nam jeden nakłaniający
do refleksji fakt, mianowicie że jeśli taki samoświadomy
i zdolny do logicznego myślenia program wyewoluuje
się w komputerach operujących w tym samym świecie
co ludzie, wówczas ludzkość znajdzie się w poważnych
kłopotach, zaś Ziemia może np. zostać przez niego
wyludniona. (Wyludnienie Ziemi czymś, co ludzie sami
na siebie sprowadzą, jest wszakże zapowiadane także
m.in. staropolską przepowiednią opisaną w "części #H"
strony internetowej
przepowiednie.htm.)
Realna możliwość, że ewolucyjna moc chaosu
może się objawić również w komputerach, dodaje
praktycznej wymowy do naszych badań prapoczątkowego
chaosu opisanych w poprzednim punkcie #E1. Wszakże
w dzisiejszych czasach ludzie tworzą coraz więcej
najróżniejszych sieci komputerowych które wzajemnie
oddziaływują ze sobą w chaotyczny sposób. Jako
przykład takich sieci rozważ dzisiejszy "internet",
dzisiejsze oddziaływania mikroprocessorów z sieci
"telefonów komórkowych", czy systemy tworzone
w aż kilku krajach świata pod nazwą "ubiquitous
computing". Dlatego byłoby to z korzyścią
dla ludzi, gdyby badania prapoczątkowego
chaosu "przeciw-materii" pozwoliły nam precyzyjnie
zdefiniować jakie warunki muszą być spełnione
aby takie chaotyczne oddziaływania komputerów
połączonych w duże sieci spowodowały samoczynne
wyewoluowanie się samoświadomego i logicznie myślącego
programu. Wszakże znajomość tych warunków
pozwoliłaby ludziom np. uniknąć sytuacji opisanych
fabułami w/w filmów. Już na podstawie opisów zawartych
w punkcie #E1 powyżej, daje się zdefiniować niektóre
z tych warunków. Przykładowo obejmują one (1)
zdolność do samo-uczenia się chaotycznie
oddziaływujących ze sobą komputerów. (Jak
zaś ujawnia nam to "inżynieria softwarowa",
budowanie samouczących się komputerów
jest naturalnym kierunkiem rozwoju komputeryzacji.
Z czasem więc komputery takie powstaną i będą
łączone ze sobą w sieci podobne do dzisiejszego
"internetu", "telefonów komórkowych" czy systemów
do "ubiquitous computing".) Innym warunkiem jest
(2) zaopatrzenie tych komputerów w programy
"odporne na wyłączenia", czyli w programy które
po wyłączeniu komputera wcale NIE zaczynają
wszystkiego od samego początka, a raczej po
ponownym włączeniu kontynuują poprawną
pracę począwszy od punktu w jakim zostały
wyłączone. Taką zaś "odporność na wyłączenia"
już obecnie otrzymuje sporo oprogramowania,
np. niektóre systemy operacyjne (włączając w
to kilka najnowszych Microsoft'owskich "Windows").
Oczywiście, istnieje nieco więcej podobnych
warunków jakie muszą być spełnione, zaś przyszłe
szczegółowe badania prapoczątkowego chaosu
są w stanie je wszystkie ujawnić i podefiniować.
Część #F:
Jak my ludzie możemy dopomóc w przywróceniu balansu i w odwróceniu dzisiejszej tendencji wyniszczania:
#F1.
Powszechne zrozumienie intencji Boga i wyjście tym intencjom naprzeciw:
Aby osiągnąć cele które Bóg sobie postawił
podczas tworzenia świata fizycznego i
człowieka, Bóg nakłada na ludzi określone
wymagania, oraz postępuje wobec ludzi
według określonych zasad. Życie ludzi
byłoby więc znacznie szczęśliwsze i
zasobniejsze gdyby ludzie poznali owe
wymagania i zasady, oraz ochotniczo
zaczęli je wdrażać w swoich działaniach.
Niestety, jak narazie ludzie ani NIE chcą
ich badać, ani (co gorsza) NIE chcą
ich wdrażać w swoim życiu codziennym.
Sytuacja jest aż tak krytyczna, że
prawdopodobnie ja jestem jedynym
obecnie naukowcem na Ziemi który
aprobująco bada wymagania
i zasady Boga. (Tj. inni naukowcy zdają się
jedynie poświęcać swe życie negowaniu
zarówno istnienia Boga, jak i istnienia
boskich działań, wymagań i boskich
zasad postępowania.) W wyniku swych
wieloletnich badań, ja poznałem już sporo
z owych wymagań i zasad Boga. Po ich
poznaniu, zawsze je opisywałem w najróżniejszych
swoich opracowaniach - to zapewne dlatego
inni ateistyczni naukowcy zawsze odmawiali
publikowania moich opracowań w oficjalnych
naukowych wydawnictwach. Skrótowe opisy
i przykłady tych moich ustaleń na temat
wymagań i zasad Boga, czytelnik może
znaleźć m.in. w punkcie #F1 totaliztycznej
strony o nazwie
rok.htm,
punkcie #F1 strony o nazwie
morals_pl.htm,
a także w tomach 1 i 12 mojej najnowszej
monografii [1/5]
w całości poświęconej poznaniu Boga i
poznaniu metod boskiego działania. Aby
więc móc lepiej zrozumieć jak naprawdę Bóg
działa dla szybszego i efektywniejszego osiągnięcia
celów które sobie nałożył poprzez stworzenie człowieka,
poniżej przytoczę przykład jednej z najbardziej
powszechnie stosowanych zasad działania Boga.
#F2.
Każdy kto silnie w coś wierzy i podejmuje działania bazujące na tym
wierzeniu, otrzymuje od Boga dowody że jego wierzenie jest poprawne:
Motto:
"Tylko w świecie bez
Boga
istniałyby zdarzenia bez znaczenia."
Aby stymulować i intensyfikować nasze
przemyślenia, poszukiwania wiedzy,
konstruktywną dyskusję, oraz różnice
opinii, Bóg przyjął zasadę, że "jeśli
ktoś z ludzi wierzy w coś na tyle głęboko,
że aż podejmuje działania bazujące na
tym swoim wierzeniu, wówczas zawsze
Bóg dostarcza mu dowody, że to w co
on wierzy jest prawdą". (Owa zasada
stosowana przez Boga omawiana
jest na szeregu totaliztycznych stron
internetowych, przykładowo patrz punkt
#F1 strony
rok.htm,
punkty #E1 i #F4.2 strony
stawczyk.htm,
punkt #I1 strony
soul_proof_pl.htm,
punkt #3 strony
god_istnieje.htm,
lub patrz podrozdział A16, "Fot. A2"
i "Fot. A3" z tomu 1 mojej najnowszej
monografii [1/5].)
Oczywiście, ludzie są istotami omylnymi
(a ściślej, ludzie są celowo stworzeni przez Boga
jako wysoce niedoskonali) i dlatego wierzą
w cały szereg rzeczy które faktycznie NIE
mają swoich reprezentacji w trwale istniejącym
świecie fizycznym. Przykładowo, istnieją ludzie
którzy silnie wierzą w: "demony", "poltergeists",
"wampiry", "wilkołaki", "gryfy", "krasnoludki",
"UFO", "UFOnautów", "Yeti", "Jessie",
"istnienie dinozaurów i ich kości", itd., itp.
Jeśli więc ktoś silnie wierzy w coś, co jeszcze
NIE istnieje trwale w obiektywnej rzeczywistości
jaka nas otacza, wówczas Bóg po prostu
"symuluje" dla niego "dowody" na tegoż
istnienie. (Owe boskie
"symulacje"
są to trwale nieistniejące w danym miejscu
i czasie obiekty lub istoty, które Bóg tworzy
tymczasowo tylko po to aby z nimi skonfrontować
wybranego człowieka lub wybraną grupę ludzi.)
Faktycznie też się okazuje, że praktycznie
niemal wszystko co dzisiejsi ludzie opisują
mianem "niewyjaśnione", a także wszystko
czego wiek wykracza poza datę stworzenia
Ziemi i ludzkości około 6000 lat temu (po
dowody - patrz podrozdział A10.1 z tomu 1 monografii
[1/5]),
należy właśnie do owej kategorii "symulacji"
tworzonych tymczasowo przez Boga. Oczywiście,
z istnieniem takich tymczasowych "symulacji"
natychmiast wiąże się pytanie "jak je odróżnić
od tego co istnieje trwale"? Odpowiedzi na to
pytanie dostarcza jeszcze inna zasada Boga,
która stwierdza że "prawda zawsze musi być
ciężko zapracowana, podczas gdy nieprawda
zawsze narzuca się nam sama" - patrz podrozdział
A16 z tomu 1 monografii
[1/5].
Zgodnie więc z owa zasadą, prawdą jest tylko
to co ktoś uzyskał w wyniku ogromnego wysiłku
i długotrwałych poszukiwań lub dociekań. Jeśli
zaś coś osiągnięte zostało łatwo, z całą pewnością
będzie to nieprawdą.
Zależnie od potrzeby, owym tymczasowym
"symulacjom" Bóg nadaje albo formę (1)
najróżniejszych obiektów które już istnieją
(takich jak ludzie, komety, statki, samochody,
przedmioty które ludzkość ma dokładniej
poznać, itd.), albo też formę (2) najróżniejszych
obiektów których jeszcze nie ma, jednak już
wkróce mają się pojawić (np. urządzeń czy
wehikułów które ludzie mają dopiero wynaleźć
i opracować). W obu tych przypadkach owe
"symulacje" Boga są ogromnie doskonałe - tak
jak to wyjaśniam w podrozdziale P2.16 z tomu
14 mojej najnowszej monografii
[1/5].
Wszakże Bóg ma tysiącletnie doświadczenia
w "symulowaniu" najróżniejszych obiektów
i istot. Już bowiem starożytni Grecy widywali
kamienne i metalowe kolosy, oraz całe widmowe
miasta. W wiekach średnich na morzu widywano
"statki-widma" -
przykładowo słynnego
"latającego Holendra".
Z kolei na temat "widmowych miast" upowszechniono
nawet pseudo-naukowe wyjaśnienia w rodzaju zjawiska zwanego
"fatamorgana".
Na polskich wybrzeżach Bałtyku nawet i w dzisiejszych
czasach niektórzy ludzie słyszą odgłosy rozgardziaszu
od jednego z takich "widmowych miast", tj. od ukaranej
przez Boga za swoją niemoralność tzw.
"Winety"
opisywanej w punkcie #H2 strony
tapanui_pl.htm.
Doskonałość owych symulacji Boga jest
więc już aż tak duża, że przykładowo
"zasymulowane" maszyny lub wehikuły,
gdyby zostały skopiowane przez nasz przemysł,
wówczas działałyby równie dokładnie jak
działały gdy były one domonstrowane podczas
owych "symulacji". Dlatego boskie "symulacje"
maszyn, szczególnie wehikułów latających,
powinny nas szczególnie interesować.
Wszakże zawsze są one nam pokazywane
z istotnego powodu i dla istotnego celu.
Pierwszym relatywnie dobrze udokumentowanym
rodzajem takich wiernie "symulowanych"
wehikułów latających, były "sterowce"
masowo symulowane przez Boga pod koniec
19 wieku i na początku 20 wieku. Miały one
zainspirować ludzi do budowy latających
maszyn. Szczególnie dużo ich widywano
w Nowej Zelandii. Literatura z tamtych czasów
pisze tam nawet o rodzaju "nalotu sterowców
na Nową Zelandię".
Kolejnym rodzajem latających wehikułów masowo
"symulowanym" przez Boga, były tzw. "rakiety-duchy" -
po angielsku nazywane "ghost-rockets".
Ich "symulacje" miały miejsce zaraz po drugiej
wojnie światowej, głównie w Skandynawii, oraz
głównie w 1946 roku. Bóg "symulował" je wówczas
aby zaindukować zainteresowanie ludzi w rozwoju
rakiet i napędu rakietowego. Dzisiejszy poziom
techniki kosmicznej na Ziemi, a także obecne
istnienie satelitów, stacji orbitalnych, oraz
taniej telekomunikacji, ludzkość zawdzięcza
właśnie owym powojennym manifestacjom
"rakiet-duchów". Obecnie istnieje dosyć
obszerna literatura na ich temat. W internecie
można sobie o nich poczytać jeśli w jakiejś
wyszukiwarce (np. w Google) wpisze się słowa kluczowe
"ghost rockets".
Ta sama wyszukiwarka pozwala również oglądnąć
sobie
stare zdjęcia owych "rakiet-duchów".
Tamte "rakiety-duchy" odnaczały się całym
szeregiem niezwykłych cech. Przykładowo,
na przekór że miały one wygląd cylindrycznych
rakiet i że formowały za sobą smugi dymu i
smugi kondensacyjne, ulatywały one w przestrzeń
zupełnie bezgłośnie. Typowo NIE dawało się ich
uchwycić na radarach - chociaż czasami celowo
pokazywały się radarowcom. Nikt też nie potrafił
o nich ustalić skąd one startują i kto je wystrzeliwuje.
Po tym też, gdy ludzie podjęli energiczne programy
budowy rakiet i rozwoju napędu rakietowego, owe
"rakiety-duchy" przestaly się pojawiać. Wszakże
wypełniły one już zadanie dla którego Bóg je
"symulował" i nie istniał powód aby Bóg kontynuował
ich "symulowanie".
Wehikuły latające których masowe "symulacje"
Bóg podjął najbardziej ostatnio, to tzw. "UFO".
Wehikuły UFO pojawiły się po tym jak "symulacje"
rakiet-duchów całkowicie już zaniknęły. Pierwszej
dobrze udokumentowanej obserwacji wehikułów
UFO dokonał w USA niejaki Kenneth Arnold w
dniu 24 czerwca 1947 roku. Począwszy od owego
czasu, wehikuły UFO są "symulowane" przez Boga
niemal nieustannie. Owo nieustanne "symulowanie"
wehikułów UFO najprawdopodobniej ma na celu
zainspirowanie ludzkości do podjęcia oficjalnej budowy
"magnokraftów"
oraz
"komór oscylacyjnych"
mojego wynalazku. Niestety, w międzyczasie
ludzkość stała się aż tak zasiedziała w starych
technologiach, oraz tak zanurzona już w wysoce
niemoralną i niszczycielską
"filozofię pasożytnictwa",
że budowy tych naprawdę istotnych dla ludzi
urządzeń nikt oficjalnie NIE chce już rozpocząć.
Wygląda więc na to, że aby zmienić filozofię
ludzi i zainspirować ich do podjęcia budowy
tych istotnych urządzeń, Bóg najpierw będzie
zmuszony wyludnić ziemię - tak jak opisuje
to staropolska przepowiednia "o całowaniu
ziemi jeśli ktoś zobaczy na niej ślady innego
człowieka" dyskutowana w części #H strony o nazwie
"przepowiednie.htm".
Każde "zasymulowanie" przez Boga któregokolwiek
z tamtych latających wehikułów, lub innych obiektów,
zawsze miało (i ma) ściśle określony cel, wymowę,
oraz następstwa. Jak wynika z moich analiz,
"zasymulowanie" urządzeń które fizycznie jeszcze
NIE istnieją, zawsze jest zapowiedzią (a także
inspiracją i zachętą) już bliskiego ich pojawienia
się na Ziemi. Z kolei "zasymulowanie" obiektów
które już istnieją, typowo jest "omenem" ostrzegającym
widzów przed czymś, np. przed tym co ma już
wkrótce nadejść i ich dotknąć, przed następstwami
ich zachowania lub celu podróży, itp. Przykładowo,
w przeszłości takie "symulacje" widmowych obiektów
które dobrze były ludziom znane, np. komet, widmowych
statków, widmowych miast, itp., zawsze ostrzegało
przed nadejściem czegoś nieprzyjemnego, jak pomór,
wojna, katastrofa, zabłądzenie, zatopienie,
zatonięcie, itp. Jeden ciekawy incydent z
"widmowym samochodem" opowiedziała mi
koleżanka z pracy w nowozelandzkim mieście
Invercargill. Doświadczyła go osobiście,
więc jej opowieść była z tzw. "pierwszej ręki".
Mianowicie, kiedy około 1980 roku wracała z
pracy do domu, na niewielkim rondzie (w pustym
wówczas obszarze miasta) koło swego domu
zobaczyła dziwnie zachowujący się i wzrokowo jakby
jej znajomy samochód. Jeździł on w kółko naokoło ronda.
Zatrzymała więc śwój samochód tuż przy owym
rondzie, obawiając się że ten kołujący samochód
jest prowadzony przez pijanego kierowcę który
może spowodować wypadek. Kiedy ów drugi
samochód ją mijał, zobaczyła że prowadzi go
jej znajomy z Auckland (oddalonego o ponad
2000 km od Invercargill). Znajomy ten rzucił jej
długie i wymowne spojrzenie, poczym w milczeniu
skręcił w jedną z ulic wychodzących z tego ronda.
Moja koleżanka z pracy pojechała prosto do domu,
spodziewając się że skoro jej znajomy z Auckland
jest już w Invercargill, to kiedy będzie miał chwilę
czasu wówczas do niej zadzwoni. Tymczasem
przyszedł telefon, jednak aż z Auckland. Ktoś
ją poinformował że ów znajomy jakiego widziała
krótko wcześniej właśnie miał wypadek samochodowy
w Auckland, w którym tragicznie zginął.
Szokująco więc, kiedy w dniu 10 listopada 2010
roku zobaczyłem sfilmowaną taką ponowną symulację
"rakiety-ducha", byłem pewnym że również
ona miała swój cel, wymowę i następstwa. Ponieważ
Bóg czyni wszystko dla istotnych powodów, jest
absolutnie pewnym że ten powrót do "symulowania"
"rakiet-duchów" ma coś ogromnie istotnego nam
do zasygnalizowania. Wszakże rakieta ta kieruje
szczególne zainteresowanie ludzi właśnie
na rakiety i na napęd rakietowy. Podobnie
więc jak w średniowieczu pojawienie się "komety"
na niebie oznaczało nadchodzenie czegoś szczególnie
istotnego (zwykle niezbyt dla ludzi przyjemnego),
również jestem gotów się założyć że owo
ponowne pojawienie się "rakiety-ducha" ma
coś nam zakomunikować. To coś zapewne
będzie jakoś związane albo z użyciem rakiet,
albo też z rozwojem nowych rodzajów napędu
rakietowego.
Ja o tym najnowszym powtórzeniu symulacji
"rakiety-ducha" (albo "ghost-rocket" - jak są
one nazywane po angielsku) dowiedziałem
się z wiadomości które telewizja nowozelandzka
nadawała na wszystkich kanałach wieczorem
w środę dnia 10 listopada 2010 roku. Owe
wiadomości wieczorne z wszystkich kanałów
telewizji nowozelandzkiej pokazywały krótki
film takiej właśnie "rakiety-ducha" która
wzlatywała w górę ponad Pacyfikiem w pobliżu
zachodnich wybrzeży USA, około 56 kilometrów
na zachód od Los Angeles. ("Los Angeles"
oznacza "Miasto Aniołów". Ja posądzam
że nazwa tego miasta też ma tu szczególne
znaczenie. Wszakże w języku polskim
mamy powiedzenie "szlachectwo zobowiązuje".
Stad np. trzęsienia ziemi z "Christchurch"
w Nowej Zelandii i z "Concepcion" w Chile
prawdopodobnie spowodowane były m.in.
ponieważ ich mieszkańcy nie mierzyli swym
zachowaniem do nazw swoich miast - patrz
punkt #C4 oraz 3.7 w punkcie #C5 na
stronie "seismograph_pl.htm".) Owa "rakieta-duch"
z Los Angeles też była bezgłośna, spektakularna,
ogromna, pozostawiała gigantyczną smugę pary
i wyziewów kiedy wzlatywała łukiem w górę, oraz
była obserwowana i filmowana przez sporo Amerykanów.
Była też aż tak gigantyczna jak rakiety wynoszące
w kosmos ogromne ciężary. Jednak ministerstwo
obrony USA najpierw twierdziło, że prawdopodobnie
była ona "optyczną iluzją". (Ponieważ NIE była ona
widoczna na radarach?) Twierdziło też, że z całą
pewnością żadna z amerykańskich jednostek
wojskowych jej nie wystrzeliła.
Na następny dzień po ukazaniu się w telewizji
wiadomości na jej temat, ta sama "rakieta-duch"
opisana została również w ilustrowanych zdjęciami
artykułach gazetowych. Przykładem tamtych
artykułów może być ów noszący tytuł "Video
of 'missile' has Pentagon puzzled" (tj. "Wideo
'pocisku rakietowego' zagadką dla Pentagonu")
ze strony B1 nowozelandzkiej gazety
"The Dominion Post",
wydanie z czwartku (Thursday), November 11, 2010;
czy inny artykuł noszący tytuł "Pentagon puzzles over
mystery missile shot" (tj. "Pentagon zaintrygowany
tajemnicą wystrzelonej rakiety"), ze strony A15 gazety
"The New Zealand Herald",
wydanie z czwartku (Thursday), November 11, 2010.
Na internetowych stronach CBS znalazłem również
kopię wideo owej spektakularnej rakiety - tj. tego
samego wideo które pokazywały dzienniki wieczorne
telewizji nowozelandzkiej. Wideo to w dniu 11 listopada
2010 roku oglądnąłem sobie pod adresami internetowymi
"www.cbsnews.com/stories/2010/11/10/eveningnews/main7042324.shtml"
oraz
"www.cbsnews.com/video/watch/?id=7042326n&tag=related;photovideo".
Tyle, że aby zmusić wizytujących do poczytania też
artykułów jakie CBS wystawiło razem z owym wideo,
samo wideo tej gigantycznej rakiety było tam wymieszane
z fragmentami innych ujęć, a dodatkowo co chwilę
samo się zatrzymywało i trzeba je było na siłę "popychać"
do przodu - poprzez ponowne klikanie na guziki
jego uruchamiania. (Gdyby któryś z czytelników
wiedział gdzie wideo tej rakiety jest wystawione
bez podobnych "wtrąceń" i "utrudnień" - wówczas
prosiłbym o danie mi znać.)
Fakt, że owa sfilmowana rakieta faktycznie była
rakietą-widmem "zasymulowanym" przez Boga,
a nie fizyczną rakietą, jest też potwierdzony
negowaniem jej istnienia przez władze. Już bowiem
w dwa dni po owym incidencie, ministerstwo obrony
USA oficjalnie stwierdziło, że sfilmowany musiał
być jakiś samolot, a nie rakieta. Oficjalna wypowiedź
w takim właśnie tonie opisana została w artykule
"Mystery sky trail from jet, not missile, says
Pentagon" (tj. "Tajemnicza smuga na niebie
pochodzi z odrzutowca, a nie z rakiety, stwierdził
Pentagon") ze strony B5 nowozelandzkiej gazety
"The Dominion Post",
wydanie z piątku (Friday), November 12, 2010.
Dodatkowym potwierdzeniem widmowej natury
tej rakiety, było szybkie usunięcie jej oryginalnego
wideo z adresów jakie wskazałem powyżej.
Wszakże gdyby rzeczywiście był to samolot, albo
faktycznie fizyczna rakieta, wówczas nikomu by nie
przeszkadzało że każdy mógłby sobie je pooglądać.
Jednak wideo czegoś, o czym władze twierdzą
że był to odrzutowiec, zaś gro oglądających widzi
w tym rakietę, jest zbyt kontrowersyjne i może
pobudzić ludzi do wyciągnięcia niewłaściwych
wniosków. Jednak same adresy pod którymi owo
wideo było wystawione pozostały niewydeletowane.
Zapewne zbyt wiele innych postów w internecie
już do nich referowało - usunięcie również owych
adresów mogłoby więc wzbudzić niepotrzebne
spekulacje. Na szczęście, w międzyczasie kopie
tego widea opublikowało także sporo innych
publikatorów. Przykładowo w Polsce opublikowało je
"www.forum.astropolis.pl".
Wykaz tych publikatorów można sobie wyszukać jeśli np.
w googlowskich "images" wpisze się np. słowa kluczowe
"CBS rocket video" -
które ujawniają strony ze zdjęciami owej charakterystycznej
smugi rakiety widocznej na tle pomarańczowego
nieba. Stąd, np. w dniu 14 listopada 2010 roku,
kopię tego widea ciągle byłem w stanie oglądnąć
sobie na stronach stacji telewizyjnych
"www.dailyvsvidz.com",
"www.aolnews.com",
oraz kilku innych. Niestety, ponieważ były to już
tylko "kopie z kopii", a nie oryginał, odtwarzany
na nich obraz NIE był już aż tak wyraźny jak na
stronach CBS. A szkoda, bowiem to uniemożliwia
oglądającym osiąganie pewności co do poprawności
swoich wniosków. W taki więc oto sposób, materiał
dowodowy na temat owej "rakiety-ducha" doświadczył
identycznego losu jak uprzednio tysiące już istniejących
dowodów na istnienie UFO. Jak więc widzimy, nasza
cywilizacja jeszcze raz dowiodła, że zupełnie nie
rozumie, ani NIE chce zrozumieć, postępowań
nadrzędnej inteligencji która nie uważa za stosowne
prosić o pozwolenia na swoją działalność naszych
naukowców, polityków, albo władz - tak jak to wyjaśniłem
szczegółowo w punkcie #B1 totaliztycznej strony o nazwie
"ufo_proof_pl.htm".
W wyniku długoletnich badań poznałem już metody działania
Boga
wystarczająco dobrze aby wiedzieć, że jeśli Bóg
coś "zasymuluje" aż tak spektakularnie, zaś
potem jeszcze się upewni aby cały świat o tym się
dowiedział, wówczas dana sprawa NIE zakończy
się jedynie na tej jednej "symulacji". Wszakże
wiele nawet pozornie mniej spektakularnych
spraw, takich jak sprawa "niemoralnego niszczenia
owoców przez monopole dla windowania
cen" opisywana np. w punkcie #D5 strony o nazwie
"fruit_pl.htm",
czy też sprawa "wymuszania moralnej odnowy
za pośrednictwem trzęsień ziemi i tsunami"
opisana np. w punkcie #F4 strony o nazwie
"day26_pl.htm",
zawsze z czasem miały ważkie następstwa. Dlatego
osobiście uważam, że za jakiś czas, prawdopodobie
już niedlugo, usłyszymy także coś zaskakująco
nowego na temat rakiet. Aby więc nie przegapić tak
istotnej sprawy, niniejszy punkt streszczam również
w podrozdziale OD2 z tomu 13 mojej najnowszej
monografii [1/5].
Część #G:
Czy propagowana przez starą "ateistyczną nauke ortodoksyjną"
zasada świata zwierzęcego, że "przeżywają najsilniejsi", jest tylko
"zasłoną dymną" która ma ukrywać odkrytą dopiero przez nową
"naukę totaliztyczną" zasadę, że w świecie ludzi "przeżywają
najmoralniejsi", oraz czy stąd Bóg uśmierca niemal każdy
intelekt który stał się głuchy na głos sumienia?
#G1.
Jeśli unikasz dyscyplinowania swego dziecka
rózgą, prawdopodobnie umrze ono w młodym wieku:
Motto:
"Pożałuj rózgi a prawdopodobnie spowodujesz przedwczesną śmierć swego dziecka."
Dopiero w 2012 roku nowa "nauka totaliztyczna"
odkryła, że w świecie stworzonym i mądrze
zarządzanym przez wszechwiedzącego Boga,
życiem inteligentnych istot (tj. tzw. "intelektów")
rządzi szczególnie sprawiedliwa, mądra i przewidująca
zasada "przeżywania najmoralniejszego"
(którą z uwagi na sposób na jaki ona działa daje
się także nazywać zasadą
"wymierania najniemoralniejszych").
Zasada ta NIE mogła bowiem zostać wcześniej
odkryta przez starą "ateistyczną naukę ortodoksyjną".
Wszakże jest ona doskonale ukrywana przed ową starą
nauką ortodoksyjną przez "zasłonę dymną" w postaci
rozgłaszanej po świecie przez tą naukę, darwinowskiej
zasady "przeżywania
najsilniejszego". (Na Ziemi
jednak ta darwinowska zasada "przeżywania
najsilniejszego", po angielsku zwana "survival
of fittest", obowiązuje tylko dla pozbawionych
sumienia dzikich zwierząt, zaś nad wszelkimi istotami
panowałaby ona tylko w świecie pozbawionym
sprawiedliwego Boga - po więcej szczegółów na
ten temat patrz punkt #B1 ze strony o nazwie
changelings_pl.htm.)
Ta nowoodkryta zasada "przeżywania najmoralniejszego"
jest już obecnie potwierdzana przez coraz większą
ilość stopniowo identyfikowanego empirycznego
materiału dowodowego badanego przez nową
"naukę totaliztyczną" z filozoficznie odwrotnym
do oficjalnego podejściem "a priori" do badań.
Zaskakującym niemal każdego przykładem tego
materiału dowodowego, jest ustalenie nowej
"totaliztycznej nauki", że jeśli jakieś dziecko
NIE jest sprawiedliwie dyscyplinowane przysłowiową
"rózgą" - tak jak
Bóg
nakazuje to nam czynić w
autoryzowanej (zainspirowanej) przez siebie Biblii,
wówczas z dużym prawdopodobieństwem dziecku
temu odbierana jest szansa dożycia do wieku
dojrzałego.
(Na tej stronie, przysłowiowa
"rózga" jest to skrótowa nazwa dla wszelkiego rodzaju
"sprawiedliwych kar wymierzanych cieleśnie".)
Część materiału dowodowego, który potwierdza
faktyczne działanie w rzeczywistym życiu regularności
opisanej w/w ustaleniem, już zaprezentowałem w
punkcie #D3 odrębnej strony internetowej o nazwie
god_istnieje.htm.
Inną część podobnego materiału dowodowego
zaprezentuję poniżej w punkcie #G4 tej strony.
Warto z nim się zapoznać, ponieważ ów
materiał dowodowy potwierdza nam illustratywnie,
że dzieci które NIE
doświadczają dyscyplinowania przysłowiową
"rózgą", NIE wyrabiają w sobie respektu dla
związku przyczynowo-skutkowego
pomiędzy głosem swego sumienia, a karami (i
nagrodami) serwowanymi im przez mechanizmy
rzeczywistego życia. Bez zaś automatycznej
świadomości istnienia i działania tego związku
przyczynowo-skutkowego, dzieci te NIE nauczą się
konsultować ze swym głosem sumienia wszystkiego
co tylko czynią. W rezultacie, z upływem czasu
stają się one głuche na głos swego sumienia.
Tymczasem aby konsekwentnie
realizować na Ziemi ową nowoodkrytą zasadę
"przeżywania najmoralniejszego", a także dla szeregu
innych istotnych powodów które opisuję w punkcie
#G2 poniżej, Bóg jest zmuszony aby (wysoce ostrożnie)
zakańczać życie niemal wszystkich intelektów które
stały się głuche na głos swego sumienia.
W rezultacie, zaniedbując lub żałując
sprawiedliwego karania swych dzieci rózgą,
faktycznie skazuje się je na znaczącą możliwość,
że umrą one jeszcze w młodym wieku i NIE dożyją do
lat swej, ani rodziców, starości. Z tego więc powodu,
zachęcam aby dokładnie zapoznać się z argumentami
i materiałem dowodowym jakie tutaj prezentuję, potem
zaś zadecydować samemu co się będzie czyniło w
tej sprawie. Wszakże ignoracja NIE jest w stanie
ustrzec czyichś dzieci przed podzieleniem losu wielu
innych młodych ludzi, którzy już uprzednio musieli
umrzeć przedwcześnie ponieważ ich rodzice
(a także nauczyciele i całe społeczeństwo)
zaniedbali wytresowania w nich umiejętności
wsłuchiwania się w głos swego sumienia.
Problem przedwczesnego umierania młodzieży
która NIE wyrobiła w sobie nawyku konsultowania
swych działań z głosem sumienia, ja zidentyfikowałem
dopiero w 2012 roku. Na początku owego roku podjąłem
bowiem analizy czynników moralnych jakie decydują
o czyjejś przedwczesnej śmierci w relatywnie młodym
wieku. Niestety, w swych badaniach NIE byłem w
stanie opierać się na niemal żadnych już publikowanych
informacjach moralnych. Wszakże z powodu ustanowienia
przez ludzi "praw prywatności", a także z powodu istnienia
najróżniejszych zakazów i "tabu" (np. w rdzaju, że typowo
NIE ujawnia się prawdy o niemoralnych postępowaniach
osób już umarłych), w większości przypadków prawda
na temat niemoralności ludzi umarłych jest zatajana.
W tych badaniach zmuszony więc byłem opierać
się niemal wyłącznie na swojej pamięci i na własnym
doświadczeniu życiowym. To dlatego dla owych badań
sporządziłem własny wykaz osób które osobiście i doskonale
znałem z czasów swej młodości, oraz o których wiedziałem,
że wszystkie one umarły w relatywnie młodym wieku.
Na szczęście moje burzliwe losy życiowe powodowały,
że znałem wystarczająco dużo takich osób. Po sporządzeniu
tej listy okazało się, że wszystkie te osoby miały aż cały
szereg cech wspólnych. Najważniejszą z tych cech
był fakt, że swym zachowaniem - jakie doskonale
pamiętałem z lat swej młodości, zawsze dowodzili
iż nigdy NIE słuchali oni głosu swego sumienia (inne
ich cechy wspólne opisałem w punkcie #D3 strony o nazwie
god_istnieje.htm).
Przykładowo jeden z nich, z którym chodziłem do
szkoły, pewnego dnia wpadł na pomysł, że będzie
to doskonałą zabawą jeśli opróżni cały atrament
ze swego wiecznego pióra do kieszeni nowej, eleganckiej,
śnieżno białej marynarki (żakietu) naszej nauczycielki.
Ponieważ zaś tego opróżnienia pióra dokonał
nagle, bez uprzedniej zapowiedzi i bez kosultowania
z nami, w środku lekcji kiedy nauczycielka ta
przechodziła koło jego ławki, NIE miałem możności
aby go powstrzymać lub odwieść od owego
zamiaru. Jednak czułem się tym tak wzburzony,
że do dzisiaj uważam tamto wydarzenie za jedno
z najgorszych wspomnień z owej szkoły. Jako
bowiem syn biednych rodziców rozumiałem doskonale
ile wyżeczeń i oszczędzania owa nauczycielka
musiała włożyć aby kupić sobie tak szykowną
i modną nową marynarkę (żakiet). Wszakże ta
nauczycielka była szczególnie biedna i zawsze
wyglądała wytarta ponieważ NIE mogła sobie pozwolić
na zakup ładnej odzieży. Potem jadnak na własne
oczy widziałem jak okazale i jak elegancko wyglądała
w tym właśnie żakiecie. Tamten zaś kolega zepsuł
jej żakiet (marynarkę) już w pierwszy dzień kiedy
ją nową ubrała (nigdy więcej NIE widziałem jej
w owej marynarce - zapewne była zmuszona ją
wyrzucić). Podobne zachowania dowodzące braku
konsultacji swych działań z głosem swego sumienia
odnotowałem u wszystkich znanych mi osób, które
potem umarły w młodym wieku. To zaś pozwoliło mi
w analizach z początka 2012 roku wydedukować,
że tych młodych ludzi którzy stali się głusi na głos
swego sumienia, a ponadto którzy spełnili niektóre
dodatkowe kryteria (np. nauczyli się być bardzo
lubiani, a stąd potencjalnie mogli wywierać niewłaściwy
wpływ na wielu innych ludzi), Bóg po prostu eliminuje
z życia poprzez albo ich uśmiercenie w relatywnie
młodym wieku, albo też poprzez uczynienie ich
np. inwalidami.
Oczywiście, wyjaśniając tutaj, że Bóg uśmierca
w młodym wieku niemal wszystkie osoby które
wyrobiły w sobie głuchotę na głos swego sumienia,
wcale NIE twierdzę, że w tym celu Bóg ukazuje
się im w chmurach i razi ich piorunami po
uprzednim poinformowaniu gromkim głosem, że jest
to za głuchotę na głos sumienia. Wręcz przeciwnie,
typowo umierają oni w taki sposób, że ani oni sami,
ani osoby z ich otoczenia, NIE mają pojęcia za co
ich to spotkało. Wszakże do ich śmierci też odnosi
się owa zasada działania Boga opisana w punkcie
#C2 strony o nazwie
tornado_pl.htm
i wzmiankowana skrótowo w punkcie #C2 niniejszej
strony, jaka stwierdza, że aby NIE odbierać
ludziom "wolnej woli", wszystko co Bóg czyni zawsze
dokonywane jest w taki sposób żeby zawierało
to w sobie równoległy materiał dowodowy wskazujący
na conajmniej 3 niezależne przyczyny dla których
to zaszło. Innymi słowy, rodzaj śmierci jaki
spotyka te osoby, jest doskonałym odzwierciedleniem
nieograniczonej pomysłowości i celowości działań
Boga. Stąd umierają oni albo na jeden z wielu
różnorodnych form samobójstwa (tak
jak opisano to w punkcie #D3 strony o nazwie
god_istnieje.htm),
albo na jeden z ogromnej liczby odmiennych rodzajów wypadków,
albo na jakąś śmiertelną chorobę, albo w jakimś
katakliźmie, albo w wojnie, strzelaninie, itd., itp.
Bez względu jednak na to jakie rodzaje śmierci
dopadają te osoby, zawsze są one wysoce
edukacyjne dla innych ludzi i zawsze dają dużo
do myślenia każdemu kto pozna ich szczegóły.
Spośród sporego empirycznego materiału dowodowego
jaki zidentyfikowałem na poparcie swego wniosku (patrz
punkt #G4 poniżej), najwięcej dały mi do myślenia
"epidemiczne" wprost proporcje do jakich problem
przedwczesnego umierania młodzieży urósł ostatnio
w Nowej Zelandii. Chodzi bowiem o to, że od wielu już lat
w owej uprzednio relatywnie zamożnej Nowej Zelandii
działa oficjalny zakaz rodzicielskiego dyscyplinowania
rózgą swych dzieci i młodzieży. (Ów zakaz częściowo
wyjaśniłem już w punkcie #B5.1 tej strony.) Na
dodatek, spora proporcja ludności tego kraju nieoficjalnie
praktykuje ateizm. Co jeszcze gorsze, Nową Zelandią
obecnie faktycznie rządzą kobiety. To kobiety są ową
prawdziwą "szarą eminencją" i "władzą ukrytą poza
tronem", która rządzi mężczyznami jacy pretendują
że to oni rządzą krajem. To też one same podejmują
niemal wszelkie decyzje o wychowaniu dzieci i młodzieży -
co wnosi wiele niekorzystnych następstw w świetle
poziomu niedoskonałości kobiet opisanego w punkcie
#B2 ze strony o nazwie
antichrist_pl.htm.
Wszystkie zaś te czynniki razem wzięte stwarzają wprost
idealne warunki aby znaczna proporcja nowozelandzkiej
młodzieży wykształtowała w sobie głuchotę na głos
własnego sumienia. Dlatego następne analizy jakie
wykonałem w ramach badań tego problemu, to sprawdzenie
czy może istnieć związek przyczynowo-skutkowy
pomiędzy zakazem dyscyplinowania dzieci i młodzieży
przysłowiową "rózgą" przez ich rodziców, a liczbą
przedwczesnych śmierci wśród tej niedyscyplinowanej
młodzieży (np. liczbą jej samobójstw, indukujących
samo-niszczenie chorób umysłowych, itp.). W tych
analizach moją uwagę zwróciło kilka obserwacji
jakie uprzednio zgromadziłem. Jedną z nich była
moja własna pamięć czasów w młodości kiedy ja
sam byłem sprawiedliwie dyscyplinowany rózgą.
Moja młodość wypadała bowiem w czasach kiedy
rodzice sprawiedliwie dyscyplinowali swe dzieci
przysłowiową "rózgą" (tj. kiedy rodzice ciągle
nagminnie używali karania cielesnego), a ponadto
niektórzy co starsi (przedwojenni) nauczyciele w
szkołach też ciągle jeszcze używali wówczas różnych
odmian sprawiedliwego karania cielesnego. Z tamtych
czasów doskonale więc pamiętam, że ja sam wogóle NIE miałem
nikomu za złe, jeśli byłem sprawiedliwie dyscyplinowany
rózgą za jakieś przewinienie. Za to czułem wewnętrzną udrękę
jeśli nabroiłem, jednak odpowiednia kara NIE została mi
wymierzona. Wyjaśniając to innymi słowami, na bazie
swych własnych doświadczeń wiem, że dzieci NIE
mają za złe sprawiedliwego dyscyplinowania rózgą,
chociaż na tyle go nie lubią, że są gotowe uczynić
wszystko co w ich mocy aby go uniknąć. Za to
znacząco zaburza ich psychikę brak dyscyplinowania
kiedy ich sumienie im podpowiada że zasłużyły na karę.
(To zaburzanie psychiki dzieci brakiem kar, wyjaśnia
też dlaczego w kraju w którym karanie rózgą jest zabronione,
tak wiele dzieci cierpi potem na choroby psychiczne.)
Pamiętać bowiem trzeba, że od pierwszej chwili kiedy
w ich ciałka wniknęła dusza w momencie przerwania
pępowiny - tak jak opisuje to punkt #C6 strony o nazwie
soul_proof_pl.htm,
małe dzieci wsłuchują się już w głos swego sumienia.
To ich wsłuchiwanie się w głos swego sumienia od
samego początka doskonale potwierdzają też badania
naukowe opisane np. w artykule [1#G1] o tytule
"Sense of right and wrong in place by six months of
age, researchers found" (tj. "poczucie tego co właściwe
i niewłaściwe istnieje już w szóstym miesiącu życia,
odkryli badacze"), ze strony A5 gazety
"The New Zealand Herald",
wydanie z wtorku (Tuesday), May 11, 2010.
(W podobny sposób postępują zwierzęta domowe,
które w przeciwieństwie do dzikich zwierząt mądry
Bóg też wyposażył w organ sumienia - stąd to
posiadanie sumienia odróżnia zwierzęta domowe
od dzikich zwierząt. Przykładowo, mój kot "Teecee"
spektakularnie ilustrował swe poczucie winy zawsze
kiedy uczynił coś niemoralnego - np. kiedy podkradł
żywność kotkowi sąsiada.) Dopiero w wieku szkolnym
lub licealnym niektóre z tych dzieci uczą się jak głos
swego sumienia mogą w sobie zagłuszać lub ignorować.
Drugim wysoce pomocnym doświadczeniem
było stare foklorystyczne wierzenie jakie znałem,
że dzieci postępują i zachowują się jak zwierzątka -
a stąd aby je czegoś nauczyć trzeba je "tresować"
(tak jak tresuje się zwierzątka). Wszakże "tresowanie"
zwierzątek polega właśnie na wyrabianiu w nich związku
przyczynowo-skutkowego pomiędzy jakimś sygnałem,
a tym czego się od nich wymaga. W sumie oba te
rodzaje doświadczeń uświadomiły mi, że dyscyplinowanie
dzieci rózgą polega właśnie na wyrabianiu u nich świadomości
ścisłego związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy tym co mówi
im ich własne sumienie, a tym co w życiu z nimi się staje.
Jeśli więc ktoś NIE dyscyplinuje swych dzieci, one z czasem
uczą się być głuche na głos swego sumienia. Wszakże NIE
widzą potrzeby aby w głos ten się wsłuchiwać, jeśli sumienie
stwierdza jedno, a ich rodzice i życie jakie wiodą stwierdza
coś zupełnie innego. Niestety, produktem ubocznym owego
zagłuszania swego sumienia najwyraźniej jest wzrost wewnętrznej
irytacji jaka stopniowo prowadzi do jakiejś formy samo-niszczącej
choroby umysłowej. Stąd zapewne rodzą się sytuacje jak
ta opisana w artykule [2#G1] "Half of all teenagers
harm themselves: study asks why" (tj. "połowa wszystkich
nastolatków rani się sama: badania zapytują dlaczego"),
ze strony A7 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post
(wydanie ze środy (Wednesday), May 9, 2012).
Wszakże niefortunnie dla owych dzieci, oprócz
rodziców istnieje też Bóg który NIE ma zamiaru
tolerować tego rodzaju głuchoty. Dla Boga bowiem
osoby głuche na głos swego sumienia stają się
bezużyteczne. Sumienie jest przecież
tym jedynym organem u ludzi, który pełni funkcję
bezpośredniej "gorącej linii" łączącej umysł owych
ludzi z umysłem Boga. To za pomocą owej "gorącej linii"
Bóg komunikuje się z ludźmi, podpowiada im co
powinni a czego NIE powinni czynić, inspiruje
ich poszukiwania, itp. - tak jak szczegółowo owe
funkcje sumienia wyjaśniają podrozdziały JA10,
JA1.1, oraz I5.3 z tomów 6 i 5 mojej najnowszej
monografii [1/5].
Dlatego jeśli Bóg wykryje taką bezużyteczną osobę która
już w młodym wieku nauczyła się głuchoty na głos swego sumienia,
wówczas Bóg znajduje jakiś najbardziej odpowiedni dla
niej sposób aby zakończyć jej życie (z nauką dla innych ludzi).
Dla najróżniejszych powodów (np. politycznych)
religia chrześcijańska nam wmawia, że głównym
zajęciem Boga jest "wybaczanie naszych win".
Stąd może być dla kogoś dużym szokiem
uświadomienie sobie, że np. Bóg sprowadza
także uśmiercające kataklizmy m.in na ludzi
którzy praktykują wysoce niemoralną
filozofię pasożytnictwa -
tak jak opisuje to strona internetowa o nazwie
quake_pl.htm,
czy uświadomienie sobie że Bóg uśmierca te
intelekty (osoby) które stały się głuche na głos
swego sumienia. Dlatego dobrze w tym miejscu
jest także uświadomić sobie, że podobnie jak
wszystko co Bóg czyni, takie uśmiercanie jest
"fair" i wysoce sprawiedliwe. Wszakże Bóg
NIE spieszy się z zakończeniem czyjegoś
życia, a zawsze daje danej osobie wiele czasu
i ostrzeżeń na zmianę swego postępowania.
Nie bez powodu znane staropolskie przysłowie
stwierdza "Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy".
(Odnotuj, że przysłowie to ma swoje odpowiedniki
w praktycznie niemal każdym języku świata -
np. w angielskim jego odpowiednik stwierdza
"though the mills of God grind slowly,
they grind exceedingly small" - tj. "chociaż młyny
Boga mielą wolno, jednak mielą one wyjątkowo
precyzyjnie".) Ponadto, zanim Bóg podejmie
takie drastyczne działanie, zawsze najpierw
upewnia się za pomocą odpowiednio zaprojektowanych
egzaminów i testów moralnych, że faktycznie
dany intelekt zupełnie zaprzestał słuchania
głosu swego sumienia, oraz że jego przypadek
ma już beznadziejny charakter. Bóg daje także
każdemu takiemu intelektowi wiele ostrzeżeń
i sporo napomnień aby zmienił swoje postępowanie,
a dopiero na samym końcu zakańcza jego życie -
jeśli owe ostrzeżenia NIE odnoszą skutku. Przykładowo, w
autoryzowanej (inspirowanej) przez siebie Biblii,
Bóg aż w wielu miejscach z naciskiem nam nakazuje,
że mamy dyscyplinować swoje dzieci rózgą - po
szczegóły patrz punkt #B5.1 tej strony. Jeśli więc
ktoś uparcie odmawia słuchania nakazów Boga
i decyduje się NIE dyscyplinować swoich dzieci
przysłowiową rózgą, przejmuje potem na siebie
odpowiedzialność za ewentualną przedwczesną
śmierć swego dziecka. W wielu też miejscach
Biblii Bóg wyraźnie ostrzega, że będzie
uśmiercał te osoby które staną się głuche na głos
swego sumienia (a więc będzie też uśmiercał
niektóre z owych dzieci jakie ktoś zaniedba
dyscyplinować przysłowiową rózgą aby nauczyć
je wsłuchiwania się w swój głos sumienia). Tyle
tylko, że Biblia była pisana około 2000 lat temu -
kiedy ludzkość NIE dysponowała jeszcze tak
klarownym i jednoznacznym słownictwem jak
dzisiaj. Aby więc zrozumieć owe ostrzeżenia
Boga, najpierw trzeba dokładnie je przeanalizować
i przetłumaczyć na dzisiejszy język. Uczyńmy więc to teraz razem
(ja i czytelnik) na dwóch przykładach. W bibilijnej
"Księdze Ezechiela", werset 33:18, Bóg stwierdza,
cytuję: "Jeśli odstąpi sprawiedliwy od
sprawiedliwości swojej i popełniać będzie
zbrodnie, to ma za to umrzeć." Wprawdzie
werset ten NIE używa słowa "sumienie", jednak
słowo "sprawiedliwy" doskonale je zastępuje.
Wszakże aby ktoś był "sprawiedliwym", musi
słuchać głosu swego "sumienia". Inny przykład
który, tym razem bardziej dyplomatycznie,
stwierdza dokładnie to samo, zawarty jest
w bibilijnej "Mądrości Syracha czyli Eklezjastyk"
(nie mylić jej z bibilijną "Księgą Kohleta czyli
Eklezjastesa"), werset 30:1, cytuję: "Kto miłuje
swego syna, często używa na niego rózgi, aby
na końcu mógł się nim cieszyć." Z powodu
wielowiekowego wmawiania nam przez kościół,
"że Bóg przebacza nasze grzechy", ten werset
zwykle jest rozumiany jakby w dzisiejszym
precyzyjniejszym języku stwierdzał on że
"jeśli kochasz swego syna wówczas lepiej
często dyscyplinuj go rózgą, tak aby wyrósł
na porządnego człowieka który będzie cię
szanował i cię wspierał na stare lata, ponieważ
niedyscyplinowane dzieci wyrastają na łotrów
ktorzy z czasem stają się jedynie utrapieniem
dla swych rodziców". Tymczasem faktycznie
werset ten należy rozumieć jako dyplomatycznie
i wielopoziomowo wyrażone ostrzeżenie Boga,
stwierdzające że "jeśli kochasz swego syna
wówczas rózgą ucz go słuchania głosu swego
sumienia, bowiem w przeciwnym wypadku ja
pozbawię go życia i na stare lata nie będziesz
już miał syna jakim mógłbyś się cieszyć".
#G2.
Dlaczego Bóg typowo uśmierca większość intelektów które stały się głuche na głos swego sumienia:
Motto:
"Bóg zawsze ma rację, tyle że Jego nakazy i wymagania często są nierozumiane, a czasami nawet celowo wypaczane."
Aby konsekwencje wdrażać na Ziemi zasadę
"przeżywania najmoralniejszego" Bóg
realizuje masowy program eliminowania
z życia najniemoralniejszych intelektów.
Przykładowo, z iście żelazną ręką Bóg
uśmierca niemal każdy intelekt który stał się
całkowicie głuchy na głos własnego sumienia -
do tego dosyć szokującego wniosku doszła nowa
"totaliztyczna nauka" (tj. nauka opisywana m.in.
w punkcie #B5 tej strony, czy w punkcie #C1 strony
telekinetyka.htm)
w wyniku analizy całego szeregu przypadków
przedwczesnych śmierci młodzieży, a także
wielu przypadków "eliminowania" całych tzw.
"intelektów grupowych", czyli np. całych
instytucji. (Co to takiego owe "intelekty grupowe",
wyjaśnia to dokładniej punkt #E2 strony o nazwie
totalizm_pl.htm.
Owe intelekty grupowe Bóg eliminuje, NIE poprzez
uśmiercanie - jak indywidualnych ludzi, a poprzez
ich bankrutowanie, rozwiązywanie, zastępowanie
nowymi intelektami powoływanymi na ich miejsce,
pochłanianie przez inne intelekty grupowe, itp.)
Niniejszy punkt służy uzupełnieniu powyższego
wniosku nowej "totaliztycznej nauki" wyjaśnieniami
"dlaczego Bóg tak właśnie czyni". Z kolei
wyjaśnienie "jaki materiał dowodowy potwierdza
faktyczność takiego uśmiercania intelektów
głuchych na głos swego sumienia" oraz
"jak bronić siebie i swych bliskich przed
podzieleniem losu takich intelektów głuchych
na głos sumienia" zawarte zostało w dalszych
punktach #G4 i #G6 niniejszej strony. (Wszakże
odpowiadanie na takie bardzo istotne pytania
jest już długą tradycją nowej "totaliztycznej nauki".)
Udzielenie odpowiedzi "dlaczego" Bóg
eliminuje niemal wszystkie intelekty które zaprzestały
wsłuchiwania się w głos swego sumienia, wynika
bezpośrednio z celu w jakim Bóg stworzyl ludzi.
Ludzie zostali bowiem stworzeni w celu "przysparzania
wiedzy" - co zgrubnie wyjaśnione zostało w punktach
#B2 do #B4 niniejszej strony, zaś dokładny opis którego
to celu zawarty został w punkcie #B1 strony o nazwie
antichrist_pl.htm.
Niestety, aby ludzie mogli efektywnie przysparzać
wiedzę, muszą oni spełniać określone wymogi
moralne opisane m.in. w punkcie #B3 strony o nazwie
antichrist_pl.htm.
Jednym zaś z owych wymogów moralnych jest, że
ludzie muszą wsłuchiwać się w głos swego sumienia.
Stąd osoby które zaprzestają wsłuchiwania się w
głos swego sumienia przestają być użyteczni dla
Boga i stają się "pozbywalni". Jedyną zaś rzeczą
do jakiej ciągle się nadają, to "umrzeć w jakiś sposob
który będzie miał edukacyjną wartość dla innych ludzi".
Dlatego też tacy ludzie właśnie umierają zwykle
w dosyć spektakularny sposób jaki potem daje
dużo do myślenia innym ludziom którzy ich znali.
#G3.
"Dlaczego" i "jak" czytelnik powinien sam się upewnić, że faktycznie
intelekty głuche na głos swego sumienia umierają znacznie przedwcześnie:
Motto:
"Abyś mógł kogoś uleczyć, najpierw musisz poznać co powoduje jego chorobę."
Aby lepiej zrozumieć dalsze wywody tej "części #G",
załóżmy przez chwilę że już poznaliśmy wszystkie
dowody jakie poniżej wskazuje punkt #G4 tej strony,
a jakie utwierdziły nas w przekonaniu że jest
absolutną prawdą ustalenie "totaliztycznej nauki"
stwierdzające iż zawsze "przeżywają najmoralniejsze
intelekty" - jakie to ustalenie zastępuje starą i błędną darwinowską zasadę
"przeżywania najsilniejszego" (o której się okazuje że
obowiązuje ona tylko dzikie zwierzęta). Będąc
zaś prawdą, obowiązująca wszystkie intelekty zasada
"przeżywania najmoralniejszego" musi być trudna do
udowodnienia i do potwierdzenia. Wszakże aby NIE
uczynić z leżenia do góry brzuchem najmoralniejszego
postępowania na świecie, Bóg spowodował że poznawanie
prawdy, oraz nabywanie przekonania iż dana prawda
jest faktycznie prawdą, musi wymagać wkładania w to
dużego wysiłku i pracy - co z naciskiem podkreśla
aż kilka miejsc niniejszej strony (np. patrz punkt #G6
poniżej). Aby zaś prawda była trudna do udowodnienia
i wymagała wkładania sporej pracy i wysiłku w nabycie
przekonania o swojej prawdziwości, empiryczny materiał
dowodowy który ją potwierdza musi być dobrze ukryty
i początkowo niewidoczny dla szukającego. Tylko
bowiem wówczas udowodnienie, że nowoodkryta
zasada "przeżywania najmoralniejszego intelektu"
jest prawdą, będzie wymagało włożenia w to wymaganej
pracy i wysiłku. Innymi słowy,
chociaż w witalnym
interesie Boga leży aby ludzie poznawali i przestrzegali
zasady moralne jakie On ustanowił, niemniej
dla wielu nadrzędnych powodów Bóg zmuszony jest też
celowo ukrywać przed ludźmi treść tych zasad, a także
wymagać aby ludzie sami je poznawali po osobistym
włożeniu w to poznawanie znaczącego wysiłku i nakładu
swej pracy.
Dlatego też na przekór, że ja bardzo chciałbym w niniejszej
części wskazać czytającemu dokładne miejsca gdzie szybko
i łatwo znalazłby on absolutnie przekonywujące go dowody, że
opisywana tu nowoodkryta zasada "przeżywania najmoralniejszego"
jest prawdą (zaś że stara darwinowska zasada "przezywania
najsilniejszego" odnosi się tylko do dzikich zwierząt), już sam
fakt iż owa moralna zasada jest prawdą powoduje, że dowody na jej
potwierdzenia są dobrze ukryte i że NIE każdemu Bóg pozwoli
je dostrzec oraz docenić Jedyne więc co mogę uczynić, oraz
co uczyniłem w punkcie #G4 poniżej, to wskazać czytelnikowi
obszary gdzie może szukać dowodów jakie go przekonają,
jednak NIE mogę wskazać mu jednoznacznie i łatwo go
przekonujących z takich dowodów.
Inną istotną cechą opisywanych tu poszukiwań
materiału dowodowego jest, że jeśli ktoś
utwierdzi się w pewności iż zasada "przeżywania
najmoralniejszego intelektu" jest prawdą i faktycznie
jest konsekwentnie wdrażania przez Boga w stosunku
do ludzi, wówczas jednocześnie utwierdzi się też
w pewności co do istnienia i postępowania Boga.
Wszakże zasada "przeżywania najmoralniejszego"
NIE mogłaby być urzeczywistniana gdyby NIE
istniał wszechmocny i sprawiedliwy Bóg który
rządzi światem fizycznym z iście "żelazną ręką"
(np. zasada ta NIE mogłaby działać w "świecie
bez Boga" opisywanym w punkcie #B1 strony
changelings_pl.htm).
Pechowo jednak dla ludzi, gdyby każdy mógł
łatwo znaleźć dowody na potwierdzenie iż Bóg
istnieje i że rządzi on światem fizycznym z iście
żelazną ręką, wówczas wielu ludzi pozbawionych
zostałoby tzw. "wolnej woli". Wszakże aby "wolna
wola" mogła być dostępna dla ludzi, wszystko co
się dzieje w świecie fizycznym musi być objęte
tzw. "kanonem niejednoznaczności" opisywanym już
dokładniej w punkcie #C2 tej storny. Innymi słowy,
na dodatek do faktu że zasada "przeżywania
najmoralniejszego" jest prawdą, zaś jako prawda
musi ona wypełniać wymóg że nabranie do niej
przekonania musi wymagać od ludzi wkładania
w siebie dużego wysiłku i pracy, zasada ta ma
również potencjał, że w przypadku gdyby była
oczywista wówczas eliminowałaby też ona
"wolną wolę" u niektórych ludzi (tj. u tych
którzy dzisiaj nazywają siebie "ateistami").
To zaś także nakłada na Boga dodatkowe
wymagania aby szczególnie dobrze ukrywać przed ludźmi ów
materiał dowodowy który potwierdzałby faktyczne
realizowanie tej zasady. Podsumowując
więc oba paragrafy (tj. niniejszy i poprzedni),
podczas gdy Bóg z iście "żelazną ręką"
konsekwentnie wdraża wobec ludzi nowoodkrytą zasadę
"przeżywania najmoralniejszego", jednocześnie
Bóg ma też aż cały szereg istotnych powodów aby dobrze
ukrywać przed ludźmi materiał dowodowy jaki
potwierdza prawdę tej zasady, oraz aby sprawiać
na ludziach wrażenie że są oni poddawani
działaniu owej starej darwinowskiej zasady
"przeżywania najsilniejszego", jaka jednak
faktycznie obowiązuje tylko dzikie zwierzęta
i jaka przestaje się odnosić już nawet dla
zwierząt domowych. Poprzez zaś takie
celowe ukrywanie materiału dowodowego,
Bóg upewnia się, że prawdę na Jego temat,
oraz prawdę na temat działania moralności,
poznają tylko ci którzy zgodnie ze swoją
"wolną wolą" sami wybrali dla siebie nabycie
tej wiedzy, oraz że włożyli w swój wybór
wymaganą dozę determinacji, wysiłku i pracy.
Jak więc Bóg ukrywa przed ludźmi materiał dowodowy
który potwierdzałby iż ludźmi rządzi zasada "przeżywania
najmoralniejszego", chociaż jednocześnie konsekwentnie
wdraża tą zasadę na ludziach. Ano, Bóg używa w
tym celu aż cały szereg narzędzi. Najważniejszym
z nich są (1) "wyjątki" opisywane w punkcie #G5 poniżej.
Mianowicie, w każdym przypadku kiedy np. szybkie uśmiercenie
kogoś postępującego niemoralnie dostarczałoby zbyt wielu ludziom
tego jednoznacznie przekonywującego ich materiału dowodowego,
Bóg czyni z takiego kogoś wyjątek i NIE odbiera mu życia
natychmiast, a pozwala nieco pożyć i naprodukować
tzw. "intensywność strumienia informacji nauczającej"
(opisywaną w punkcie #G5 poniżej). W rezultacie,
wszystkie osoby które są bardzo sławne (np. gwiazdy
filmowe, głowy państw, ludzie wyjatkowo bogaci, itp.)
mają ciche pozwolenie od Boga aby prowadzili się
relatywnie niemoralnie, ciągle jednak NIE zostaną
za to szybko uśmierceni - ponieważ Bóg wciągnął ich
na listę swoich "wyjątków". (Faktycznie to Bóg trzyma
się nawet zasady, że NIE pozwala nikomu zostać bardzo
sławnym, jeśli ów ktoś NIE udowodni Bogu iż będzie
prowadził się przykładowo niemoralnie.) Niemniej
takich ludzi jest statystycznie ogromnie mało. Wszakże
na całym dzisiejszym świecie owych "wyjątków" Bóg
zapewne utrzymuje NIE więcej niż około 700 - np.
zgodnie z badaniami "Forbes" która śledzi losy
najsławniejszych ludzi, tylko około 100 najbardziej znanych
i lubianych osób na świecie faktycznie wywiera wpływ
na rzesze innych ludzi którzy kopiują ich zachowanie,
zwyczaje, ubiory, itp. - po szczegóły patrz artykuł
"Women dominate celeb power-list" (tj. "kobiety
dominują wykaz najsławniejszych osób") ze strony A3 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z piątku (Friday), May 18, 2012.
Tymczasem cała ludzność świata przekroczyła już
liczbę 7'000'000'000 (patrz artykuł "We're seven billion -
and growing" (tj. "jest nas już siedem miliardów - i
ciągle przyrastamy"), ze strony B1 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post Weekend,
wydanie z soboty (Saturday), October 8, 2011. Jednak
ponieważ owe boskie "wyjątki" są aż tak sławne i stąd każde
ich niemoralne postępowanie jest roztrąbiane po całym
świecie przez wszystkie gazety, czasopisma i wiadomości
telewizyjne, wszyscy mają wrażenie, że ludzie faktycznie
bezkarnie pławią się w morzu niemoralności. Tymczasem
w rzeczywistości, poza owymi kilkuset "wyjątkami",
cała ogromna populacja świata jest szybko uśmiercana
z iście "żelazną ręką" - jeśli tylko zacznie postępować
niemoralnie (co czytelnik łatwo może sobie sprawdzić
w swoim własnym otoczeniu - analizując życie zwykłych
osób które znał z ich wyjątkowo niemoralnego postępowania).
Niezależnie od owych "wyjątków", Bóg używa też
całej gamy najróżniejszych innych narzędzi i metod
ukrywania materiału dowodowego, że jednak życiem
ludzi rządzi nowoodkryta zasada "przeżywania
najbardziej moralnego". Kolejnym takim narzędziem
jest (2) konsekwentne wdrażanie w świecie dzikich
zwierząt darwinowskiej zasady "przeżywania
najsilniejszego", oraz ciche popieranie
propagandy starej "ateistycznej nauki ortodoksyjnej"
jaka oszukańczo wmawia ludziom, że owa darwinowska
zasada "przeżywania najsilniejszego" odnosi się także
dla ludzi. W rezultacie, ludzki rozsądek i spostrzegawczość
są "zagłuszane" owym omamiającym ich "trąbieniem"
ateistycznych naukowców. Jeszcze inne narzędzie
i metoda Boga w ukrywaniu zasady "przeżywania
najmoralniejszego" sprowadza się do (3) mylącego
sposobu uśmiercania lub eliminowania najbardziej
niemoralnych intelektów. Eliminowanie to Bóg
zawsze dokonuje w taki sposób, aby wyglądało ono
na wypadek, przypadek, zbieg okoliczności, itp. - co
wyjaśnia dokładniej punkt #C2 na stronie o nazwie
tornado_pl.htm.
Klasycznym przykładem tutaj są wojny. Wszakże
wojny zawsze przegrywane są przez agresorów,
jednak zawsze też owi agresorzy najpierw jakby je wygrywali,
potem jest długi okres wyrównanych mocy, w końcu
pozornie przez jakiś "przypadek" agresorzy zaczynają
je przegrywać. Kolejnym narzędziem w ukrywaniu
prawdy są (4) najróżniejsze ograniczenia jakie
w dzisiejszym społeczeństwie zakazują ujawniania
prawdy. Przykładowo, jeśli ktoś umiera w młodym
wieku, poza kilkoma osobami którzy tego kogoś znali
osobiście, nikt inny NIE ma pojęcia czy ów ktoś był
niemoralny. Wszakże prasa NIE może pisać prawdy
na temat niemoralności takiego kogoś - naraziłaby
się bowiem na kosztowne procesy sądowe. Rodzicom
ślepa miłość typowo NIE pozwala odnotować niemoralności
w swoich pociechach, zaś jeśli już potrafią się zdobyć
na bezstronność, ciągle tzw. "lojalność" wymaga aby
przemilczali prawdę. Przyjaciele i bliscy znajomi też będą milczeli -
wszakże panuje zasada aby "NIE wyrażać się źle
o umarłych". Stąd jeśli ktoś zechce poznać prawdę
na temat stanu moralnego kogoś kogo NIE znał
osobiście, wówczas musi dokonywać iście
detektywistycznej pracy. Aby dać tu czytelnikowi
rozeznanie jak trudne jest ustalenie prawdy z treści
dzisiejszych raportów gazetowych, proponuję aby
na bazie artykułu "Boyfriend said victim 'going
down tonight' " (tj. "chłopak stwierdził ofiara 'pójdzie
w dół tej nocy' ") ze strony A8 gazety
The Dominion Post
(wydanie z piątku (Friday), April 27, 2012), czytelnik sam
spróbował ustalić, czy opisana tam zamordowana w Anglii
17-letnia Nowozelandka, słuchała czy też nie słuchała głosu
swego sumienia. Jeszcze innym narzędziem Boga jest
(5) zróżnicowanie wieku w którym uśmiercani są
niemoralni ludzie. Wszakże Bóg zna przyszłość
i może kogoś uśmiercić już w kołysce za to co ów ktoś
popełni w dorosłym wieku - po szczegóły patrz punkt
#D3 strony o nazwie
god_istnieje.htm.
Bóg aż kilkakrotnie też cofa każdą osobę do tyłu w
czasie - tak jak opisuje to punkt #B4.1 strony o nazwie
immortality_pl.htm.
Może więc dokonać uśmiercenia kogoś już w wieku
niemowlęcym za to co w innym przebiegu czasu ów
ktoś dokonał w wieku dorosłym. Bóg ma też możność
aby wybrać do czyjegoś uśmiercenia najmniej
oczywisty moment życia. Jeśli zaś ktoś umiera w wieku
powiedzmy po 40-stce, wówczas zamiast badać czy
umarł on z powodu stanu swej moralności, raczej się
zakłada że "dożył on już swoich lat" i że powodem
jego śmierci zapewne była albo genetyka jaką odziedziczył,
albo też choroba, przypadek, lub pechowy zbieg okoliczności.
Tymczasem faktycznie "przedwczesną śmierć" należy
definiować jako "każdą śmierć w wieku niższym niż owe
120 lat obiecane ludziom przez Boga w Biblii (Księga Rodzaju, werset 6:3)".
Jeśli więc ktoś umiera w wieku powiedzmy 40 lat, wówczas to
oznacza, że Bóg ocenia jego sumaryczny poziom moralności
na warty przeżycia jedynie około jednej trzeciej czasu
życia do jakiego miałaby prawo osoba o idealnej moralności
(tj. miałby prawo "boski ideał człowieka" opisany w punkcie #C5 tej strony).
Oczywiście, podobnych narzędzi Boga jest znacznie
więcej. Nie ma jednak sensu wydłużanie tej strony poprzez
opisywanie ich wszystkich. Już bowiem na bazie tych
co tutaj przytoczyłem czytelnik powinien uzyskać dosyć
dobre rozeznanie co faktycznie wokół niego się dzieje.
Na przekór opisanych powyżej przeszkód, prawdę
zawsze warto poznawać. Wszakże "poznanie
prawdy otwiera dla nas dostęp do najróżniejszych
korzyści z niej wynikających". Przykładowo,
jeśli ktoś sam się przekona, że Bóg uśmierca tych
co stają się głusi na głos sumienia, wówczas podejmie
metody obrony opisane w punkcie #G6 tej strony i uczyni
wszystko co w jego mocy aby jego dzieci NIE nabyły
tej głuchoty. Z kolei wiedząc, że "przeżywają najmoralniejsi",
ma się dostęp do prostej receptury na pokonywanie
ludzkich kłopotów zdrowotnych. Itd., itp. Nabycie
więc osobistej pewności co do prawdy opisywanych
tu regularności pozwala nam bronić się przed
następstwami igorancji w tych sprawach. Aby
zaś czytelnik mógł efektywnie bronić siebie i swoich
bliskich przed tragicznymi następstwami "głuchoty
na głos sumienia", najpierw musi nabyć pewności,
że nowa "nauka totaliztyczna" wskazuje
mu faktycznie efektywną metodę takiej obrony,
a także że podjęcie tej obrony jest "warte zachodu".
Wszakże, jak wyjaśni to punkt #G6 poniżej,
podjęcie takiej obrony wymaga sporego wysiłku
i wiary w jej niezbędność. Ten zaś kto NIE wierzy
w zasadność takiej obrony, NIE zdoła wytrwać
w jej urzeczywistnieniu.
Aby nabyć pewności co do potrzeby podjęcia
obrony opisanej w punkcie #G6 tej strony, czytelnik
musi sam siebie przekonać, że faktycznie "Bóg
typowo odbiera życie tym intelektom które NIE
słuchają głosu swego sumienia". Moje bowiem słowo
ani badania NIE wystarczą aby ich upewnić - wszakże
"pewności" nie można komuś "dać w prezencie",
a każdy musi sam sobie na nią zapracować własnym
wysiłkiem. (Ten fakt konieczności "zarobienia
sobie na pewność" staram się podkreślić m.in.
w punkcie #G6 poniżej, a także w punkcie #B1 strony o nazwie
soul_proof_pl.htm.)
Innymi słowy, aby nabyć tej pewności czytelnicy
muszą sami pracowicie przeanalizować przypadki
dokumentujące prawdę tego co punkty #G1 do #G5
niniejszej strony starają się im uświadomić. W tym
celu muszą więc przełamać własne opory i lenistwo.
Muszą znaleźć prawdę o moralności sprawdzanych
przez nich osób - na przekór że ludzka kultura typowo
nakazuje aby umarłych tylko chwalić i aby przemilczać
ich ułomności. Muszą bawić się w detektywów aby
odkryć prawdę na bazie skąpych informacji jakie
będą im dostępne. Muszą umieć odczytać to co
wyrażone pomiędzy wierszami. Itd., itp.
Przejdę teraz do podsumowania tego punktu.
Jego celem jest uświadomienie czytelnikowi,
że jeśli zechce, wówczas nakładem własnej
pracy i wysiłku może znależć wystarczającą
ilość materiału dowodowego jaki konklusywnie
go przekona do prawdy zasady "przeżywania
najmoralniejszego" jaka rządzi losami
wszystkich intelektów, oraz że warto włożyć
wymagany wysiłek i pracę w nabycie tego
przekonania. Wszakże zasada ta jest prawdą.
Tyle tylko, że dla nadrzędnych powodów, poznanie
jej istnienia i działania musi być kamuflowane
i utrudniane przez samego Boga. Wszakże
ludzkość weszła obecnie
w nową epokę swych dziejów, w których poznawanie
określonych prawd, oraz zbieranie korzyści
z prawd tych wynikających, zostaje otwierane
tylko dla tych osób i społeczności, które będąc
świadome swej "wolnej woli", najpierw same
ochotniczo wybiorą, potem zaś zdecydowanie
dowiodą, iż opowiadają się po tej stronie dla której
owe prawdy i korzyści mogą być otwarte.
Obszary w których czytelnik powinien szukać
dla siebie takiego materiału dowodowego są
wskazane w nastepnym punkcie #G4 poniżej.
Niestety, ponieważ dla owych nadrzędnych
powodów, Bóg zmuszony jest dobrze ukrywać
przed większością ludzi cały ów materiał
dowodowy, na Ziemi prowadzone są najróżniejsze
hałaśliwe kampanie propagandowe, jakie
wmawiają ludziom iż niby ci co postępują
niemoralnie unikają kary, że niby cała Ziemia
pławi się w niemoralności, że jakoby ludźmi
rządzi stara darwinowska zasada "przeżywania
najsilniejszego", że niby jeśli ktoś NIE słucha
głosu swego sumienia, wówczas wcale to NIE
oznacza iż zmuszony będzie umrzeć przedwcześnie
w młodym wieku, itd., itp. Dlatego te osoby które zdecydują
się poznać prawdę, muszą znaleźć sposoby aby
"oddzielić ziarno od plewy" i aby nauczyć się wykrywania
związku pomiędzy niemoralnością a przedwczesną
śmiercią (lub niemoralnością a np. bankrutowaniem
czy rozpadaniem się "intelektów grupowych").
#G4.
Gdzie szukać materiału dowodowego który potwierdza, że "gro intelektów głuchych na głos sumienia jest eliminowane z życia":
Motto:
"Prawda która bylaby oczywista i łatwa do ustalenia łamałaby naszą 'wolną wolę'."
Dokonajmy teraz przeglądu już zidentyfikowanych
przez autora tej strony obszarów życia, w których
ci co zechcą sami się przekonać, że faktycznie
życiem ludzi rządzi zasada
"wymierania najniemoralniejszego",
a stąd że "jeśli ktoś zaprzestanie słuchania głosu
swego sumienia, wówczas prawdopodobnie zostanie za
to przedwcześnie uśmiercony", mogą poszukiwać
wymaganego empirycznego materiału dowodowego.
Oto więc najwydajniejsze źródła takiego materiału dowodowego:
1.
Osobiste ustalenia. Ja sam znałem osobiście sporo
osób które umarły w młodym wieku, a których moralność
do dzisiaj doskonale pamiętam. Jestem więc absolutnie
pewien, że osoby te NIE słuchały głosu swego sumienia.
Stąd pierwotnym przykładem źródeł opisywanego tu
materiału dowodowego, są analizy moralne osób które
znamy osobiście i o ktorych wiemy że umarły w młodym
wieku. W moim własnym przypadku analizy te opisałem
w punkcie #D3 strony
god_istnieje.htm.
Jednak każdy czytelnik jest też w stanie przeprowadzić
samemu podobne analizy dla jemu znanych przypadków.
2.
Epidemie depresji i samobójstw u młodzieży która
pozbawiona została rodzicielskiej pomocy w wykształtowywaniu
w sobie zdolności do wsłuchiwania się w głos swego
sumienia. Kolejnym źródłem takiego empirycznego
materiału dowodowego są "epidemie depresji i samobójstw
u dzisiejszej młodzieży" z krajów w których panuje
zakaz używania przysłowiowej "rózgi" (np. w Nowej
Zelandii). Wszakże w obecnych czasach coraz mniej
młodych ludzi ma tam przywilej wyrastania w warunkach,
jakie uczyłyby ich wsłuchiwania się w głos własnego
sumienia. Jednym zaś z najbardziej edukujących
i moralnie inspirujących (ale tylko dla innych ludzi)
sposobów późniejszego eliminowania takich osób głuchych
na głos swego sumienia, jest samobójstwo. Istnieje
bowiem prosty związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy
niesłuchaniem głosu swego sumienia a samobójstwem.
Związek ten jest następstwem działania "depresji psychicznej".
Wynika on z faktu, że osoby które są głuche na głos
swego sumienia NIE są w stanie akumulować w swoim
przeciw-ciele wymaganej ilości tzw. "energii moralnej".
Z kolei brak owej "energii moralnej" wywołuje w nich
"depresję psychiczną" - tak jak dokładniej opisuje to
punkt #D10 na stronie
totalizm_pl.htm.
Depresja psychiczna zaś typowo wiedzie do samobójstwa.
Najlepszą ilustracją takiego właśnie działania mechanizmów
moralnych jest sytuacja z młodzieżą w Nowej Zelandii -
co doskonale podsumowują artykuły "Suicide and crashes
drive NZ's youth death figures" (tj. "samobójstwa i wypadki
drogowe podwyższają statystyki śmierci nowozelandzkiej
młodzieży") ze strony A6 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z czwartku (Thursday), April 26, 2012; oraz
"Kiwi teens' death rate second highest in Western World"
(tj. "liczba śmierci nowozelandzkich nastolatków druga
najwyższa w Zachodnim Świecie") ze strony A5 gazety
The Dominion Post,
wydanie z czwartku (Thursday), April 26, 2012. Nowa
Zelandia jest wszakże krajem w którym panuje oficjalny
zakaz dyscyplinowania rózgą dzieci i młodzieży (pod
karą więzienia dla dyscyplinujących) - co wyjaśniłem
w punkcie #B5.1 tej strony. Jak rozwydrzoną czyni to
młodzież, ujawniają coraz częstrze wiadomości o jej
ekstremalnie niemoralnych wyczynach - w rodzaju
wykrzykiwania i pobicia 87-letniego staruszka któremu
nastolatki dewastowały drzewka, opisanego w artykule
"Who's going to make us?" (tj. "Kto nam jest w stanie
nakazać?") ze strony A1 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z wtorku (Monday), April 17, 2012 (zdjęcie
paskudnego pobicia tego staruszka pokazano w artykule
"Plea to public to catch teenage thugs" (tj. "błaganie
publiczności aby złapała nastoletnich zbirów") ze strony A5 gazety
The Dominion Post,
wydanie z wtorku (Monday), April 18, 2012). Ów brak
dyscyplinowania, a także nieobecność struktury, wymagań
i odpowiedzialności w życiu nowozelandzkiej młodzieży,
jest powodem, że coraz znaczniejsza proporcja tej młodzieży
wykształtowuje w sobie głuchotę na głos swego sumienia.
To z kolei powoduje, że już w czasach pisania tego punktu
w maju 2012 roku nowozelandzka młodzież miała jeden
z najwyższych w świecie poziomów depresji psychicznej
i samobójstw - tak jak wyjaśniłem to i podparłem referencjami
literaturowymi w punkcie #D3 odrębnej strony
god_istnieje.htm,
oraz w w punkcie #G1 powyżej na tej stronie. Wszystkie zaś
znaki na niebie i ziemi wskazują, że owa sytuacja z upływem
czasu będzie jeszcze bardziej eskalowana.
3.
Epidemie chorób umysłowych u młodzieży. Z czasów
w których ja sam byłem dyscyplinowany przysłowiową
"różgą", doskonale do dzisiaj pamiętam, że jeśli coś
nabroiłem, jednak kara NIE została mi wymierzona,
wówczas mechanizm zarządzający moimi emocjami
balansował wyrzuty sumienia i poczucie winy poprzez
znaczący wzrost poczucia rodzaju wewnetrznej udręki
(po angielsku zwanej "anguish") - tak jak opisywałem to
już w punkcie #G1 tej strony. Pamiętając moc nacisku
jaki owe poczucie udręki wywierało na moją młodą
psychikę, wcale mnie NIE dziwi, że jest ono akumulacyjnie
podwyższane kolejnymi sprzecznymi z głosem sumienia
jednak niekaranymi zachowaniami danego dziecka.
To zaś moim zdaniem wiedzie wprost do choroby
umysłowej tego dziecka. Stąd szokująca epidemia
chorób umysłowych jaka ostatnio zaczyna dotykać
coraz więcej dzieci w Nowej Zelandii, moim zdaniem
jest następstwem rządowego zakazu dyscyplinowania
"rozgą" tych dzieci (pod karą więzienia oczekującego
rodziców którzy ośmielą się mimo wszystko dyscyplinować
swoje pociechy). Na temat owej epidemii chorób umysłowych
u nowozelandzkich dzieci można sobie poczytać np.
w artykule "Mental illness on rise in children" (tj. "zwiększenie
chorób umysłowych u dzieci"), ze strony A1 gazety
The Dominion Post,
wydanie z poniedziałku (Monday), March 26, 2012.
4.
Niemoralny charakter samego odejścia z tego świata.
Młodzi ludzie którzy stali się głusi na głos własnego
sumienia w wielu przypadkach odchodzą z tego
świata w sposób, który nawet dla osób nieznających
filozofii totalizmu
wygląda na oczywiście "niemoralny".
(Wprawdzie takim "niemoralnym odejściem" są
także "samobójstwa" opisane w poprzednim paragrafie.
Jednak w dzisiejszych czasach niewielu ludzi
ciągle wie, że popełnienie samobójstwa jest
działaniem wysoce niemoralnym, które w swych
złych skutkach jest porównywalne tylko do
homoseksualizmu opisywanego w punkcie #B4 strony o nazwie
antichrist_pl.htm.)
Przykładowo w Nowej Zelandii sporo młodych
ludzi się zabija kiedy ukradnie komuś samochód,
poczym udaje się nim na przejaźdźkę po uprzednim
upiciu się lub zażyciu narkotyków - jakie to odejście
z tego świata jest niemoralnym w sposób na tyle
oczywisty, że NIE trzeba nawet go testować kryteriami
moralności. Taka nienaturalnie wysoka liczba śmierci
młodzieży w rezultacie wypadków drogowych jest
raportowana np. w w/w artykule "Kiwi teens' death rate
second highest in Western World" (tj. "liczba śmierci
nowozelandzkich nastolatków druga najwyższa w
Zachodnim Świecie") ze strony A5 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z czwartku (Thursday), April 26, 2012.
5.
Nietypowe zbiegi okoliczności u tych co umarli w masowych wypadkach,
lub przeżyli takie wypadki. Jeśli w dowolnej statystycznej
chwili rozważyć moralności poszczególnych ludzi podróżujących
np. danym tramwajem, pociągiem, statkiem, lub znajdujących
się w danym budynku czy fabryce, to dla typowych przypadków
jest ona zupełnie przypadkowa i reprezentuje przekrój niemal
wszystkich moralności dominujących dane społeczeństwo.
Jeśli więc Bóg zdecyduje się spowodować katastrofę jakiegoś
pojazdu lub budynku, która ma uśmiercić niemal wszystkich
ludzi znajdujących się wewnętrz, wówczas aby wypełnić zasadę
"przeżywania najmoralniejszych" Bóg musi spowodować, że w
chwili owej katastrofy w środku znajdują się albo sami wybrani
do umarcia, albo też że najmoralniejsi z nich będą jednak w jakiś
cudowny sposób uratowani. Jeśli też przeanalizuje się raporty
z typowego przypadku który powoduje masowe śmierci wielu
ludzi naraz, wówczas uderza właśnie owa niezwykłość losów tych którzy
znaleźli się w środku. Mianowicie, nagle w środku znajdzie się
sporo ludzi, którzy typowo tam NIE powinni być, a tylko jakieś
niezwykłe zbiegi okoliczności ich tam skierowały. Jednocześnie
sporo ludzi którzy powinni być w środku, przez jakieś dziwne
zbiegi okoliczności NIE mogli się tam znaleźć. Na dodatek
do tego, często z takich masowych śmierci jakimś cudownym
sposobem ratują się pojedyńcze osoby, które potem typowo
traktują to jako rodzaj "nakazu lub wiadomości od Boga". W
sumie więc wszystkie tego typu okoliczności i sytuacje są
kolejnym źródłem dowodów, że Bóg konsekwentnie realizuje
swoją zasadę "przeżywania namoralniejszych". Tyle że Bóg
zawsze kamufluje tą swoją zasadę, tak aby NIE niszczyć u
ludzi "wolnej woli", a także aby NIE pozwalać na odkrycie
prawdy bez włożenia w to wymaganej pracy. (Oczywiście,
przy badaniu takich przypadków trzeba też mieć na uwadze,
że istnieją również budynki - np. więzienia czy stacje telewizyjne,
zakłady przemysłowe - np. wytwórnie papierosów lub alkoholu,
lub pojazdy - np. więźniarki czy samoloty dla przewożenia członków
rządu, które wcale NIE zawierają w sobie przekroju wszystkich
moralności dominujących dane społeczeństwo. Stąd masowe
wypadki jakim one też mogą zostać poddane przez Boga wcale NIE
reprezentują opisywanego w tym punkcie materiału dowodowego.)
6.
Losy dzieci i młodzieży w tych rodzinach, w których
kobiety przejęły wszelkie decyzje o wychowaniu,
tj. losy tych dzieci które folklor staropolski opisywał
wysce negatywnym ostrzeżeniem 'bez
ojca chowany", albo też przezwiskiem "bękart"
czy "nojdór". (Odnotuj, że ostrzeżenie "bez ojca chowany"
obejmowało też dzieci z rodzin w których ojciec żył i był
obecny, tyle że był tzw. "pantoflarzem" i w swym domu
NIE miał on nic do powiedzenia bowiem dominująca go
i krzykliwa matka w niczym go NIE konsultowała ani
nigdy NIE dawała mu dojść do głosu.) W angielskojęzycznych
kulturach (np. w Nowej Zelandii) najwyraźniej jednak
ludzie NIE są świadomi niszczycielskiego wpływu jaki
wychowywanie bez ojcowskiej dyscypliny ma na daną
młodą osobę. Wszakże NIE posiadają oni tam swego
odpowiednika dla ostrzeżenia "bez ojca chowany"
(choć sporadycznie używają tam przezwiska "bastard", czyli "bękart").
Ponadto nieustannie uchwalają tam prawa które w
najróżniejszy sposób alienują ojców od wpływu na
wychowanie swoich dzieci. Np. uchwalają tam sprzeczne
z nakazami Boga prawa w rodzaju "ustawy anty-klapsowej"
omawianej w punkcie #B5.1 tej strony - które to prawo
specyficznie zabrania dyscyplinowania dzieci (po szczegóły
i następstwa tego prawa patrz artykuł "Smack admission
bars grandparents" - tj. "przyznanie się do klapsa
eliminuje dziadków" ze strony A2 gazety
The New Zealand Herald",
wydanie datowane we wtorek (Tuesday), June 18,
2012); prawa tzw. "unii cywilnej"; prawa do adoptowania
i wychowania dzieci przez pary lesbijek lub homoseksualistów;
kusząco wysokie świadczenia dla tzw. "solo parents",
tj. niby dla "samotnych rodziców" - które jednak zachęcają
głównie niezamężne kobiety aby zamiast iść do pracy
i zarabiać na swe utrzymanie, raczej zafundowały sobie
kolejne dziecko którego ojciec pozostawałby oficjalnie
nieznanym; itd., itp. Niemniej, codzienne życie coraz wyraźniej
i tam ujawnia następstwa braku ojcowskiej dyscypliny.
Relatywnie dobry przykład takich następstw ujawnia
samo-wyjaśniający się artykuł "Man accused of journalist's
murder 'never had a father figure in his life' " (tj. "mężczyzna
oskarżony o zamordowanie dziennikarza 'w całym swoim
życiu nigdy NIE miał kogokolwiek pełniącego funkcje
ojca' ") ze strony A3 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z czwartku (Thursday), May 24, 2012. Jeszcze
zaś bardziej wymowny przykład następstw "chowania bez
ojca" daje podsumowanie morderstwa nastoletniej prostytutki
zawarte w artykule "Sad ending to a tragic young life"
(tj. "Smutny koniec dla tragicznego młodego życia") ze
strony A6 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z czwartku (Thursday), June 21, 2012 - w którego
treści zawarte są nawet informacje ułatwiające czytelnikowi
wydedukowanie czy prostytutka ta miała zwyczaj aby NIE
słuchać głosu swego sumienia. To wszystko zaś ujawnia, że źródłem
dosyć istotnego materiału dowodowego jest ustalenie "kto"
faktycznie powoduje iż np. dana młodzież zaprzestaje
słuchania głosu swego sumienia. Jak bowiem się okazuje,
w swoich badaniach nigdy NIE natknąłem się na
przypadek, aby pierwotną przyczyną czyjejś głuchoty
na głos sumienia był ojciec. Praktycznie zawsze powodem
tym okazuje się być wyobcowana (wymykająca się)
spod męskiej kontroli matka, lub jakaś inna dyktatorska
kobieta w mocy której dana młoda osoba się znalazła.
(Czasami mogą nim być też jacyś żeńscy politycy, czy
jakieś rządowe instytucje działające pod dyktando
kobiet - w rodzaju notorycznej nowozelandzkiej CYF.)
Dlatego w przypadkach jeśli brak nam informacji na temat
moralności danej osoby która przedwcześnie odeszła
z tego świata, wystarczy sprawdzić kto był "głową
rodziny" pod dyktando której osoba ta wyrastała
(znaczy, czy "głową rodziny" faktycznie była wówczas
jakaś kobieta). Empiryczny materiał dowodowy ujawnia
bowiem, że wychowanie "pod dyktando" jakiejś kobiety
typowo jest już wystarczającym potwierdzeniem
prawdopodobieństwa, że dana młoda osoba NIE
potrafi słuchać głosu swego sumienia. Jak bowiem
wyjaśnia to dokładniej punkt #B2 strony o nazwie
antichrist_pl.htm,
kobiety zostały stworzone przez Boga jako wysoce
niedoskonałe istoty którym NIE wolno udzielać
wyłączności i samodzielności w decydowaniu
o losach kogokolwiek innego, a które powinny
raczej współdecydować w nieustannej konsultacji
z mężczyznami. Wszakże, w przeciwieństwie
do mężczyzn - którzy niemal całe swoje działanie
bazują na decyzjach umysłów, zaś emocjami kierują
się tylko kiedy zostali do tego zmuszeni, kobiety
w swoim postępowaniu kierują się niemal
wyłącznie emocjami, zaś umysłów używają
tylko jeśli do ich użycia zostały one jakoś
zmuszone. W rezultacie tego, kobiety typowo
są w swych działaniach stronnicze, impulsywne,
niekonsystentne, nieobiektywne, niesprawiedliwe,
nieprzewidujące, itp. Jednak dzisiejsza nauka
NIE pozwala im poznać własnych niedoskonałości,
a raczej wmawia im błędnie, że "kobiety są w stanie
czynić wszystko to co czynią mężczyźni". Nie będąc
zaś świadome swoich niedoskonałości, kobiety NIE
pracują nad ich eliminowaniem, lub kompensowaniem
z męską pomocą. Tymczasem aby nauczyć kogoś
wsłuchiwania się w głos swego sumienia, NIE wolno
kierować się emocjami i być stronniczym, a trzeba działać
mądrze, przewidująco, obiektywnie i sprawiedliwie - tak jak
typowo czynią to ojcowie pełniący role faktycznej "głowy rodziny".
Innymi słowy, chociaż obecność ojcowskiej
dyscypliny jest tylko jednym z całego szeregu wymogów
które muszą być spełnione aby dane dziecko nauczyło się
wsłuchiwać w głos swego sumienia, jednak brak
ojcowskiej dyscypliny jest już wystarczającym powodem
aby dziecko to stało się głuche na głos swego sumienia.
Istnieją też już najróżniejsze badania, które doskonale
ilustrują jak niewłaściwe jest pozostawienie samym
kobietom rozstrzyganie jakiejś sprawy dotyczącej
sprawiedliwości, sumienia, przezorności, itp. Tyle,
że aby NIE narażać swej kariery owym rozlicznym
feministkom gotowym "odgryzać głowy" każdemu
kto ośmieli się ujawniać prawdę na temat kobiet,
faktyczna wymowa wyników owych badań zwykle
jest kamuflowana na najróżniejsze sposoby.
Doskonałym przykładem takiego właśnie
kamuflowania wyników badań na temat kobiet,
może być np. artykuł "Female teachers get blame
for schoolboy slackers' poor results" (tj. "nauczycielki
są obciążane winą za marne wyniki niedbałych
uczni-chłopców"), ze strony A3 gazety
"The New Zealand Herald",
wydanie z piątku (Friday), February 17, 2012. Na
przekór rozgrzeszającego kobiety tytułu, artykuł
ten opisuje solidne badania które ujawniły, że
nauczycielki chronicznie praktykują niesprawiedliwość
poprzez zaniżanie stopni jakie dają one uczonym
przez siebie chłopcom, w porównaniu do stopni
jakie te nauczycielki dają dziewczynkom
za ich produkty tej samej jakości. (Dokładnie takie
same doświadczenia z nauczycielkami i wykładowczyniami
ja wyniosłem z lat swej nauki i studiów - co
podkreśliłem m.in. w punkcie #B2 strony o nazwie
antichrist_pl.htm.)
7.
Śmierci "intelektów grupowych". Bóg NIE tylko
zakańcza życie indywidualnych osób które stały się
głuche na głos sumienia, ale także czyni też dokładnie
to samo z całymi tzw. "intelektami grupowymi"
(np. instytucjami) które też zaprzestały słuchania
głosu swego zbiorowego sumienia. (Wyjaśnienie
pojęcia "intelekty grupowe" zawarte jest w punkcie
#E2 strony o nazwie
totalizm_pl.htm.)
Tyle że zamiast umierać jak pojedyńczy ludzie, owe
intelekty grupowe bankrutują, są rozwiązywane,
zastępowane przez inne lub pochłanianie przez
inne, itp. Oczywiście, dla nich to także reprezentuje
rodzaj "śmierci", bowiem przestają one istnieć i coś
nowego pojawia się na ich miejscu. Przykładowo,
niemal każde państwo, które po niemoralnej agresji
na inne państwo przegrywa wojnę jaką rozpoczęło,
po przegraniu owej wojny jest zastępowanie już
innym rodzajem tego państwa - jako przykład
rozważ Hitlerowskie Niemcy po drugiej wojnie
światowej. Doskonałym przykładem takich "intelektów
grupowych" (instytucji) uśmiercanych przez Boga
za głuchotę na głos sumienia są nowozelandzkie tzw.
"Finance Companies" (tj. jakby prywatne banki). Od 2008 roku
w Nowej Zelandii zbankrutowała ich aż cała masa,
zaś na ich temat można sobie poczytać interesujące
wiadomości niemal w każdym wydaniu miejscowych
gazet. Cechą też niemal ich wszystkich było, że na
długo przed zbankrutowaniem wszystkie one zaprzestały
słuchania głosu swego "zbiorowego sumienia".
Przykładowo, w czasie kiedy były one zakładane,
ich dyrektorzy typowo mieli tylko tyle samo pieniędzy,
co ich przyszli klienci. Jednak w momencie kiedy bankrutowały,
ich klienci byli już obdarci ze swoich oszczędności, zaś
nagle się okazało że dyrektorzy tych instytucji są niesamowicie
bogaci, mieszkają w milionowych willach, mają drogie
samochody i zapchane konta bankowe, ich żony,
krewni i dzieci mają "trusty" pełne pieniędzy, itp.
Aby zaś tego rodzaju przepływy oszczędności
mogły mieć miejsce, instytucje te z całą pewnością
pozostawały głuche na głosy sumienia. Dosyć dobry
wgląd do kultury i rodzaju moralności praktykowanej
w Nowej Zelandii przez osoby kierujące owymi instytucjami
(tj. przez ich "dyrektorów") daje np. artykuł "His tastes
went up ... with his fraud" (tj. "jego smak wzrastał ... w
miarę nasilania się oszustwa"), ze strony C1 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z piąku (Friday), May 4, 2012; czy artykuł
"Keeping the rats out of the race" (tj. "trzymanie szczurów
z dala od wyścigu"), ze strony C1 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post Weekend,
wydanie z soboty (Saturday), May 5, 2012. Dlatego
masowe bankrutowanie takich instytucji jest kolejnym
źródłem materiału dowodowego, że "intelekty które
zaprzestały słuchania głosu swego sumienia są
eliminowane z życia". Kiedy zaś takie niemoralne
"intelekty grupowe" są eliminowane przez Boga,
pośrednio karani są też wszyscy ludzie którzy
są uczestnikami tych intelektów a stąd których losy
są w jakiś sposób związane z losami tych intelektów -
np. w przypadku bankrutowania owych "finance companies"
karani są też wszyscy ich klienci którzy tracą zainwestowane
w nie pieniądze oraz wszyscy ich pracownicy którzy
tracą swoje miejsca pracy i zarobki. Owa ich zbiorowa
kara jest za "pozostawanie pasywnym wobec
niemoralności intelektu grupowego do którego się
należy" - tak jak wyjaśnia to punkt #B4 strony o nazwie
parasitism_pl.htm
oraz dokładniej precyzuje punkt #E1 strony o nazwie
quake_pl.htm.
Co też wysoce interesujące, niezależnie od owej zbiorowej
kary wymierzanej wszystkim ludziom należącym do takich
niemoralnych intelektów grupowych, równolegle i niezależnie
najwyższą możliwą "karą śmierci" są też nauczająco karane
te osobistości które w owych intelektach grupowych są
bezpośrednio odpowiedzialne za popełniane niemoralności -
np. rozważ losy przywódców Hitlerowskich Niemiec, czy
też patrz artykuł "Failed finance firm founder has cancer"
(tj. "założyciel zbankrutowanej firmy finansowej jest
chory na raka") ze strony A7 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z czwartku (Thursday), May 24, 2012.
Oczywiście, podane tu jako przykład "kompanie
finansowe" są tylko jednym z przykładów całego
pochodu "intelektów zbiorowych" (tj. banków, firm,
instytucji, całych państw, itp.) które były eliminowane
z życia według zasady "przeżywania najmoralniejszego"
z powodu niemoralności jakie popełniały. Szeroko
znanymi innymi przykładami takich niemoralnych
intelektów były także, m.in.: Hitlerowskie Niemcy,
Komunistyczna Rosja, czy niedawno Libia Gaddafiego.
Co gorsze, z powodu ślepoty starej oficjalnej nauki,
która ciągle NIE nabyła kompetencji aby ostrzec
polityków o istnieniu i działaniu zasady "przeżywania
najmoralniejszego" (
"wymierania najniemoralniejszego")
oraz aby im wyjaśnić do czego prowadzi niemoralność,
w ostatnich czasach coraz większa liczba dalszych
intelektów zaczyna maszerować w tym samym kierunku
i tylko patrzeć jak Bóg też wyeliminuje je z życia.
#G5.
Pamiętajmy jednak że Bóg podejmuje inteligentne decyzje,
stąd do każdej zasady wprowadza wyjątki bazujące na swych
celach i na rozumnej ocenie sytuacji:
Motto:
"Tylko w świecie rządzonym przez bezrozumną naturę i niezmienne prawa fizyki NIE byłoby żadnych wyjątków."
Kiedy poszukujemy dowodów na jednoznaczne
potwierdzenie, że "Bóg uśmierca intelekty
które całkowicie zaniechaly słuchania głosu
swego sumienia", musimy jednocześnie pamiętać,
że Bóg jest istotą wysoce inteligentną, a stąd
i w tej zasadzie czyni wyjątki w uśmiercaniu,
kiedy uśmiercenie jakiegoś intelektu jest sprzeczne
z boskimi celami lub planami. Kilka sytuacji, kiedy
Bóg czyni takie właśnie wyjątki i wstrzymuje
się z uśmierceniem osób które definitywnie
na to sobie zaslużyły, już obecnie udało się
zidentyfikować "totaliztycznej nauce".
Wymieńmy je więc tutaj chociaz najbardziej
reprezentacyjne z nich, tak aby czytelnik
miał świadomość ich istnienia i działania.
A.
Kiedy uśmiercenie danego intelektu odbierałoby komuś
jego "wolną wolę". Zdolność ludzi do myślenia
i postępowania zgodnego z ich "wolną wolą" jest aż
tak ważna dla Boga, że aby dać ludziom ową "wolną
wolę" Bóg dobrowolnie przyjął na siebie cały szereg
ograniczeń i wymagań - co wyjaśnia m.in. punkt #B1
tej strony. Przykładowo, to właśnie aby ludzie utrzymywali
swoją "wolną wolę", we wszystko co Bóg czyni wpisywane
są co najmniej trzy grupy niezależnych cech, jakie
pozwalają to potem wyjaśnić na co najmniej trzy
odmienne sposoby - tak jak opisuje to punkt #C2 strony o nazwie
tornado_pl.htm.
To także aby NIE odbierać ludziom "wolnej woli",
żadne naukowe badania czy pokazy umiejętności
różdźkarzy NIE dają wyników wyższych niż
statystyczne - chociaż normalnie ci sami różdżkarze
poznajdowali niemal wszystkie bogactwa naturalne
jakie są znane ludzkości. Na podobnej zasadzie,
nigdy obserwacja UFO nie następuje w sposób
jakie rozwiewałby wszelkie wątpliwości, ani też
nigdy pojedyńcze zdjęcie UFO nie dostarcza
dowodu na obiektywne istnienie UFO - na
przekór, że faktyczne istnienie UFO jest
już formalnie udowodnione np. na stronie
ufo_proof_pl.htm.
B.
Kiedy dany intelekt generuje znaczącą "intensywność
strumienia informacji nauczającej", tak że dla Boga ma
on znacznie wyższą "informatyczną wartość" kiedy ciągle
jest żywy, niż gdyby został uśmiercony - tak jak
opisane to zostało w punkcie #B7.2 oraz w (2) z punktu #B7 strony
seismograph_pl.htm
oraz w punkcie #K1 ze strony
quake_pl.htm.
Jak bowiem wyjaśnił to punkt #G3 niniejszej strony,
aby ludzie mogli utrzymywać
swoją "wolną wolę", na przekór że Bóg faktycznie
nagradza "moralność" a karze "niemoralność", ten
sam Bóg jednocześnie stwarza na Ziemi takie pozory,
jakby wymagradzana była "niemoralność" i użycie siły
fizycznej, zaś karana "moralność" i fizyczna słabość.
Aby jednak owe pozory mogły być formowane, konieczne
jest zaistnienie kilku "wyjątków" w których ci niemoralni
ludzie którzy wytwarzają wysoką "intensywność strumienia
informacji nauczającej", czasowo wyłączani byli spod
należnej im kary.
C.
Kiedy dany intelekt w jakiś sposób dopomaga swymi
działaniami w wypełnianiu woli Boga, a stąd kiedy
będąc żywy jest on bardziej użyteczny dla Boga
niż gdyby był martwy. Przykładem takich właśnie
intelektów są m.in. niektórzy masowi mordercy,
których ukaranie Bóg tymczasowo zawiesza i
przesuwa na późniejszy termin, ponieważ np.
"słyszą oni głosy Boga" w swojej głowie, a stąd
są podatni na precyzyjne pokierowanie kogo i
w jakiej kolejności mają "wysłać" na temten świat.
Wszakże z ponadczasowego punktu widzenia
Boga, mordercy tacy NIE umkną "uniwersalnej
sprawiedliwości", podczas gdy ich działania
mogą być w międzyczasie wykorzystane dla
efektywniejszego edukowania ludzkości, lub
dla pozbywania się tych nadgorliwych osób
którzy swymi działaniami przeszkadzają Bogu.
(Opisy takich właśnie "głosów w głowie" słyszanych
przez niektórych masowych morderców, zawarte
są w #77 z podrozdziału W4 w tomie 18 mojej najnowszej
monografii [1/5].)
Oczywiście, takich wyjątków jest więcej. Jednak
nawet tylko te najważniejsze przytoczone powyżej,
dają już czytelnikowi relatywnie dobre rozeznanie
jak Bóg działa aby najefektywniej osiągać swoje cele.
Jeśli uwzględnić powyższe wyjątki, wówczas
opisywana tutaj zasada postępowania Boga
powinna zostać sformułowana w sposób jaki
podkreśla, że "NIE wszystkie" intelekty
które są głuche na głos swego sumienia zostają
przedwcześnie uśmiercane przez Boga. Dla
przykładu możnaby ją wyrazić stwierdzeniem,
że "intelekty które
przestały wsłuchiwać się w głos swego
sumienia, mają wysokie szanse, że zostaną
przedwcześnie uśmiercone przez Boga".
Niestety, ja prowadzę badania tylko na zasadzie
"prywatnego hobby naukowego", czyli bez
żadnego finansowania i wyłącznie we własnym
czasie. Nie mam więc "mocy przerobowej",
środków finansowych, ani oficjalnego poparcia,
które by mi pozwoliły wybadać jaki procent
intelektów umiera w jaki czas po zaprzestaniu
słuchania swego sumienia.
* * *
Wysoce interesującym jest też fakt, że aby efektywniej
osiągać swoje nadrzędne cele, Bóg powprowadzał
także wyjątki do zasady "przeżywania najmoralniejszego" -
jaka opisywana została na początku punktu #G1
tej strony. Niektóre z tych wyjątków stwierdzają co następuje:
D.
Każdy intelekt który indywidualnie postępuje relatywnie
moralnie, jednak wykaże on pasywność
wobec grupowej niemoralności większego intelektu
grupowego do którego należy, przestaje być chroniony
zasadą "przeżywania najmoralniejszego". Stąd
jeśli znajdzie się on w zasięgu działania jakiegoś
nieszczęścia które dotyka ów niemoralny intelekt
grupowy do jakiego on należy, wówczas obrywa
on na równi z innymi (niemoralnymi) uczestnikami
tego intelektu grupowego. Najlepszym przykładem
zadziałania tego wyjątku, byli Japończycy którzy
w piątek dnia 11 marca 2011 roku padli ofiarami
tsunami i katastrofy nuklearnej - tak jak opisują to
punkty #C7 i #I1 na stronie
seismograph_pl.htm.
Po szerszy opis tego powodowanego pasywnością
wyjmowania spod ochrony przynależnej najmoralniejszym
intelektom - patrz punkt #B4 na stronie o nazwie
parasitism_pl.htm.
E.
Każdy intelekt który praktykuje "manifestacyjną religijność"
zamiast faktycznej "moralności", też przestaje być chroniony
przez zasadę "przeżywania najmoralniejszego". W swoim
życiu natykałem się na sporo osób, które zachowywały
się nieprzeciętnie religijnie, jednak bez przerwy dotykały
ich nieszczęścia. Często analizowałem więc powody
takiego ich potraktowania przez Boga. Główną cechą
jaka w nich się rzucała w oczy, to że wcale NIE byli
oni moralni w swym obcowaniu z innymi ludźmi, a
jedynie manifestacyjnie praktykowali swoją religię.
Swoje praktyki religijne ograniczali jednak tylko do
manifestacyjnego uwielbiania Boga. Swych zaś
ziomków traktowali niemal jak bydło. Tymczasem
"moralność" jest to wypełnianie
boskich wymagań i nakazów w naszych stosunkach
z wszystkimi innymi ludźmi z jakimi przychodzi
nam oddziaływać w naszym życiu - po
dokładną definicję "moralności" patrz punkt #B5 na stronie
morals_pl.htm.
Jeśli więc ktoś skupia całą swą uwagę na czczeniu
Boga, jednak ignoruje swój obowiązek moralnego
potraktowania wszystkich innych ludzi, wówczas
przestaje żyć moralnie i jest za to też surowo karany
przez Boga. W Polsce najczęściej występowała kobieca
wersja takich osób - którą wszyscy nazywali "dewotka".
Ich męskich wersji też jednak istnieje sporo - ostatnio
szczególnie dużo na południowy-wschód od Polski.
(Słownik ortograficzny podaje, że ich męska wersja
jest nazywana "dewot".) Wszystkie też
oznaki wskazują na to, że Bóg NIE ma zamiaru
tolerować ich manifestacyjnej religijności, poza którą
ukrywają oni swoje niemoralne traktowanie bliźnich.
F.
Przedwcześnie może też umrzeć wzorcowo moralny
intelekt, jeśli ochotniczo zaofiaruje on Bogu
swoje życie, zaś jego śmierć wydatnie przyspiesza
edukowanie i podnoszenie moralności dużej grupy ludzi.
Przykładem tego wyjątku są ochotnicze, męczennicze
śmierci niemal wszystkich chrześcijańskich świętych. W tym miejscu należy jednak podkreślić,
że ci wzorcowo moralni ludzie umierają tylko jeśli
zaochotniczą oni do swej śmierci. Bóg
respektuje bowiem ich wzorcowo moralne
postępowanie i NIE skraca ich życia wbrew
ich zyczeniu i beż konsultowania ich własnych
życzeń w tej sprawie.
Z powodu działania wyjątków jak te powyżej, wcale
NIE okazuje się automatyczną prawdą twierdzenie
odwrotne do tego omawianego w punkcie #G2
(oraz uwypuklonego czerwonym kolorem kilka
paragrafów wcześniej). Mianowicie, to z powodu
owych wyjątków "NIE
wszystkie intelekty które umarły przedwcześnie,
śmierć dopadła ponieważ NIE wsłuchiwały się
one w głos swego sumienia".
Przyczyną takiego stanu rzeczy jest m.in. fakt, że
sporo intelektów umiera też przedwcześnie ponieważ
np. jest częścią składową jakichś innych, większych,
"intelektów grupowych". Stąd, to co ich spotyka
wynika NIE z sumienia, a z zaniedbania ich obowiązków
moralnych wobec "intelektu grupowego" którego
są częścią (tj. z "nieuczynienia tego co uczynić
powinni"). Przykładowo, w przypadku dzisiejszych
nastolatków często umierają oni też przedwcześnie
"za karę", że na przekór słuchania swego sumienia,
ciągle pozostawały one pasywne (tak jak
wyjaśnia to punkt #B4 na stronie o nazwie
parasitism_pl.htm)
i NIE odwiodły od niemoralnego działania owych
"intelektów grupowych" do których należały.
Pasywność bowiem wobec niemoralności
grupowej Bóg traktuje tak jak współudział
w owej niemoralności. Doskonałym przykładem
takiej właśnie sytuacji może być przejaźdźka jakiejś
młodej osoby słuchającej swego sumienia w ukradzionym
samochodzie który jest prowadzony przez kogoś kto
NIE słucha swego sumienia. Jeśli samochód ten się
rozbije, wówczas mogą umrzeć wszyscy którzy w nim
jechali. Ten co go ukradł i niebezpiecznie prowadził
może umrzeć ponieważ NIE słuchał swego sumienia,
zaś słuchający swego sumienia pasażer może też umrzeć,
ponieważ na przekór przynależenia do danej "bandy"
miał zwyczaj pozostawać pasywnym wobec jej
niemoralności i stąd NIE odwiódł swych kolegów od
praktykowania kradzieży ani od zbyt szybkiej jazdy.
Skoro nowa "totaliztyczna nauka" odkryła w 2012
roku, że życiem intelektów rządzi zasada "przyżywania
najmoralniejszego", następnym zadaniem jakie warto
byłoby teraz dokładnie wybadać, to naukowe sprawdzenie
na bazie dostępnego nam empirycznego materiału
dowodowego, czy faktycznie "uniwersalna sprawiedliwość"
powoduje, że Bóg przydziela każdej osobie długość
życia jaka jest proporcjonalna do wyrażonego
liczbowo poziomu moralności tej osoby. (Niestety, skompletowanie
takich badań przekracza moje możliwości finansowe
i czasowe.) Aby badania takie ukończyć z sukcesem,
wystarczyłoby sprawdzić dla statystycznie dużej próbki
ludzi jacy NIE podlegają w/w wyjątkom, czy stosunek
długości życia poszczególnych z nich, do owych
120 lat obiecanych ludziom przez Boga (patrz Biblia,
"Ks. Rodzaju", 6:3), jest równy stosunkowi liczbowego
wskaźnika moralności tych osób, do wskaźnika
moralności boskiego "ideału człowieka".
(Ów boski "ideał człowieka" - który w wyniku działania
zasady "przeżywania najmoralniejszych" powinien
dożywać do wieku 120 lat jakie Bóg obiecał ludziom
w Biblii, opisany jest zgrubnie w punkcie #C5 tej
strony). Wszakże powyższe ustalenie z jednej strony
pozwalałoby na dokładne prognozowanie jak długo
ktoś będzie żył - poprzez ilościowe oszacowanie
rodzaju moralności którą osoba ta praktykuje. Z drugiej
zaś strony pozwalałoby też nam oceniać poziom
moralności poszczególnych ludzi na podstawie wieku
do którego oni dożyli. Przykładowo, jeśli statystyczna
długość życia w jakimś kraju wynosi 72 lata, wówczas
to oznaczłoby, że ludność tego kraju przeciętnie jest
tylko w M = (72/120)*100% = 60% moralna. Ponieważ
owe statystyczne długości życia (po angielsku zwane
"life expectancy") są już znanie i publikowane dla każdego
kraju świata, wyliczenie sobie tych wartości pozwalałoby
nam lepiej wybierać kraj do którego np. emigrowalibyśmy,
przenosilibyśmy się do zamieszkania na czas swej
emerytury, lub choćby tylko wizytowalibyśmy. Ponadto,
pozwalałoby ono nam na śledzenie jak się ma i jak się zmienia
średnia moralność kraju w którym mieszkamy na stałe,
w porównaniu do moralności innych krajów świata.
#G6.
Jak pokonać przeszkody i delematy i zacząć bronić
siebie i swych bliskich przed podzieleniem losu takich
intelektów głuchych na głos swego sumienia?
Motto:
"Totalizm zawsze pomaga."
Generalna zasada obrony przed przedwczesną śmiercią
spowodowaną głuchotą na głos własnego sumienia
jest prosta. Mianowicie, we
wszystkim co się tylko czyni trzeba kosultować
swe działania z głosem własnego sumienia.
W praktyce jednak jest to nieco trudniejsze i to
aż dla wielu powodów. Wszakże, przykładowo,
"czynienie tego co moralne musi być trudne,
w przeciwnym przypadku leżenie do góry brzuchem
i nieczynienie niczego byłoby najmoralniejszym
postępowaniem na świecie" - co dokładniej
wyjaśnia punkt #E3 na stronie
god_istnieje.htm.
Wsłuchiwanie zaś się w głos swego sumienia, oraz
wykonywanie tego co sumienie nam nakazuje, jest
właśnie działaniem wysoce moralnym. Dlatego w
świecie rządzonym przez Boga musi ono być
trudne i faktycznie takie też jest. To z tego też
powodu wielu ludzi z upływem czasu nabywa się
głuchoty na głos sumienia. Co gorsze, ci którzy już
są na sumienie głusi, typowo wcale NIE zdają
sobie z tego sprawy. (Jeśli czytelnik zechce
sprawdzić czy on sam, lub czy ktoś dorosły
z jego otoczenia, jest już głuchy na głos swego
sumienia, wówczas może użyć w tym celu "test"
sprawdzający, opisany w punkcie #A2.7 strony o nazwie
totalizm_pl.htm.)
Nauczenie swoich dzieci słuchania głosu swego
sumienia też okazuje się trudne w praktyce.
Wszakże jeśli przykładowo jesteśmy ojcem
i głową rodziny, wówczas sprawiedliwe
karanie "rózgą" naszej pociechy nadaje nam
charakterystykę podobną do dentysty - kiedy
to zmuszonym jest się być bolesnym aby
w końcowym efekcie okazać się dobrym
dla swej pociechy. Stąd jeśli sumienie nakazuje
nam abyśmy sprawiedliwie ukarali swoją pociechę
przysłowiową "rózgą", ponieważ właśnie pociecha
ta poważnie nabroiła, wówczas natychmiast natykamy
się aż na cały szereg czynników które nam to
utrudniają. Pierwszym z nich prawdopodobnie będzie nasza żona,
która jak wszystkie kobiety (tj. istoty stworzone
przez Boga z wysokim poziomem niedoskonałości -
tak jak wyjaśnia to punkt #B2 strony o nazwie
antichrist_pl.htm)
będzie prawdopodobnie nam to uniemożliwiała.
Potem - jeśli przypadkowo mieszkamy w kraju
który ustanowił anty-rodzicielskie prawa (takie
jak te panujące w Nowej Zelandii i jakie opisane
są w punkcie #B5.1 tej strony) musimy ryzykować
więzienie poprzez używanie rózgi podczas gdy
prawo nam legalnie tego zabrania. Dalej na
przeszkodzie staną też nasze własne uczucia -
jakże przecież tu używać "rózgi" na pociesze
którą bardzo kochamy. Następną przeszkodą
będzie owa pociecha - która po zdyscyplinowaniu
zacznie biegać po ulicy i skarżyć się wszystkim
że "ojciec mnie zbił - stąd ja go bardzo NIE lubię,
bo jest znacznie gorszy od mojej mamy i mnie
nie kocha". Itd., itp. Dlatego ci ojcowie którzy
zdecydują się dyscyplinować swe dzieci rózgą,
zmuszeni są pokonać wszystkie te przeszkody.
(Podobne przeszkody zmuszona byłaby też
pokonywać każda wysoce rozumna matka -
tj. matka pozbawiona typowych kobiecych
niedoskonałości, lub świadoma tych niedoskonałości
i rozumowo kompensująca ich następstwa, gdyby
chwilowo jej mąż był nieobecny, a stąd sama zmuszona
byłaby wymierzać swemu dziecku sprawiedliwość.)
Na dodatek, ojcowie muszą też nauczyć się "sprawiedliwego"
używania rózgi. Znaczy kara jaką wymierzają
musi być dokładnie proporcjonalna do przewinienia.
Nie może ona też spowodować u dziecka żadnego
fizycznego uszkodzenia ciała. Ponadto powinna
ona być poprzedzona słownym wyjaśnieniem
dziecku dlaczego jest serwowana, ile ona wynosi
dla danego rodzaju przewinienia, oraz jak w
przyszłości dana pociecha ma postępować aby
ponownie już na nią NIE zasłużyła. Psychologicznie
wysoce pomocnym jest też ustanowienie dla użytku
dziecka jakiejś formy obopólnie zaaprobowanego
"ułaskawienia" lub "azylu" - tj. stworzenie jakiegoś
trudnego dla uzyskania przez dziecko i znanego
zarówno owemu dziecku jak i rodzicom sposobu
uniknięcia kary (jednak ów sposób musi spełniać
cały szereg ostrych warunków - np. musi działać
niemal natychmiastowo, bowiem zaserwowania
kary NIE wolno odkładać na później, NIE może
nim być wykonywanie jakiegoś rutynowego
obowiązku, bowiem dziecko z czasem nabierze
uczulenia na ten obowiązek, itp.). Innymi słowy,
wszystko co dotyczy takiej kary powinno być
zgodne z moralnymi rekomendacjami
filozofii totalizmu
opisywanymi w tomach 6 i 7 mojej najnowszej
monografii [1/5].
Oczywiście, same dzieci i młodzież też mogą
pracować nad wsłuchiwaniem się w głos własnego
sumienia. Wszakże dla dzieci dobry Bóg uczynił
takie samo-nauczanie słuchania swego sumienia
znacznie łatwiejszym niż jest jego uczenie przez
dorosłych. Dzieci od samego początku mają bowiem
już tą umiejętność - tak jak wyjaśnia to artykuł
[1#G1] z punktu #G1 tej strony. Potem muszą tylko
zadbać aby jej nie utracić np. z powodu złego wpływu
swoich kolegów, nauczycieli, publikatorów, polityków, władz, itp.
Aby jednak dzieci i młodzież podjęła własne wysiłki
w takim prawidłowym kierunku, ktoś z dorosłych
musi im dokładnie wytłumaczyć i zilustrować na
przemawiających do ich rozsądku przykładach
"dlaczego" tak w życiu należy czynić. Innymi słowy,
ktoś z dorosłych musi im najpierw wytłumaczyć
to co napisane w niniejszej "części #G" - tyle że
po uprzednim przetłumaczeniu tego na język który
one są w stanie zrozumieć.
Do powyższego warto tu dodać, że te osoby które
świadomie zaczną słuchać i wypełniać podszepty
swego sumienia, automatycznie stają się
totaliztami.
Praktykowanie bowiem najbardziej podstawowej
wersji filozofii totalizmu, tj. wersji zwanej
totalizmem intuicyjnym,
ogranicza się właśnie do słuchania i do wypełniania
głosu swego sumienia.
#G7.
Kiedy "śmierć zaglądnie nam już w oczy" - często ciągle NIE
jest zbyt późno aby zacząć się bronić za pośrednictwem modlitwy:
Motto:
"Tam gdzie ciągle tli się życie, tam też ciągle istnieje nadzieja."
Wielu ludzi powciąganych w wir dzisiejszego
życia, ciągle zdrowych i uganiających się za
gromadzeniem coraz większej kolekcji pieniędzy,
samochodów, elektroniki, partnerów, itp., którymi
chce dorównywać swemu idolowi, NIE znajduje
czasu ani motywacji aby czytać opracowania
takie jak niniejsze, ani NIE ma nawyku aby
słuchać i wypełniać podszepty swego sumienia.
Opamiętanie przychodzi do nich dopiero
kiedy nadejdzie czas rozliczenia i spojrzą
śmierci prosto w oczy. Jeśli bowiem Bóg
NIE uważa ich za całkiem stracony
przypadek, wówczas wcale NIE uśmierca
ich błyskawicznie, a ciągle daje im nieco
czasu na działanie, na poprawę, na
pożegnanie się z życiem i światem, itp. Dowiadują
się wówczas, że np. mają jakąś złośliwą odmianę
raka, że choroba jaka ich dopadła ma wysokie
szance aby zakończyć się śmiercią, że statek
jakim się wybrali właśnie tonie, itd., itp. Czy w
takiej sytuacji jest już zbyt późno aby zaczęli
się bronić? Okazuje się że NIE - zgodnie z Biblią
nigdy NIE jest zbyt późno na opamiętanie i na
obronę. Tyle, że trzeba wiedzieć co wówczas
czynić i jak się bronić. A kluczem do naszej
obrony jest wówczas odpowiednia "modlitwa".
Dla większości ludzi problem polega jednak
na tym, że NIE wiedzą jak mają się modlić
o przeżycie lub o wyzdrowienie. Przykładowo,
jeden z najpopularniejszych błędów polega
na tym, że modlący się jedynie prosi Boga
o swe uratowanie - co wyjaśnię dokładniej
w następnym paragrafie. Ponadto, jeśli ktoś
zaoferuje już Bogu coś w zamian za swe
wyzdrownienie lub przeżycie, zwykle są
to tylko pieniądze, a NIE osobiste działania.
Tymczasem Bogu są
potrzebne nasze osobiste działania, a NIE
dotacje naszych pieniędzy. Wszakże
w pozycji Boga spowodowanie aby ktoś otrzymał
nasze pieniądze wcale NIE wymaga abyśmy
pozostali przy życiu. Pieniądze te mogą
wszakże dać temu komuś np. nasi spadkobiercy
zainspirowani boskimi podszeptami. Natomiast
nasze osobiste działania stają się możliwe
tylko jeśli Bóg utrzyma nas przy życiu. Inny
częsty błąd modlitwy o uratowanie polega na
tym, że jeśli ktoś zaoferuje już Bogu jakieś
swe osobiste działania w zamian za swe
wyzdrowienie lub przeżycie, wówczas typowo
oferuje swoją niewykwalifikowaną robociznę,
jako pielęgniarz, sprzątacz, kucharz, itp.
Tymczasem Bóg ma wielu dawców niewykwalifikowanej
robocizny. Natomiast w jego służbie brak
jest ludzi których praca wymaga nieprzeciętnej
wiedzy, doświadczenia, wykształcenia, itp.
Wszakże ludzie z dużą wiedzą i kwalifikacjami
to typowo "ateiści" którzy nigdy NIE oferują
swoich kosztownych umiejętności Bogu w
służbie dla dobra innych ludzi. Dlatego
im bardziej wykwalifikowany
jest rodzaj osobistej pracy jaką w swych
modlitwach zaoferujemy Bogu w zamian za
wyzdrowienie czy za uratowanie, oraz im
mniej istnieje ludzi którzy są gotowi altruistycznie
wykonać tą pracę dla Boga, tym większa
szansa, że Bóg zaakceptuje naszą ofertę.
Jeszcze inny częsty błąd takich modlitw
polega na oferowaniu Bogu pracy ludzi którzy
podlegają danemu modlącemu się, tj., pracy
podwładnych, robotników, lub rodziny danego
modlącego się. Tymczasem dla Boga, każdy
odpowiada tylko za swoje własne czyny.
Praca więc innych (niż modlący się) ludzi
jest już sprawą pomiędzy Bogiem i tymi
innymi ludźmi. Podsumowując powyższe, już
na długo wcześniej
zanim "śmierć zaglądnie nam w oczy", warto
się zastanowić jakie osobiste działania
dla dobra ludzkości będziemy wówczas mogli
zaoferować Bogu w zamian za nasze wyzdrowienie
lub uratowanie. Wcześniejsze wymyślenie
bowiem wysoce atrakcyjnych działań może uratować
nam życie, zaś natychmiastowe wprowadzenie ich
w życie może spowodować że Bóg zaoszczędzi nam
nawet sytuacji w których będziemy zmuszeni aby
albo zaoferować Bogu swoje działania, albo też
umrzeć przedwcześnie.
W omawianych tutaj sytuacjach, gdy "śmierć
zaglada nam już w oczy", istnieje aż kilka poziomów
naszej obrony którą powinniśmy wówczas podjąć.
Pierwszy i najważniejszy poziom takiej obrony, to
przekonanie Boga swą szybką, gorącą i szczerą
modlitwą, że my sami głęboko wierzymy iż z
perspektywy Jego nadrzędnych boskich celów
i zamiarów, będzie znacznie korzystniejszym
aby Bóg zachował nas przy życiu niż aby pozwolił
nam umrzeć. Chociaż bowiem niemal każdy
kto patrzy śmierci prosto w oczy, nagle
przypomina sobie Boga i zaczyna gorąco
się modlić (zgodnie ze staropolskim
powiedzeniem "kiedy trwoga to do Boga"),
jednak ogromna większość owych ludzi typowo
NIE wie jak się modlić w takich okolicznościach
i jak zaprezentować Bogu swoją prośbę o przeżycie.
Typowo większość z ludzi w takich sytuacjach
jedynie błaga Boga w swych modlitwach np.
"zachowaj mnie przy życiu, bowiem ja się
boję umierać i ciągle chcę pożyć nieco dłużej".
Jednak z punktu widzenia celów i intencji Boga
taka prośba NIE zawiera w sobie elementów
które czyniłyby ich życie wartym przedłużenia.
Dlatego najważniejszym
elementem modlitw z takich sytuacji jest zawarcie
w nich rodzaju umowy czy obietnicy adresowanej
do Boga, że w zamian za wyzdrowienie lub za
uratowanie nam życia wykonamy potem osobiście
jakieś działania nazwane konkretnie w naszej
modlitwie. Wszakże takie właśnie
umowy czy obietnice już od wieków są wprowadzane
do najważniejszych modlitw wyznawców religii
Dalekiego Wschodu (np. hinduizmu czy taoizmu -
rozważ powody i esencje organizowanych przez
nich rytuałów zwanych "Thaipusam" czy
"Dziewięciu Bogów", fotografie z których
pokazane zostały jako "Fot. #B1" ze strony
god_pl.htm
oraz "Fot. #E3" ze strony
soul_proof_pl.htm).
Takie też modlenie okazało się tam najbardziej
skuteczne w toku wielowiekowych doświadczeń.
(A trzeba tu pamiętać, że chociaż
istnieje wiele religii, jest tylko jeden Bóg -
aczkolwiek więc mądry Bóg ustanowił na Ziemi
wiele religii których sformułowania są celowo
tak opracowane aby możliwie najlepiej służyć
ludziom danej rasy i konkretnego obszaru Ziemi,
jednak wszystkie te religie modlą się do jednego
i do tego samego Boga.)
Mianowicie, w swych modlitwach trzeba np.
obiecać, że jeśli Bóg pozwoli nam wyjść
żywcem z naszego zagrożenia i uratuje nam
życie, wówczas całą resztę tego życia jaką
Bóg nam da, my przeznaczymy na konkretny
rodzaj służenia Bogu poprzez oddawanie naszej
pracy dla moralności i dla dobra innych ludzi.
Oczywiście, Bóg zna nas doskonale i zna przyszłość.
Dlatego w swych modlitwach NIE powinniśmy
używać generalnych sformułowań w rodzaju, że
"będziemy pomagali innym ludziom", a należy
Bogu zaprezentować jakieś konkretne i osobiste
działania które my osobiście podejmiemy w
ramach owej naszej "służby Bogu dla dobra
innych ludzi". Wszakże od tego jak korzystne
dla celów i intencji Boga okazą się owe konkretne
nasze propozycje, będzie zależało czy Bóg
udzieli nam wyzdrowienie lub przedłużenie życia.
Stąd powinniśmy Bogu konkretnie obiecać,
że jeśli wyjdziemy cało z danej sytuacji,
wówczas albo np. zaczniemy dopomagać
ochotniczo w jakimś pobliskim i znanym
nam przytułku, sierocińcu czy domu
dziecka, albo że np. tyle to a tyle razy w
tygodniu podejmiemy dostarczanie gotowanych
obiadów jakimś konkretnie znanym nam osobom
które ich potrzebują (np. jakimś znanym nam
chorym lub starym osobom), albo że np. będziemy
otwarcie propagowali moralne życie zgodne z
zasadami filozofii totalizmu (powinniśmy przy
tym konkretnie zdefiniować jak będziemy realizowali
to propagowanie - np. czy założymy w tym celu
odpowiednie strony internetowe, napiszemy artykuły
do gazet lub periodyków, napiszemy i wydamy książkę,
itp.), albo że np. będziemy otwarcie popierali w jakichś
konkretnych instytucjach, zgromadzeniach, czy forach
idee i zasady głoszone przez "totaliztyczną naukę",
albo że pełniąc pozycje odpowiedzialności zwrócimy
uwagę na zasady opisane w punkcie #L3 strony
cielcza.htm,
itd., itp. Oczywiście, NIE muszę tutaj wyjaśniać,
że jeśli złożymy Bogu tego typu obietnice i faktycznie
wyzdrowiejemy albo wyjdziemy z życiem, wówczas byłoby
rodzajem "duchowego samobójstwa" zaniechanie późniejszego
zrealizowania tej obietnicy co do litery. NIE wolno też
nam potem zacząć wątpić "skąd naprawdę wzięło się
nasze przeżycie" tylko ponieważ NIE będzie to
wykazywało spektakularnych cech cudu. (Wszakże
niemal wszystko co Bóg czyni musi spełniać "kanon
niejednoznaczności" opisany w punkcie #C2 tej strony,
zaś realizowany według zasad wyjaśnionych m.in. w punkcie #C2 strony
tornado_pl.htm.)
Pieniądze (fundusze) mogą być problemem
w wypełnieniu naszej obietnicy. Bóg zaś
NIE będzie potem rozważał jaką wymówkę
będziemy mieli aby NIE wywiązać się z
tego co obiecaliśmy, a jedynie osądzi
czy wywiązaliśmy się z obietnicy, czy
też NIE. Dlatego jesli jakieś nasze
działanie wymaga funduszy których NIE
posiadamy, wówczas NIE powinniśmy go
oferować w swoich modlitwach (wszakże
oferowanie czegoś dla nas niewykonalnego
ujawnialoby Bogu brak realizmu
w naszych obietnicach). Jeśli zaś
coś już oferujemy co wymaga funduszy,
musimy być przygotowani że koszta tego
czegoś pokryjemy potem z naszej własnej
kieszeni. Podobnie NIE wolno nam opłacać
innych ludzi aby to oni wykonali za nas
naszą pracę. Jeśli
bowiem mamy wymagane fundusze, wówczas
powinniśmy my sami podjąć osobistą
realizację jakiegoś odpowiednio dużego
projetu, w którym nasze fundusze będą
opłacały koszta materiałowe i koszta
dodatkowych kooperantów, jednak w którym
to my sami i osobiście wykonamy najważniejszą
dla tego projektu pracę.
Dodatkowe zaakcentowanie naszej prośby w
tak istotnej modlitwie do Boga można uzyskać,
jeśli ma się moralne podstawy aby uwypuklić,
że jest to nasza
pierwsza prośba o coś dla nas samych,
z jaką wychodzimy od dłuższego już czasu.
Typowo bowiem - jeśli właśnie NIE znajdujemy
się w jakiejś naprawdę krytycznej sytuacji, wprawdzie
powinniśmy systematycznie modlić się do Boga,
jednak kiedy nasze modlitwy są proszącego rodzaju,
wówczas zazwyczaj powinny one altruistycznie
prosić Boga o coś dla innych ludzi raczej niż
dla nas samych. Chodzi bowiem o to, że jeśli
ktoś zalewa Boga nieustannym potokiem próśb
o coś dla siebie, wówczas np. w sytuacji życia
i śmierci jego prośba staje się tylko kolejną
prośbą z owego długiego potoku jego nieustających
próśb. W takiej zaś sytaucji wartość tej prośby
NIE ma już tej samej wagi jaką by posiadała
gdyby była pierwszą prośbą o coś dla siebie
składaną od długiego już czasu.
Drugi poziom obrony, to obrona mentalna. NIE
wolno bowiem mentalnie dawać za wygraną, a
aż do samego końca trzeba zachowywać optymizm
i wiarę w przetrwanie. Trzeba tez działać
optymistycznie. Wszakże "tam gdzie ciągle
tli się życie, ciągle istnieje też nadzieja". W każdej więc
sytuacji kiedy śmierć zagląda nam w oczy trzeba
się zmobilizować do głębokiej wiary, iż w ostatniej
chwili Bóg ciągle zorganizuje dla nas jakiś cud
który nas uratuje i że wyjdziemy z życiem nawet
z najbardziej tragicznej sytuacji. Jak bowiem
filozofia totalizmu to ustaliła i wyjaśnia nam
w punkcie #A2.2 strony o nazwie
totalizm_pl.htm,
w cokolwiek wierzymy na
tyle głęboko, że motywuje nas to do odnotowywalnego
działania, dokładnie to Bóg nam zaserwuje.
Trzeci poziom obrony, to fizycznie NIE dawać za wygraną,
a walczyć o przeżycie aż do samego końca. Wszakże
Bóg chce wychować sobie ludzi na wytrwałych w
walce z przeciwnościami losu - co doskonale oddaje
staropolskie przysłowie, że "Bóg
pomaga tym co pomagają sobie sami". Dlatego
aby udowodnić Bogu, jak bardzo chcemy wyjść cało z owej
sytuacji, powinniśmy niemal równocześnie podejmować
wszelkie działania jakie NIE są wzajemnie sprzeczne
i jakie dają nam choćby najniklejszą szansę ujścia z życiem.
Przykładowo, jeśli jesteśmy chorzy (np. na raka), NIE
powinniśmy polegać tylko na jednej metodzie leczenia,
a równocześnie podjemować wszystkie metody jakie
NIE stoją we wzajemnej kolizji - znaczy NIE tylko podejmować
konwencjonalną operację i chemoterapię w szpitalu,
ale także stosować antyrakową dietę, jakieś alternatywne
leczenie (jeśli takie znamy - np. wypijanie soku z
"wężowej trawy z Sabah"
opisane w punkcie #F6 na stronie
healing_pl.htm),
modlitwę, a jeśli możemy to nawet i odbyć pielgrzymkę
do jakiegoś miejsca słynnego z cudownych uzdrowień.
Nie powinniśmy też wstydzić się swojej walki o życie
i o przetrwanie. Życie bowiem jest najwyższym dobrem
jakie Bóg nam dał. Walcząc o swe życie demonstrujemy
tez Bogu iż doceniamy i wysoce szanujemy owo dobro.
To właśnie z szacunku dla tego najwyższego dobra,
filozofia totalizmu
naucza, że "popierać należy
tylko te idee i te osoby, które nam nakazują aby dla
nich żyć, zaś NIE wolno nam popierać niczego co
wymaga aby dla tego umierać".
Oczywiście, NIE każda osoba zasłuzyła sobie
na otrzymanie od Boga "drugiej szansy".
Jednak NIE trzeba też daleko szukać aby
odkryć materiał dowodowy który potwierdza,
że modlenie się często pomaga nawet w
sytuacjach zdawałoby się beznadziejnych.
Dla wielu więc osób opisana tu zasada
formułowania swej modlitwy może jednak
okazać się efektywna. Dlatego w krytycznej
sytuacji warto do niej się odwołać.
Wszakże kiedy śmierć zaglądnie nam już
w oczy, jedyna inna opcja jaka nam pozostanie,
to dać za wygraną i umrzeć.
#G8.
Co nam mówią powyższe potwierdzenia boskich ostrzeżeń z Biblii,
a także fakt że na przekór plucia na Biblię, żaden "ateistyczny naukowiec
ortodoksyjny" NIE udowodnił jeszcze ponad wszelką wątpliwość, że
jakiekolwiek stwierdzenie Biblii jest kłamstwem lub zwodzeniem:
Motto:
"Prastara Biblia wyraża ponadczasowe prawdy - czas więc aby ludzie zaczęli
obiektywnie interpretować i potwierdzać jej stwierdzenia narzędziami dzisiejszej nauki."
Powyższe potwierdzenia boskich ostrzeżeń
z Biblii, których interpretacja przytoczona
została w punkcie #G1, są tylko jednymi z
całego szeregu takich potwierdzeń jakie
nowa "nauka totaliztyczna" uzyskała dzięki
swojemu "a priori" podejściu do badań, a
jakie są wylistowane i wylinkowane w punkcie
#A3 odrębnej strony o nazwie
petone_pl.htm.
Potwierdzenia te są dodatkowo wzmacniane
przez fakt, że na przekór wieloletnich ataków
starej, oficjalnej, "ateistycznej nauki ortodoksyjnej"
na stwierdzenia Biblii i na Boga, jak dotychczas
owa stara nauka NIE zdołała odkryć i wskazać
w Biblii nawet jednego stwierdzenia które ponad
wszelką wątpliwość byłoby udowodnione jako
fałszywe lub zwodnicze dla ludzi. (Chociaż ta
sama nauka znalazła i wskazuje nam niezliczone
błędy w oświadczeniach najróżniejszych ludzi
żyjących w bibilijnych czasach.) Wszystko to
zaś razem wzięte, daje nam dużo do myślenia.
Stara się wszakże nam powiedzieć, że najwyższy
już czas aby cała ludzkość, a także każda indywidualna
osoba,, zarzuciła admirowanie błędnej darwinowskiej
zasady "przeżywania najsilniejszego" propagowanej
po świecie przez starą "ateistyczną naukę ortodoksyjną",
a zaczęła wdrażanie w swoim życiu nowoodkrytej
przez "totaliztyczną naukę" zasady "przeżywania
najmoralniejszego". Z kolei wdrażanie tej zasady
wymaga aby ludzie podjęli naukowe tłumaczenie na dzisiejszy
język, interpretowanie, oraz potwierdzanie stwierdzeń
starej Biblii z powagą, rzeczowością i obiektywnością
na jakie zasługuje to przesłanie od samego Boga.
Najwyższy też już czas na oficjalne powołanie i
rządowe finansowanie nowej, niezależnej, konkurencyjnej
wobec starej, tzw. "nauki totaliztycznej" z jej "a priori"
podejściem do badań - tak aby zamiast być
reprezentowana tylko przez jednego naukowca
(tj. przez autora tej strony), mogła ona
oficjalnie zatrudnić więcej badaczy i zacząc
efektywnie kontynuować podjęte początkowo
tylko przez autora tej strony tak potrzebne
całej ludzkości naukowe i obiektywne badanie
oraz potwierdzanie Boga i stwierdzeń Biblii.
Część #H:
Podsumowanie, oraz informacje końcowe tej strony:
#H1.
Podsumowanie tej strony:
Jak czytelnik zapewne jest tego świadom,
ja (tj.
autor tej strony - czyli dr inż. Jan Pająk)
jestem absolutnie pewien istnienia Boga.
To właśnie owa pewność spowodowała
że na łamach niniejszej strony postanowiłem
zasymulować cele, intencje, oraz metody
działania Boga. W wyniku owej symulacji
okazało się, że pogarszająca się obecnie
sytuacja ludzkości posiada swoje powody
i zamiary. Mianowicie, wszystko wskazuje
na to że Bóg za pomocą obecnej zmiany
warunków na Ziemi stara się osiągnąć
przewartościowanie stanowisk ludzi. A
więc przykładowo dotychczasowe "uwielbianie
Boga" przez ludzi wierzących, Bóg stara
się przetransformować w "badanie Boga
oraz wypełnianie praw boskich". Z kolei
dotychczasowe "pogłębianie niemoralnego
postępu" przez ateistów, Bóg stara się
przetransformować w "moralne wykuwanie
postępu".
Z niniejszego symulacyjnego ujawnienia
celów, intencji, oraz metod działania Boga
wynika dla nas możliwość ochotniczego
i dobrowolnego dopełnienia przez ludzi
owej transformacji którą Bóg rozpoczął
już nam natrzucać siłą. Wszakże jeśli
dokonamy owej transformacji ochotniczo,
wówczas zaoszczędzi to nam wielu męk i
upadków. Aby zaś ochotniczo dokonać
wymaganej transformacji, wystarczy aby
we wszystkim co się czyni zacząc uwzględniać
intencje Boga, aby zacząć działać tak jak
filozofia totalizmu
nam to nakazuje (czyli zawsze pedantycznie
moralnie), oraz aby w naszych opracowaniach
naukowych niezależnie od ateistycznego punktu
widzenia zacząć w końcu prezentować jak dana
sprawa wygląda w sytuacji istnienia Boga.
Warto także okresowo sprawdzać "blogi totalizmu"
które działają już od kwietnia 2005 roku, ostatnio
pod adresami
totalizm.wordpress.com i
totalizm.blox.pl/html.
(Odnotuj że wszystkie te blogi są lustrzanymi
kopiami o takiej samej treści wpisów.)
Wszakże na "blogu totalizmu" wiele ze spraw
omawianych na tej stronie naświetlane jest
na bieżąco dodatkowymi komentarzami i
informacjami spisywanymi w miarę jak nowe
zdarzenia stopniowo rozwijają się przed
naszymi oczami.
Czytelników pragnących przedyskutować
dowolny z tematow poruszonych na tej stronie,
lub na innych stronach totalizmu, prawdopodobnie
zainteresuje wiadomość, że tematy te są
dyskutowane publicznie na całym szeregu
wątków z googlowskich grup dyskusyjnych.
Tematyka i adresy owych wątków są wylistowane
w punkcie #E2 z totaliztycznej strony internetowej
faq_pl.htm.
#H4.
Jak dzięki stronie
"skorowidz.htm"
daje się znaleźć totaliztyczne
opisy interesujących nas tematów:
Cały szereg tematów równie interesujących
jak te z niniejszej strony, też omówionych
zostało pod kątem unikalnym dla filozofii
totalizmu. Wszystkie owe pokrewne tematy
można odnaleźć i wywoływać za pośrednictwem
skorowidza
specjalnie przygotowanego aby ułatwiać ich
odnajdowanie. Nazwa "skorowidz" oznacza
wykaz, zwykle podawany na końcu książek,
który pozwala na szybkie odnalezienie interesującego
nas opisu czy tematu. Moje strony internetowe
też mają taki właśnie "skorowidz" - tyle że
dodatkowo zaopatrzony w zielone
linki
które po kliknięciu na nie myszą natychmiast
otwierają stronę z tematem jaki kogoś interesuje.
Skorowidz ten znajduje się na stronie o nazwie
skorowidz.htm.
Można go też wywołać z "organizującej" części
"Menu 1" każdej totaliztycznej strony. Radzę
aby do niego zaglądnąć i zacząć z niego
systematycznie korzystać - wszakże przybliża
on setki totaliztycznych tematów które mogą
zainteresować każdego.
Aktualne adresy emailowe autora tej strony, tj. oficjalnie
dra inż. Jana Pająka,
zaś kurtuazyjnie Prof. dra inż. Jana Pająka,
pod jakie można wysyłać ewentualne
uwagi, zapytania, lub odpowiedzi na zadane
tu pytania, podane są na stronie internetowej
o mnie (dr inż. Jan Pająk).
Tam również dostępne są pozostałe powszechnie
używane dane kontaktowe do autora tej strony.
Prawo autora do używania kurtuazyjnego
tytułu "Profesor" wynika ze zwyczaju iż "z profesorami
jest jak z generałami", znaczy raz
profesor, zawsze już profesor. Z kolei
w swojej karierze naukowej autor tej strony był
profesorem aż na 4-ch odmiennych uniwersytetach,
tj. na 3-ch z nich był tzw. "Associate Professor"
w hierarchii uczelnianej bazowanej na angielskim
systemie uczelnianym (w okresie od 1 września
1992 roku, do 31 października 1998 roku) - który
to Zachodni tytuł stanowi odpowiednik "profesora
nadzwyczajnego" na polskich uczelniach. Z kolei
na jednym uniwersytecie autor był (Full) "Professor"
(od 1 marca 2007 roku do 31 grudnia 2007 roku -
tj. na ostatnim miejscu pracy z naukowej kariery
autora) który to tytuł jest odpowiednikiem pełnego
"profesora zwyczajnego" z polskich uczelni.
Proszę też odnotować, że z powodu mojego
chronicznego deficytu czasu, ja bardzo niechętnie
odpowiadam na emaile, które zawierają TYLKO
wykonawczo czasochłonne prośby, jednocześnie
zaś dokumentują zupełną ignorancję ich autora
w tematyce którą ja badam.
If you prefer to read in English
click on the flag below
(Jeśli preferujesz czytanie w języku angielskim
kliknij na poniższą flagę)
Data pierwszego opracowania niniejszej strony: 18 kwietnia 2008 roku
Data najnowszego jej aktualizowania: 12 grudnia 2012 roku
(Sprawdź pod adresami z Menu 4 czy istnieje już nowsza aktualizacja)